Joanna Jagiełło, autorka książek dla dzieci, zaprasza czytelników do Koralowego Zakątka. Tylko żeby tam się dostać należy ubrać kostium nurka, bo to głęboko pod wodą. Miejsce to zamieszkuje rodzina syren. Książka „Wielkie marzenia” otwiera nowy cykl dla dzieci w wieku 6-8 lat zatytułowany po prostu „Syrenki z Koralowego Zakątka”.
Fabuła „Wielkich marzeń” koncentruje się na najstarszej z syrenich sióstr, która ma na imię Liwia. Jest to syrenka ułożona i ambitna. Musztruje rodzeństwo, a i od siebie wiele wymaga. Tradycją rodzinną jest, że młode syreny zdają do akademii muzycznej. Ukończyła ją mama i babcia Liwii, a ona sama zamierza – a raczej czuje się w obowiązku – tam zdawać. Tylko co zrobić, kiedy na samą myśl przed publicznymi występami zaciska jej się gardło. Przecież tak nie da się śpiewać.
Myślę, że „misją” tej książki jest dać dzieciom odwagę do mówienia o swoich pasjach, pragnieniach, planach. Liwia jest bardzo jaskrawym przykładem, że to nie żaden wstyd powiedzieć, iż kocha się robić coś innego. Jest tu też jeszcze jedna postać, której rola w rodzinie nieco minęła się z powołaniem, ale nie zdradzę która. Odkryjcie jej sekret czytając książkę. Ta dwójka bohaterów pokazuje, że czasami nie warto brnąć w coś, co nie jest dla ciebie. Że poświęcenie się pasji może przynieś dużo lepsze efekty, niż zmuszanie się do nielubianej pracy.
Pierwsza część może być nieco wymagająca, bo musimy poznać wszystkich bohaterów, a jest ich niemało: 3 siostry, brat, rodzice, dziadkowie, koleżanka ze szkoły, nauczycielka i jeszcze domowy pupil, czyli Krabik. Na pomoc przychodzi nam Ewelina Protasiewicz, która wszystkie te postacie narysowała i pomogła zobrazować odbiorcom ten wodny świat. Powiem wam, że nie okazał się on wcale taki wdzięczny, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że to co za chwilę napiszę, bardziej przeszkadzało mi niż mojej córce. Czytając miałam poczucie, że jestem przyzwyczajona do innego otoczenia. Chociażby takie porównanie: „Pokazała na siostrę, której włosy były tak potargane, że przypominały miotany prądem morski ukwiał”[1]. Czytam córce bajkę na dobranoc i myślę – kurde flaczek – co to jest ukwiał. Sięgając po ten cykl musimy być gotowi na dziwne nazwy podwodnych stworzeń i roślinności (szczególnie glonów). Joanna Jagiełło niewątpliwie przygotowała się do pisania o morskim świecie. Teraz czytelnik musi się trochę podszkolić.
Jak już wspomniałam mojej córce osobliwe nazewnictwo nie przeszkadzało. Ona lubi historie związane z morzem, rybami, a szczególnie syrenami, więc była zadowolona. Od czasu, do czasu zapytała się o jakieś „zwykłe” słowo, bądź sformułowanie. W momencie pisania tego tekstu M. jest u progu szóstych urodzin, ale jeszcze jej odrobinę brakuje do granicy ustalonej przez wydawcę. Nie jest to dla mnie problem, a nawet cieszę się, że młoda się dopytuje. W końcu czytanie ma też poszerzać zasób słownictwa.
Zazwyczaj zanim usiądę do pisania recenzji książki dla dzieci pytam się córki o jej opinię. W przypadku powieści otwierającej cykl „Syrenki z Koralowego Zakątka”, kazała mi napisać, że to świetna książka, a najbardziej podoba się jej w niej.. wszystko. Także z tą opinią was zostawiam i lecę do młodej czytać drugi tom, bo już nie może się doczekać.
[1] Joanna Jagiełło, „Wielkie marzenia”, wyd. Świetlik, Białystok 2023, s. 17.