Książki o historii średniowiecza zapewne kurzą się w niejednej bibliotece. Nie ma potrzeby ich wszystkich czytać, choć zapewne wciąż większość warto. Ponieważ mam słabość do tekstów, które uchodzą za przełomowe dla konkretnego zagadnienia, to przeczytałem najsłynniejsze dzieło francuskiego mediewisty Jacques’a Le Goffa. W „Kulturze średniowiecznej Europy” zasłynął z narracji wydobywając złożoność średniowiecza, którego nie mitologizuje i nie demonizuje. Pierwsze wydanie francuskie pojawiło się niemal 60 lat temu, co nie wpływa na jakość opowieści. Jej mocne i słabe strony tkwią w autorze, w jego stylu literackim, sposobie argumentacji i rozkładzie akcentów. Szerokie potraktowanie kultury (włącznie z techniką, gospodarką i nauką) dało historykowi szansę na pełną perspektywę i przyjrzenie się każdemu składnikowi europejskiej codzienności dziesięciu wieków po upadku rzymskiego cesarstwa.
Ramy. Sama periodyzacja (i domyślny okres VI-XV wiek) u Le Goffa została przycięta w zasadzie do okresu od Karolingów po zmierzch Kapetyngów. Nie tłumacząc tego wprost, całym tekstem dość dobrze uzasadnił taki wybór. Ponieważ jednym z głównych nurtów, którymi płynie opowieść historyka jest odmalowanie charakterystycznych komponentów średniowiecza, to pierwsze stulecia graniczne - VI-VII i XIV-XV wiek – pojawiają się bądź jako wprowadzenie, bądź podczas porównań z rodzącym się humanizmem. Wybór geo-lokalizacji zdarzeń, procesów, przykładowych konkretyzacji obyczajowości, to niemal wyłącznie teren Francji, Niemiec, Włoch (i mniejszych państw narodowych, które obecnie z nimi sąsiadują), w mniejszym wymiarze Hiszpanii, Wysp Brytyjskich. Bałkany i Europa na wschód od Odry – to raczej dodatek (plus kilka oczywistych detali, jak w przypadku analizy zakonów rycerskich). Le Goff źródeł szukał głównie w piśmiennictwie z epoki, co dodatkowo zaburzało równowagę wschód-zachód. W jakim stopniu zjawiska średniowieczne ‘terenów słowiańskich’ stanowią wtórne naśladownictwo z Zachodu – to już inna historia. Na obronę francuskiego historyka można podać sporo argumentów. Już tylko przeanalizowanie lokalizacji katedr gotyckich czy zakonów kluniackich wspiera tę oczywistą nierównowagę.
Czasem kolejne pokolenia historyków, szukając własnego stylu czy rozpoznawalności, zaburzają klasyczne rozumienie kluczowych elementów dziejowej zmienności i trwałości, czasem ‘odkrywają Amerykę na nowo’. Le Goff startując z tradycyjnego odczytania, w którym „najważniejsza dla chrześcijaństwa łacińskiego jest długotrwała stabilność modelu produkcji feudalnej” (str. 19), snuje dość konserwatywną w treści opowieść (z kilkoma wyjątkami) połączoną z nowatorstwem (przynajmniej dla mnie) formy i sposobu zespalania różnych elementów. W tym ostatnim widzę największą atrakcję z lektury książki. Swoboda w budowaniu całościowych obrazów, gdzie karczowanie lasów, dwupolówka, codzienność opactw, regulacje feudalne, podroże trubadurów, koligacje senioralne, dworskie wiersze czy spory szlachty z klerem współgrają na każdej stronie tekstu. Kolejne rozdziały, z reguły formalnie separowane tematycznie, zawsze istnieją w kontekście panoramy ogólnej, trendów nadrzędnych, swoistego ‘ducha średniowiecza’. Po części taki styl odbierałem jako monotonny, z drugiej stanowił solidną jednostajność współgrającą z nastrojem epoki, bez niepotrzebnych akcentów ‘eskalujących emocje’. Takie było przecież i życie w średniowieczu – doczesne w materialnej codzienności i skierowane na życie wieczne chrześcijańskich dogmatów wiary. Ascetyzm, herezje, zakony żebracze, pielgrzymki i kultura materialna – wszystko to u mediewisty zostaje wydobyte jako podstawa modelując świat epoki (str. 240-241):
„Kto nie uwzględni obsesji zbawienia i leku przed piekłem, które nękały ludzi średniowiecza, ten nie zrozumie ich sposobu myślenia; będzie się nieustannie zdumiewał, że odrzucają nagle plon chciwości całego życia, wyzbywają się potęgi, bogactw, co powoduje ogromna ruchowość majątków i dowidzi, jak bardzo, choćby in extremis, nawet najzachłanniejsi na ziemskie dobra ludzie tej epoki są zdolni wzgardzić światem. Ta cecha psychiki i umysłu przeszkadza w akumulacji majątku i stanowi jedną przyczyn sprawiających, że średniowieczu obce są materialne i psychiczne warunki kapitalizmu.”
