Gdy zaczęłam czytać książkę "Snajperka" przypomniały mi się dawne, szkolne czasy, kiedy sama miałam zajęcia ze strzelectwa. Z tego, co pamiętam, marny był ze mnie strzelec i rzadko trafiałam do środka tarczy. Na pewno nie mogłabym konkurować z główną bohaterką powieści Damiana Cala, Zośką. To była niesamowita dziewczyna o stalowych muskułach i stalowym charakterze.
Telesfor i Zosia to zgrany team. Ojciec i córka, którzy by za sobą w ogień wskoczyli. Dziewczyna już od najmłodszych lat przejawia zainteresowanie bronią. Lekcji udzielał jej ojciec, weteran wojenny. Telesfor fach snajperski miał opanowany do perfekcji, był bowiem po carskiej szkole inżynieryjno-saperskiej i walczył z bolszewikami. Zosia uwielbiała trenować z ojcem strzelanie, polowania na zwierzynę łowną i naprawy miejscowego, grabowskiego mostu. Jej ojciec był także utalentowanym konstruktorem.
Gdy Niemcy i Sowieci napadli na Polskę Telesfor i Zosia, niczym leśne duchy skutecznie prowadzili nocne akcje przeciwko okupantom. Rozkręcali tory, piłowali słupy telefoniczne, wypuszczali stada bydła, zrabowane wiejskim chłopom.
"Trzeba sprytnie wkomponować się w sytuację geopolityczną. Polskę nosić w sercu i jak tylko można utrudniać okupantowi życie. Na twarzy nosić uśmiech. Mówić, to chcą usłyszeć, a robić po cichu swoje"
Gdy radio podało komunikat o kapitulacji Polski i nastała sowiecka okupacja, Telesfor postanowił, że musi chronić córkę za wszelką cenę i, że muszą uciekać. Ruscy i najeżdżające bandy byli bezwzględni, a ich okrucieństwo było ponad wszelkie wyobrażenia. Przyszedł jednak czas, że NKWD, najsprawniejsza maszyna do zabijania, zastawiła pułapkę na Telesfora. Został bestialsko zamordowany. Dla Zosi nastały bardzo ciężkie dni.
"Pustka w głowie po śmierci ojca nie dawała się niczym wypełnić"
Zośka z przechwyconym po zmarłej, rosyjskiej sanitariuszce życiorysem, wstępuje w szeregi czerwonoarmistów jako żołnierz w stopniu chorążego i snajperka. Staje się rodowitą Rosjanką, walczącą z Niemcami. Jej umiejętności zadziwiają. Dziewczyna jest traktowana jak parasol od kul niemieckich snajperów i jest nazywana największym skarbem bałkańskiego frontu. Marzy jednak skrycie, aby przedostać się do Armii Krajowej i walczyć o wolną Ojczyznę. Czy jej się to uda? Czy Zośka przedostanie się do Polski? I dlaczego Niemcy nazywają ją Wiedźmą i Szeptuchą?
Od razu polubiłam Telesfora i jego córkę Zosię. Kibicowałam Zosi z całych sił i martwiłam się jej niebezpiecznymi akcjami, które często prowadziła samodzielnie.
Historia o odważnej snajperce zafascynowała mnie już od pierwszych stron. Czytałam o przygodach Zośki z ogromnym zainteresowaniem i zaangażowaniem. Powieść, mimo trudnych, wojennych tematów czytało mi się z wielką przyjemnością. Dodatkowym, ciekawym smaczkiem tej pozycji są ilustracje, obrazujące lekcje strzeleckie Telesfora i Zosi.
Autor pokazuje, jak ważne w strzelectwie są nie tylko treningi praktyczne, ale także wyobraźnia przestrzenna i wiara we własne możliwości. Propaguje nie tylko strzelectwo. Przypomina Czytelnikom jak straszna i bolesna była historia Polski. Tę powieść z pewnością warto przeczytać.
To wspaniała i wzruszająca lektura, która spodoba się pasjonatom strzelectwa, miłośnikom powieści historycznych i wszystkim tym, którzy lubią wartką akcję i emocjonujące przygody. Polecam.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.