Office fantasy o tym, dlaczego lepiej nie zasypiać w pracy.
Od czasu, gdy świat dowiedział się o chorobie charyzmatycznego humanisty Terry’ego Pratchetta, władcy marionetek, którzy narzucają nam co czytać, szukają zastępstwa. Widać wzięli do siebie to, co wydarzyło się, gdy bohater, jakim był Harry Potter przyniósł na swoich plecach napis „The End”, a raczej to, czego nie znaleźli, następcy. I w ten sposób, jeszcze za życia pisarza, który walczy z Alzheimerem, co rusz to na świecie pojawia się jego „naśladowca”. Jednym z pierwszych był Andrew Harman, autor takich książek jak: „Lemingrad” czy „666 stopni Fahrenheita”, nawet intrygujący; drugim jest Tom Holt. Autor wydanej rok temu powieści „Przenośne drzwi”. „Śniło ci się” (napisana rzeczywiście w 2004 roku) jest kontynuacją właśnie tej książki.
Bohaterem historii Toma Holta jest Paul (ma nazwisko, ale właściwie to kolejna nieważna sprawa w jego istnieniu), w wieku umiarkowanie średnim. Osobnik mało wyrazisty, bezbarwny sklerotyk, którego nawet rodzice zwyczajnie nie chcieli widzieć przy sobie. Z dziewczynami ma… cóż, lepiej nie mówić, a jeżeli chodzi o karierę. Jeszcze gorzej. Ale sami wiecie jak trudno znaleźć dobrą pracę. Chyba dlatego, gdy nagle trafia się etat w firmie J. W. Wells & Co., Paul go po prostu przyjmuje. A może to raczej oni, mimo całkowitej kompromitacji Paula na rozmowie wstępnej, postanawiają go zatrudnić – gdyby tylko wiedział… No właściwie o niczym nie wiedział, ale mógł przeczuwać co miało go czekać. Praca, papiery, monotonia… tymczasem pojawiły się gobliny, a z nich najgorsza jest Matka pana Tannera. I to naprawdę NAJGORSZA!!! W okrutny sposób, przybierając jak najbardziej seksualne powłoki… pragnie uwieść Paula. A ten nie wie jak się bronić przed mamusią szefa. Zresztą, nie tylko to pozostaje w otchłaniach jego nieświadomości. Gdy na jaw wychodzą jego dziwne umiejętności – dla niego całkiem nieprzydatne – no i fakt istnienia cudownego zjawiska, z którym pracuje, czyli Sophie… wszystko mogłoby się ułożyć. Choć może to wątpliwa nadzieja? Gdyby tylko nie zasnął w pracy, gdyby się nie spóźnił na moment zamykania drzwi… Bo czasem niewiedza jest naprawdę nadzwyczaj wspaniałą sprawą.
Cóż, przede wszystkim Paul jest tchórzem. Albo bohaterem. To wszystko zależy od punktu widzenia. W tej historii jest osnową i wątkiem, ale w ramach nieznanego obrazu. Choć tak naprawdę z niczego nie zdaje sobie sprawy. Z tego, że dookoła niego toczy się wojna, rasy – o których nic nie wie, bo kto by czytał regulaminy – stanęły po wielu stronach wielu barykad, a ludzie... są mało ważni. No i traci miłość. Zyskuje przeszłość, kupkę wspomnień, ma nad sobą cały wór złych wiadomości i żadnej nadziei i wie czym jest Bank Umarłych. Zwolnić się zaś nie może.
Nigdy!!!
Tom Holt nie tyle tworzy komiczną fantasy, ale raczej specyficzne „office fantasy”, gdzie zszywacz i kserokopiarka mają nader wyrazistą osobowość. Jest zabawny i dowcipny, ale nie przesadza, choć jego świat jest przebogaty. Wplatając w opowieść znane nam motywy literackie, znanych z mitologii bohaterów i potwory, ukształtowane światopoglądy, czy filmowe sceny, z jednej strony parodiuje je, ale z drugiej nie wyśmiewa. Jest łagodny, ale inteligentny, nic nie jest dla niego tematem tabu, ani też niczego nie można przekształcić, ulepszyć. Łącznie z szufladą, czy nogą od krzesła.
Holt nie jest Pratchettem, wprost przeciwnie. Jego świat to nie inna ziemia, ale ta, którą znamy, autor ją tylko trochę ubogaca. Dorzuca tylko wszystko to co uznajecie za baśniowe, mitologiczne, bajkowe… absurdalnie nierealne i nachalnie nadnaturalne. Tak w ramach przyprawienia życia. Jego bohaterowie są przyjaźni, choć czasem lekko denerwujący, ale na pewno poprawiają samopoczucie. Osobowości, które wypełniają jego historie są pełne, dobrze skrojone. Przenoszą nas w swój świat swobodnie. Zresztą, to jest nasz świat, bo wszystko dzieje się niedaleko, w Londynie. W pewnej firmie, w której magia to normalność, a nadpobudliwe gobliny władają po godzinach urzędowania.
Dziś.
Może to właśnie do firmy J. W. Wells & Co. złożyliście podanie?
Jeżeli tak i nie chcecie kontaktować się z magią, nie idźcie na rozmowę kwalifikacyjną – i koniecznie sprawdźcie, czy rodzice was kochają! Ale jeżeli tylko czytacie, to znajdziecie tutaj dobrą historię, dowcipną i charakterystyczną. Dobrze napisaną, humorystyczną, z jednej strony odrywającą od rzeczywistości, z drugiej jednak sprawiającą, iż częściej sprawdzacie co kryje się pod łóżkiem, albo zadbacie o to, by jednak zakryć lustra…
Bo świat nie musi być taki jak nam mówią.
Kimkolwiek są.