Bierzecie udział w Book tourach? Ostatnio bardzo zmniejszyłam liczbę takich akcji, dosłownie do jednej na rok, ponieważ książki są szeroko dostępne. Mamy Legimi, Empik Go i inne platformy, na których można czytać i słuchać książki, do tego co miesiąc odwiedzam bibliotekę. Jednak jak coś mi poleci @vaconafa to wiem, że muszę przeczytać, a jak organizuje Book tour, to muszę wziąć w nim udział.
Tym razem skusiłam się na "Spęd" Mateusza Lubacha, świetną książkę z gatunku science-fiction, z dużym wątkiem kryminalnym, czyli coś, co lubię. Miałam sporo zawirowań ostatnio w swoim życiu, dlatego strasznie długo czytałam książkę, jednak gdyby czas mi na to pozwolił, to bym te ponad 500 stron przeczytała w jeden dzień, bo jak już miałam chwilę na książkę, to czytałam i nie wiedziałam, gdzie mi te kartki ulatują. Ta historia była wciągająca, trzymająca w napięciu i zaskakująca.
Mamy rok 2060, nasza pamięć może być przechowywana w Banku Pamięci Bytowej, potem jest transferowana do nowego ciała, co daje nam możliwość wiecznego życia. Oczywiście takie działanie, stoją w sprzeczności z Kościołem, który stara się za wszelką cenę walczyć z Bankiem. Dochodzi do nieudanego ataku cybernetycznego, który spowodował tylko pozorny upadek Banku, winnych nigdy nie znaleziono. Jednak po niecałych dziesięciu latach sprawa zostaje znów otwarta, a im częściej Policja trafia na jakieś ślady i powiązania z konkretnymi osobami, tym bardziej sprawa się komplikuje i robi się bardziej niebezpiecznie.
Książkę zaklasyfikowałabym bardziej do kryminału, dobrego kryminału, przy którym dobrze się bawiłam. Z przyjemnością towarzyszyłam bohaterom w ich śledztwie. Jednak mam kilka punktów, które mi nie zbyt podeszły. Po pierwsze, w książce było za dużo opisów i przemyśleń bohaterów. Według mnie nie wnosiły one za dużo do historii i można ją było napisać dużo zwięzłej. Zbyt obszerne opisy, pociągnęły za sobą chwile zwątpienia. Bardzo chciałam ją dalej czytać, ale niekiedy dwie, trzy kartki opisów nużyły mnie, że musiałam odłożyć książkę, by na nowo podejść do niej po chwili przewietrzenia się. Jednak im dalej czytałam, tym bardziej zaczynało wszystko ze sobą współgrać. A pod koniec książki, to już nie wiedziałam jakim cudem ją już skończyłam, jakim cudem mi to poszło tak szybko. Cały pomysł na książkę uważam za duży plus. Wszystko było dobrze opisane, nigdy nie czułam się zagubiona, a przedstawienie świata za 40 lat nie przytłaczało mnie, nie wiadomo jakimi cudami. Świat nie rozwinął się aż tak bardzo, więc nie
czułam się przytłoczona. Relacje między bohaterami też były poprawnie napisane, czułam między nimi odpowiednią chemię, nie było tu sztuczności. Mimo tych małych "ale" polecam wam "Spęd", a Luizie dziękuję za możliwość przeczytania tej książki.