Wreszcie sięgnąłem do książki z najlepszego czasu le Carré'a, kiedy to pisał o agencie brytyjskiego wywiadu George Smileyu i jego niekończącej się walce z sowieckim arcyszpiegiem – Karlą. Tę pozycję należy czytać po książce 'Szpieg' (inny tytuł 'Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg'), bo w pierwszym rozdziale le Carré streszcza fabułę poprzedniczki, w której Smiley wytropił kreta w centrali brytyjskiego wywiadu
Rzecz dzieje się w połowie lat 70. i zaczyna się tak, że Smiley robi inwentaryzację szkód poczynionych przez kreta oraz usiłuje odbudować brytyjską służbę wywiadowczą od nowa, poza tym bardzo poszukuje sukcesu. I nadzieja na taki sukces się pojawia, bo Smiley dostaje wiadomość o dużych i podejrzanych wpłatach na pewne konto w Hongkongu, prawdopodobnie chodzi o sowieckiego agenta.
Wysyła zatem Smiley do Hongkongu agenta terenowego Jerry'ego Westerby'ego, aby powęszył i zebrał więcej informacji. A Jerry to urodzony awanturnik, wdaje się w różne podejrzane operacje, kontaktuje z nieciekawymi ludźmi, ale to niezwykle odważny człowiek, który często cudem unika śmierci. Przy okazji wojaży Jerry'ego po południowo-wschodniej Azji dostajemy przejmujący obraz stolicy Kambodży, Pnom Penh w przeddzień zajęcia jej przez Czerwonych Khmerów: „Nikt nie potrafi wyżyć z pensji, majątki powstają w jedną noc, a miasto jest wykrwawione do ostatniej kropli. Pałac to kraina baśni, ambasada dom wariatów, więcej tam agentów niż normalnych facetów i wszyscy udają, że znają jakieś tajemnice.”
I jeszcze mamy różne smaczki typowe dla le Carré'a, na przykład jak to Jerry Westerby szantażuje bankiera w Hongkongu, aby zdobyć szpiegowskie dane. Przy okazji pisze le Carré: „nie każdy reaguje racjonalnie na szantaż. Trafiają się bohaterowie, trafiają się kłamcy, trafiają się rozhisteryzowane dziewice, które opuszczają nagle spódnicę i krzyczą „gwałcą!”, mimo że było im dobrze.” Inny ciekawy szczegół, oto przed rozmową dwóch szpiegów w pokoju hotelowym jeden z nich: „włączył dwa radia tranzystorowe, nastrojone na różne stacje – w jednym głos, w drugim muzyka – by zapewnić podczas rozmowy elementarne zabezpieczenie antypodsłuchowe.” Jest takich smaczków więcej.
Z drugiej strony sporo w książce dłużyzn a wątek miłosny, nieodłączna część książek le Carré'a, nie wygląda zbyt wiarygodnie. Mamy też sporo długich i skomplikowanych dialogów z niejednoznacznym efektem, lektura wymaga zatem pewnej koncentracji; to bardzo nietypowe jak na literaturę sensacyjną, w której z reguły wali się kawę na ławę. Powiedziałbym, że bardziej jest to literatura piękna, bardzo dobrej próby dodajmy.
Niemniej, z wyżej wyłuszczonych powodów, wydaje mi się, że to jedna ze słabszych powieści le Carré'a z jego najlepszego okresu.