" [...] Kiedyś nie miałam kontroli nad swoim życiem, a teraz nie mam kontroli nad niczym. [...]"
Katarzyna Kołczewska stworzyła piękną i bolesną powieść pod tytułem "Stan nieważności". Fabuła, to istny wyciskacz łez. Akcja jest prowadzona spokojnie, powoli. Znajdziecie tutaj jej kilka zwrotów i szokujących informacji
Poznajemy tutaj na pozór idealną rodzinę:
Iwona jest aktorką, której sława nieco schodzi na plan dalszy. Gdy trzeba, poddaje się operacjom plastycznym, które mają poprawić jej urodę i opóźnić starzenie. Jest mocno poddenerwowana. Niestety jej zachowanie mnie mocno irytowało. Nie polubiłam tej postaci.
Tomasz jest politykiem, który zapatrzony jest w swoją karierę. Cały czas sprawdza, co o nim piszą w internecie i mówią w telewizji. Jest zdenerwowany, ponieważ zbliżają się wybory. Jego zachowanie mnie również przerażało. Na początku czułam, że praca jest dla niego ważniejsza niż jego własna córka, która walczyła o życie. Czy później coś się zmieniło?
Iwona i Tomasz są małżeństwem ze sporym stażem. Mają trójkę dzieci, które niestety nie robią tego, czego oczekują od nich rodzice. Mają problemy z najstarszym synem Filipem, który kocha używki i osiemnastoletnią córką Julitą, która nie chce zdawać matury. Najmłodszy syn Janek, jest jeszcze za mały na poważne problemy. Jest oczkiem w głowie swoich rodziców.
Julita w dużej mierze przez swoich rodziców doprowadziła się do tragicznego stanu. Czuła się przez nich niezauważona. A do czego to może doprowadzić? Dziękuję autorce, że mogliśmy posłuchać tego, co ona ma do powiedzenia, nawet wtedy, kiedy nikt nie mógł jej usłyszeć.
Ta rodzina ukrywa mnóstwo sekretów, które warto poznać. Ich na pozór idealny świat przewróci się do góry nogami, a wszystko to za sprawą poważnego wypadku Julity. Szczerze to tutaj uroniłam kilka łez. Nie mogłam zrozumieć, jak mogło do tego dojść. Czułam ból rodziny Julity, jak i samej poszkodowanej.
Autorka Katarzyna Kołczewska pokazuje nam zakłamany świat, w którym rodzice, pokazują przed światem, jaką na pozór tworzą idealną rodzinę.
Uważam, że nie powinno naciskać się na dzieci w kwestii wyboru np. studiów, pracy, a nawet tego czy podejdą do matury, czy nie. Bez matury też można godnie żyć. Wybranie kierunku studiów dzieciom przez własnych rodziców, to totalna paranoja. W tym przypadku rodzice powinni wspierać swoje dzieci, a nie je krytykować i naciskać, na to, żeby studiowali kierunek taki, jaki oni sobie tego życzą. Dzieci nie powinni spełniać ambicji swoich rodziców. To jest ich czas i ich życie.
Ta książka idealnie pokazuje, co się może zdarzyć, gdy tak naprawdę nie słucha się tego, co mówią własne dzieci. Uważam, że gdyby państwo Zagórzańscy wsłuchali się w swoje potomstwo, do koszmarnej tragedii mogłoby nigdy nie dojść.
Warto rozmawiać ze swoimi dziećmi i wspierać ich w sytuacjach dobrych, a zwłaszcza tych złych.
Może dzięki historii ukrytej na kartkach powieści "Stan nieważności" Katarzyny Kołczewskiej rodzice przejrzą na oczy i zauważą swoje dzieci. Rodzicielstwo nie jest proste. Im starsze dzieci, tym problemów jest niestety więcej i trzeba się z nimi zmierzyć, a nie zamiatać pod dywan i udawać, że ich nie ma.
Rodzina opisana w tej książce jest bogata. Dzieci mogą mieć wszystko, co chcą oprócz niestety uwagi rodziców. Czy wypadek Julity zmieni coś w myśleniu jej rodziców? Czy będzie gwoździem do trumny tej rodziny?
Tę książkę polecam wszystkim rodzicom, którzy często zapominają poświęcić trochę swojego czasu ukochanym dzieciom.
Okładka tej powieści idealnie pokazuje stan, w którym znajduje się Julita.
Ps.
Chętnie poznałabym dalsze losy Iwony, Tomasza, Julity, Filipa i Janka.
Ps. 2
Poruszane są tutaj bardzo trudne tematy, między innymi takie jak: samookaleczanie, uzależnienie od narkotyków, opioidów i leków, brak poświęcania swojego czasu własnym dzieciom, zamiatanie problemów pod dywan, życie na pozór i brak komunikacji między rodzicami a dziećmi i na odwrót.
Jeżeli tak jak ja uwielbiacie bardzo emocjonujące książki, które zmuszają czytelnika do refleksji nad własnym życiem i postępowaniem, to koniecznie przeczytajcie "Stan nieważności" Katarzyny Kołczewskiej.