Ostatnio, zupełnie przypadkiem wpadła w moje ręce nowa książka autorki Frances Hardinge "Śpiew kukułki". Zdziwienie niespodzianką było większe w moim przypadku niż zwykle, ponieważ akurat byłam świeżo po skończeniu innej powieści tej samej autorki, miałam więc okazję ponownie zanurzyć się we wspaniałym fantastycznym świecie. Z przyjemnością usiadłam do lektury, a po jej skończeniu postanowiłam napisać o książce kilka słów.
Powojenna Anglia. Bohaterkami powieści są dwie dziewczynki w wieku 9 i 11 lat o bardzo różnych charakterach, które prowadzą ze sobą na co dzień zaciekłą wojnę siostrzaną. Rodzina, której są częścią, sprawia pozory idealnej, w rzeczywistości jednak zgarnia pod dywan wszystkie swoje "brudy" oraz rodzinną tragedię do kompletu. Wszystko ma wyglądać tak, jakby było w najlepszym porządku i żeby nic nie wydostało się na zewnątrz.
Jedna z głównych bohaterek - dziewczynka o imieniu Triss, budzi się pewnego dnia ze snu po wypadku i szybko zauważa, że coś się z nią dzieje nie tak jak powinno. Wszelkie napotkane nożyczki chcą ją przeciąć na pół, lalki w jej obecności ożywają, w brzuchu czuje potworny, nie do zniesienia głód, z włosów sypią jej się liście, a zamiast łez pojawiają się na jej twarzy pajęczyny. Na domiar złego jej siostra Pen wydaje się ją jeszcze bardziej nienawidzić niż do tej pory, a ona sama niewiele pamięta.. Czyżby siostra coś wiedziała? Ale jak może się czegokolwiek dowiedzieć, skoro ta dziewczynka w ogóle nie chce z nią rozmawiać? W dodatku Pen zachowuje się inaczej .. bardziej tajemniczo. Triss, nie mogąc uzyskać żadnych informacji od siostry, rozpoczyna szaloną i pełną niespodziewanych zwrotów akcji przygodę, która krok po kroku wprowadza ją oraz jej siostrę Pen do dziwnego, tajemnego i niebezpiecznego świata, pełnego magii i wrogich istot. Do kompletu dołącza CZAS, który okazuje się być w czołówce zagrożeń, tak jakby tego wszystkiego co złe - było mało.
Podczas odkrywania równoległego magicznego świata, Triss poznaje jego mieszkańców, poznaje również prawdę o swoich rodzicach i o tym co tak naprawdę się dzieje między domownikami. Wszystkie wspomnienia i blizny w ich umysłach zostają rozszarpane na nowo i na bieżąco są zszywane.
Fabuła jest nieprzewidywalna, akcja szybko przeskakuje z jednego dachu na drugi, pojawiają się szybkie myśli i szybkie decyzje bohaterek oraz mnóstwo emocji z tym wiązanych.
Bogate opisy, czasem jak na mój gust nieco przekolorowane. Zdarzało mi się zgubić wątek i musiałam wrócić, żeby lepiej zrozumieć i złapać to co mi umknęło - to chyba jedyne wady, które jestem w stanie wymienić. Na szczęście było ich naprawdę niewiele.
Czy Triss uda się odkryć CAŁĄ prawdę o sobie i poskładać pozostałe elementy tej dziwnej układanki?
Czy dziewczynkom uda się nawiązać kontakt ze sobą? I jak się zachowają w momencie, gdy będzie im groziło poważne niebezpieczeństwo?
Kto im pomoże i kto jeszcze czyha na życie Triss i jej rodziny?
Czy dziewczęta pokonają największych wrogów jakimi są CZAS i tajemniczy mężczyzna związany niebezpieczną umową z ojcem Triss?
Książkę połknęłam. Polecam bardzo i bardzo żałuję że przygoda z nią skończyła się. Mam wątpliwości, czy przez najbliższy czas trafie na tak dobrą powieść, jak ta o Triss i jej przygodach. Książka jest skierowana głównie do młodzieży, ale osobiście uważam, że nadaje się ona dla każdej grupy wiekowej.
Na koniec wisienka na torcie :) - okładka. Cudowna, miła w dotyku, bardzo dopracowana i dopasowana wyglądem do "Drzewa kłamstw" - innej książki tej pełnej wspaniałych pomysłów autorki.