W tym cytacie zawiera się, według mnie, esencja średniowiecznej umysłowości i jej konsekwencji dla sposobu tworzenia i akceptacji rzeczywistości. Redukcja indywidualizmu, uniwersalna wiara, odrzucenie lichwy (do pewnego stopnia była to hipokryzja) i całe życie podporządkowane kalendarzowi liturgii, wszystko miało być odpowiedzią na oczywisty regres. Nie mogąc lub nie chcąc wrócić do części chwalebnych wzorców rzymskich (abnegację starożytności przez średniowiecznych przywódców świetnie nakreślił historyk na str. 155-157), po epoce barbarzyńskiego zamętu, człowiek próbował oprzeć się na zasadach łacińskiego ładu. Wypracowana stabilność systemu – feudalizmu, wiary, drabiny społecznej, cyklu prac na roli, idealności przedwiecznych świętych – buduje przez wieki wartość zwyczaju, który jest (str. 408):
„(…) tym w zbiorowej pamięci, co sięga najdalej. W epoce feudalnej dowodem prawdziwości jest istnienie ‘od zawsze’.”
W pracy pojawiło się sporo perełek, które może od strony faktograficznej niewiele wnoszą nowego, to poprzez sposób nawiązania, argumentacji i syntezy wyróżniają się bardzo pozytywnie. Mogę jedynie wyliczyć te najlepsze w telegraficznym skrócie: niemal osobny esej o istocie feudalizmu (str. 76-69), opis dynamiki i fenomenu ruchów zakonnych (str. 118-125) czy analiza relacji cesarstw-papiestwo w funkcji czasu i w powiązaniu z upadkiem mitu uniwersalistycznego na korzyść królestw dynastycznych z ich pretensją do kontynuacji statusu zwierzchnictwa świeckiego w świecie chrześcijańskim (str. 332-344). Centralna postać epoki Jezus Chrystus, to wzorzec cnót. Le Goff odtwarza jego symboliczną percepcję, która z wiekami przyjęła tak odrealniony stan u wyznawców, że wymagała ponownej antropomorfizacji chrystologicznej (str. 200-204). Takiego mechanizmu nie znalem. Z kolei niedosyt mam po lekturze fragmentów dotyczących skali mikro i obyczajowości ludzi. Skala makro z cechami, stanami, pańszczyzną – jest solidnie wypunktowana, jak w scholastycznej dialektyce. Mnie jednak taki zdystansowany monotonny styl w przypadku życia codziennego nie wystarcza. Oczekiwałem więcej żywych obrazów, dosadności, może takiej zbliżającej się do estetyki Rabelaisa. Dante i Abelard pasują do kontemplacji, a do codzienności kmieci i marności cielesnej – język Pantagruela.
„Kultura średniowiecznej Europy” to dzieło zupełne, jeśli szuka się esencjonalnej mediewistyki. Kilka dekad temu była zapewne nowatorska, bo odkłamywała skrajności - nowożytne egzaltacje i potępienia człowieka ‘wieków ciemnych’. Teraz taki balans to normalność, którą wspierają nowe badania archeologiczne i technika datowania. Le Goff w konstruowaniu skojarzeń, nakładaniu kolejnych warstw analizy jest mistrzem. Cała książka ma w zasadzie formę eseju, który czyta się dość wolno. Poza głównym tekstem dostajemy solidne, niemal równie istotne, dodatki – wkładkę ponad 200-tu zdjęć (z rozbudowanym opisem każdej grafiki), tablice chronologiczne, mapy i słownik osobowo-rzeczowy. W efekcie sam tekst stanowi niewiele ponad połowę objętości pracy.
DOBRE z małym plusem – 7.5/10
/Numeracja stron na podstawie wydania: Aletheia 2022/