Książka rozpoczyna się prologiem, objaśniającym czytelnikowi, dlaczego bogowie opuścili świat, skazując żyjące w nim istoty na pastwę demonów, żywiołaków i tym podobnych stworzeń. Bóstwa, odchodząc, pozostawiły jednak po sobie coś, co miało dać ludziom szanse w walce z istotami z Otchłani. Owym pożegnalnym podarkiem była Zmrocza, utkana bariera oddzielająca świat ludzi od reszty nieskończoności, a tym samym od wszelkich niebezpieczeństw. Wraz ze Zmroczą dostali coś jeszcze – magię.
Magia bezsprzecznie odgrywa ogromną rolę w świecie przedstawionym w Dwóch Kartach. Nie dość, że jej klasyfikacja na kolory: srebrny i czarny jest równocześnie wyznacznikiem umownego podziału na dobro i zło, to na dodatek rządzi się swoimi prawami, mówiącymi, iż za udzielenie przysługi należy oczekiwać zapłaty, a za wyrządzoną krzywdę trzeba odpłacić równie niecnie. Zależnie od koloru, może ona okazać się niezwykłym darem, wynoszącym człowieka prawie że do rangi bóstwa, bądź też okrutnym przekleństwem, trawiącym tak duszę, jak i umysł, mogącym doprowadzić nawet do postradania zmysłów.
Głównego bohatera powieści poznajemy właśnie w chwili, gdy wydaje się, iż nie ma już dla niego ratunku przed szaleństwem, na wpół obłąkanego. Jedynymi pamiątkami z przeszłości są trzy szramy na policzku oraz powoli powracająca wiedza magiczna. Dowiadujemy się, w jaki sposób uzyskał imię odmieńca – Krzyczący w Ciemności, śledzimy jego próby ułożenia sobie życia w Podziemiach, a także zachodzącą w nim przemianę. Krzyczący w Ciemności to postać dynamiczna, zmieniająca się pod wpływem skażonego talentu oraz rzeczywistości, w której jest wyklęty już za sam fakt swojego istnienia. Bo Brune nie jest przeciętnym człowiekiem, a czarnym magiem, nazywanym też żmijem bądź ka-ira. Przez swe umiejętności wdaje się we współpracę z całą plejadą nieciekawych postaci i szemranych typków, co owocuje masą kłopotów i niebezpiecznych sytuacji.
Dla mnie osobiście jednym z najciekawszych elementów tej książki jest świat przedstawiony. Shan Vaola to miasto o wielu obliczach: wspaniałe wille zamieszkiwane przez arystokratów, zrujnowana dzielnica przejęta przez odmieńców i Podziemia, w których rozkwitają wszelkiego rodzaju nielegalne interesy. Władzę w mieście sprawują srebrni magowie, ale myliłby się jednak ten, kto uznałby ich za stróżów prawa i porządku. Nadrzędnym celem srebrnych jest utrzymanie równowagi Zmroczy, oddzielającej świat śmiertelników od demonicznych wymiarów. W tym celu w zależności od wymagań Zmroczy jednego dnia okazuje się łaskę mordercom, drugiego skazuje złodziei na bolesną śmierć.
Jedynym mankamentem jest moje odczucie, że mam do czynienia bardziej ze zbiorem opowiadań, niż pełnowymiarową i spójną historią. Książka jest co prawda podzielona na rozdziały, lecz te zamiast nawiązywać do siebie, bardziej przypominają krótkie, około dwudziestostronicowe opowiadania z często zamkniętą fabułą.
Fantasy to trudny gatunek, szczególnie jeśli ktoś stara się wnieść do niego coś nowego. Kanon powieści wyznaczył tor, którym podąża większość autorów, sprawiając, że powstają hurtowe ilości podobnych „bohaterskich” epopei. Agnieszka Hałas podążyła własną ścieżką tworząc powieść oryginalną i interesującą, przy lekturze której nie wiadomo, co będzie kilka stron dalej.