Hayley w młodym wieku straciła rodziców, obecnie mieszka z babcią i jej głównym celem jest zostać lekarzem. Jednak życie ma wobec niej inne zamiary. Stan zdrowia jej babci się pogarsza i dziewczyna jest w trudnej sytuacji, bo nie ma opiekuna. Z pomocą zjawia się ciotka, która pracuje w osławionej Szkoły dla Idoli. Hayley nie ma z nią dobrych relacji, nie chce zmieniać szkoły w ostatnim momencie, ani iść do miejsca, gdzie główny nacisk jest na muzykę, a nie naukę. Nie ma jednak wyjścia i musi się podporządkować. Co z tego wyjdzie? Czy kłamstwo ma zawsze krótkie nogi? Jak odnaleźć się wśród osób, które latami walczyły o miejsce w tym miejscu, a głównej bohaterce na tym nie zależy?
W internecie słyszałam mnóstwo pozytywnych opinii o tej książce. Opis również był zachęcający, dlatego sama chciałam się o tym przekonać. Po skończeniu jej mam dość mieszane odczucia i nie potrafię się zidentyfikować z wszystkich zachwytami. Przykro mi z tego powodu, ale była ona naprawdę prosta i zwyczajna. Choć rozumiem, że i takie historie są potrzebne, to jednak ponownie mamy tutaj case, że mimo że się wali i pali, to pod koniec wszystko mamy w różowym filtrze. Z jednej strony naprawdę doceniam to, że kiedy Hayley przenosi się do nowej szkoły, nagle nie staje się gwiazdą w każdym aspekcie. Pokazane są jej porażki, trudności i bolączki. Nie każdy ją ciągle chwali, nie jest gwiazdeczką i to zasługuje na uznanie, bo często takie aspekty są pomijane i główni bohaterowie dowiadują się, że mają jakąś moc i nagle wszystko potrafią.
Jeśli chodzi o postacie to nie zostały jakoś szczególnie rozpisane, może prócz naszej Hayley. To ona ciągnie tą powieść. Wykreowana została naprawdę dobrze. Miała bardzo racjonalne myślenie, jej rozterki są adekwatne do sytuacji, w jakiej się znalazła. Widać i czuć jej przemianę i przeszłość, której się trzyma. No jednak pozostałe postacie to już inna para kaloszy. Leo jest zgrywany jako ten playboy, chłopak z wielkim talentem, niesamowicie przystojny, który mógłby mieć każdą. Pewnie, w dalszej części jego postać jest trochę rozwijana, jednak jest tego mało. Główna antagonistka tak samo, niesamowicie płaska i bez powodu jest zła. To nie miało żadnego uzasadnienia i nie ponosiła konsekwencji swoich działań.
Nie zmienia to faktu, że czyta się ją dobrze i szybko, nie jest ona też długa, więc błyskawicznie można się z nią zapoznać. Jest to lekka i prosta historia, takie czytadełko na zimny wieczór. Łatwo się w nią wciągnąć i pomimo, że można ją nazwać infantylną, to chcemy poznać dalsze losy postaci i chcemy by im się udało. Autorka ma naprawdę dobry warsztat i piszę naprawdę dobrze. Jestem ciekawa jej kolejnych powieści i z chęcią będę śledzić jej karierę.
Podsumowując, wiem że może nad wyraz się czepiam, jednak do wybitnych ta książka się nie wlicza. Jednak jeżeli poszukujecie lekkiej, przyjemnej powieści, przy której nie trzeba się mocno skupiać to będzie to bardzo dobry wybór. To powieść, przy której się rozluźnicie, odpoczniecie i oderwiecie na chwilę od codzienności. Nie żałuję, że ją przeczytałam i sama przez chwilę wróciłam do szkoły i przypomniałam sobie, że ja też kiedyś chciałam przyszłość związać z muzyką. Dla młodych osób może to być dobry przekaz do podążania za marzeniami.