Co się dzieje w życiu człowieka gdy los zaskakuje tak bardzo, że bardziej chyba się już nie da ?
W podobnej sytuacji są bohaterowie powieści Ada i jej syn Daniel oraz Monika, Igor i ich synek Radek. Choć są daleko spowinowaceni to nie łączy ich nic oprócz otrzymanego spadku. A co nim jest - okazała posiadłość wraz z jej dobrym duchem starszym panem Antonim.
Warunkiem przyjęcia domu jest zamieszkanie w nim. Obie rodziny przeprowadzają się na nowe miejsce i powoli zaczynają wspólne gospodarowanie. Nie jest to oczywiście proste, bo ciążą na nich trudne sprawy z przeszłości.
Monika i Igor są małżeństwem z traumatycznymi wydarzeniami, bo w wypadku samochodowym ginie ich córka Patrycja, pokłosiem sytuacji jest depresja Moniki oraz w wyniku szoku syn traci mowę. Nie lepiej jest w samym małżeństwie, bo między małżonkami wyrasta coraz wyższy mur niezrozumienie i wzajemnej niechęci.
Ada boryka się z samotnym macierzyństwem i samodzielnie musi stawiać czoło problemom wychowawczym. Nie jest ich mało, bo syn jest oryginalnym młodzieńcem, co pociąga za sobą spięcia z rówieśnikami.
Dobrym duchem dworku jest niewątpliwie Antoni. Ten starszy pan od lat pracuje w tym miejscu służy rada i doświadczeniem, a przede wszystkim do śmierci właścicielki Bogny Rytter jej przyjacielem. Jest też bardzo bacznym obserwatorem i szybko orientuje się jakie to problemy przytłaczają młodych.
Powieść ta to taka typowa obyczajówka jest rodzina z jej wzlotami i upadkami, jest zdrada, dramatyczne wydarzenia, ktoś tęskni, ktoś się zakochuje. Jest też bardzo piękny wątek związany z opieką nad starszą osobą. Antoni jest bardzo dyskretny, ale niesamowicie spostrzegawczy i bardzo szybko wyłapuje co może pomóc w terapii Radka. To bardzo ciepły wątek przybranego dziadka.
Postać Moniki - drażniła mnie od samego początku. Osoba bez wyrazu, z wygórowanymi oczekiwaniami od świata, a w sumie nijaka i bardziej szkodząca rodzinie niż będąca jej osią. Akurat ten wątek powieści jakoś chyba nie wyszedł, robi się straszne zamieszanie wprowadzane przez kochanka, który pojawia się tak z księżyca i nie wiadomo po co. Może w kolejnej części coś się wydarzy, bo tu coś nie zagrało.
Ciekawym wątkiem na pewno jest szok pourazowy chłopca, choć zamiast być leczony to od momentu wypadku właściwie jest pozostawiony sam sobie. Nie widać tu zaangażowania rodziców w rozwiązanie sytuacji.
Ogólnie powieść nie jest zła, ale znając poprzednie powieści autorki to mam wrażenie, że ta jest jakaś niedopracowana.