Rodzicielstwo stało się moim najtrudniejszym wyzwaniem, w którym jednocześnie chciałabym odnieść jak największy sukces. Co prawda trudno będzie to zmierzyć, ale jeśli moje dzieci będą czuły się szczęśliwe i będą czerpały z życia wszystko, czego zapragną, a do tego obdarzą swoje otoczenie szacunkiem i miłością, chyba uznam, że go osiągnęłam. Póki co, chętnie czytam poradniki, które pomagają zmierzać do tego celu, dlatego sięgnęłam po „Pięć głębokich oddechów. Moc uważnego rodzicielstwa” brytyjskiej psycholożki Genevieve von Lob, która ukazała się nakładem cenionego wydawnictwa Mamania. Przyznaję, że jest mi bardzo pomocna i z pewnością skorzystam z jej treści.
Książka składa się z dwóch części i chyba nieprzypadkowo pierwsza z nich dotyczy nas, rodziców. Podzielona jest na pięć rozdziałów – sesji, w których wyjaśnione są najważniejsze reguły postępowania ze sobą samym jako rodzicem. Autorka wyjaśnia, dlaczego współcześnie rodzicielstwo jest tak trudne – w natłoku informacji oraz relacji innych osób, z którymi tak chętnie się porównujemy, łatwo jest się zgubić, poddać frustracji bądź ulec zniechęceniu. Wychowywanie jest wymagającym zajęciem i, niestety, nie ma jednego, dobrego przepisu gwarantującego sukces, zawsze jednak sprawdzają się pewne zasady: trzeba być cierpliwym i umieć panować nad swoimi emocjami, wtedy na pewno pokażemy swoim dzieciom, jak należy to robić. W każdej trudnej wychowawczej sytuacji dobrze jest wziąć pięć głębokich oddechów, zanim zrobimy lub powiemy coś, czego będziemy żałować, albo co potencjalnie wyrządzi naszemu dziecku krzywdę lub negatywnie wpłynie na nasze relacje. Uważność, obserwowanie naszych pociech, ale też własnych reakcji jest istotne o tyle, że pomaga opanować się w sytuacjach konfliktowych i zamiast automatycznego zachowania daje szansę na obiektywne spojrzenie i świadomą odpowiedź. Kiedy jednak mózg przejmuje kontrolę i zalewa nas negatywnymi obrazami, a trudne emocje nie pozwalają myśleć racjonalnie, warto zastosować praktyki mindfulness polegające na skupieniu się na tym, co się dzieje w naszym ciele. Istotne jest również praktykowanie życzliwości, a także ufanie własnemu rodzicielskiemu instynktowi.
Druga część książki dotyczy już stricte naszych stosunków z dziećmi, które również powinno się oprzeć na technikach uważności. Nawiązywanie relacji z dzieckiem wymaga bycia z nim tu i teraz, ale wszystko z wyczuciem, bez nadmiernego zasypywania pytaniami, bez podsuwania rozwiązań w trudnych dla dziecka sytuacjach, czasami wystarczy słuchać. Kiedy dochodzi do kłótni, dobrze jest cofnąć się o krok, by się uspokoić i dopiero potem rozmawiać, bo do rozgniewanego dziecka i tak nic nie dotrze. Zdecydowanie najtrudniejsze są relacje z nastolatkami, warto jednak wiedzieć, że ich bunt bierze się ze specyficznej budowy mózgu, a nie szalejących hormonów albo złej woli. Sporo miejsca autorka poświęca technologiom komunikacyjnym, które obecnie są dostępne dla każdego oraz wpływowi tej sytuacji na młodzież. Wiele istotnych treści z mojego punktu widzenia znalazło się w rozdziale dotyczącym rodzicielstwa w kontekście stosunków z drugim rodzicem. Relacja między małżonkami zmienia się diametralnie w chwili pojawienia się dzieci, mogą zaistnieć różnice w preferowanych stylach i metodach wychowawczych oraz konflikty dotyczące podziału skumulowanych obowiązków domowych. Autorka w wyważony sposób radzi, jak sprawić, aby te kwestie nie odbijały się negatywnie na jakości naszych związków.
Myślę, że jest to bardzo przydatna książka dla wszystkich rodziców, bo żyjemy w czasach, w których zewsząd wywiera się na nas presję. Książka pomaga radzić sobie z tym wyzwaniem poprzez uważność w stosunku do siebie, dzieci i drugiego rodzica. Skłania do zaufania przede wszystkim sobie oraz większej wyrozumiałości, bo tylko tak można wprowadzić spokój i równowagę w naszych domach.