Nie pierwszy raz możemy spotkać się z tym, że przeciwieństwa się przyciągają, a od nienawiści do miłość droga nie daleka.
Medison Carpen jest biedną osobą. Jej szafa ogranicza się do 3 par spodni, które są podarte i stare. Matka uciekła w dzień jej Komunii Świętej, a ojciec spędza dni z alkoholem w ręce i upija się do nieprzytomności. Wtedy jest spokój, Medison nie ma się czego bać. Gorzej jest, gdy człowiek ten się budzi i staje się agresywny. Już wiele razy zdarzyło się jej dostać za nic. Po prostu stała na drodze.
Daniel Broogins jest właścicielem wielu banków. Ma pieniędzy jak lodu i jeszcze więcej arogancji w sobie. Rodzice zmarli zostawiając mu w spadku pieniądze, dzięki którym jest ważną osobą. Drań, kobieciarz – dwa słowa które określają go najlepiej. Mieszka w wielkim domu, w którym kolorem przewodnim jest czerń, a służą mu Rebeca i Olivia – starsze panie na każde zawołanie.
Ci dwoje znają się ze szkoły. Medison wtedy silna, ale słaba. Daniel pewny siebie, ale nieszczęśliwy. Upokarzał ją na każdym kroku, dawał jej odczuć kim jest w jego oczach, a była dla niego nikim. Płakała przez niego, czuła się zakłopotana, ale próbowała nie dać po sobie tego poznać.
Kilka lat później Daniel dostaje telefon, w którym pewna kobieta chce się z nim spotkać. Ustalają, że miejscem spotkania będzie most i tam też przychodzą. Kobieta w starych rzeczach, mężczyzna przystojny, czarnooki. Dostaje propozycję, z której nie może zrezygnować, bo gdy to zrobi straci pieniądze.
I w taki oto sposób, osoby, które pałają do siebie nienawiścią, zamieszkują ze sobą. Jednak to dopiero początek ich wspólnego życia.
Anna Walczak to bardzo młoda pisarka. Nie mogłam uwierzyć, że ta dziewczyna ma dopiero 14 lat. Historia, którą wymyśliła wciąga czytelnika i pochłania, jednak niestety jest w niej duża nutka naiwności.
Postać Medison była prawdziwa, wykreowana w całkiem przyjemny sposób, lubiło się tę bohaterkę mimo wszystko. To ona była narratorem, dlatego też mogliśmy ją poznać o wiele bardziej niż Daniela. Poznać jej myśli i wyjaśnić zachowanie takie, a nie inne. On zaś na początku twardy, zimny, chamski i bezczelny, stał się zupełnie inną osobą. Nie było nawet czasu, w którym jego charakter ulegał zmianie. W raz z kartką, którą przerzuciłam, Daniel Broogins zmienił się o 360 stopni i to mnie właśnie zawiodło, bo przecież ludzie nie zmieniają się tak szybko. Oczywiście bohater tłumaczył dlaczego taki był. Ja niestety nie potrafiłam mu uwierzyć. Jednak mimo wszystko był to człowiek, do którego ciągnęło. Może to przez te czarne oczy, a może przez potargane blond włosy?
Akcja książki toczy się w Anglii, dlatego też takie nazwiska a nie inne, chociaż powiem szczerze, mimo że cieszyłam się, że nie ma książki o kolejnej Zośce, to jednak brakowało mi tych naszych polskich imion. Koniec zawiódł mnie najbardziej. Nie spodziewałabym się czegoś takiego, a jesli ktoś powiedziałby mi, że ta książka kończy się w ten sposób, to wyśmiałabym go. Może był to jakiś pomysł na zakończenie, jednak bardzo naiwny i kruchy. Czułam się, jakby ktoś podmienił mi książkę na coś zupełnie innego. Ale może tak miało być? Końcówka miała szokować? Nie zdradzę jej jednak. Sami musicie się przekonać. Kolejna sprawa to wielokrotne powtórki, ''zmierzwione włosy'', ''czarne oczy'', ''mój demon'', ale nie raziło to aż tak bardzo
Książkę mimo wszystko odebrałam pozytywnie, z wielkim podziwem dla młodej autorki.