Śmiertelna rozpacz recenzja

Pamiętam, jak czytałam „Gniew matki”, który jest pierwszą częścią historii Faith i dosłownie nie mogłam się od niej oderwać. Ależ mnie ta książka pochłonęła! Czytałam ją z zapartym tchem, z każdą stroną mając nadzieje na poprawę sytuacji zrozpaczonej matki. A im dalej tym coraz bardziej byłam przerażona tym, w jakim kierunku idzie ta cała historia! A zakończenie sprawiło, że chciałam rwać sobie włosy z głowy! I w końcu się doczekałam!! Nastał ten dzień! W moje ręce wpadła „Śmiertelna rozpacz” – druga część „Gniewu matki”. Czy historia dalej trzyma poziom i jest tak absorbująca, jak jej poprzedniczka?

Może na początku, tak w skrócie, przypomnę Wam, o czym była jedynka. Nasza główna bohaterka Faith McMann z dnia na dzień traci męża, który zostaje bestialsko zamordowany, a dwójka jej dzieci zostaje uprowadzona. Zrozpaczona kobieta robi wszystko, aby je odnaleźć. Tym bardziej że policja za wiele w tej sprawie nie robi…
„Śmiertelna rozpacz” przynosi odpowiedzi na wiele pytań, ale i dostarcza nam też nowych niewiadomych. Główny temat poruszony przez autorkę to handel żywym towarem, który nieraz wywołuje ciarki na rękach i wprawia czytelnika w stan niedowierzania. Lara i Hudson, dwójka porwanych dzieciaków, doskonale się o tym przekonała. I choć część porwanych udaje się ocalić, tak ta dwójka nie miała tyle szczęścia. Dlatego poszukiwania trwają nadal, a w całą akcję zamieszanych jest już dużo więcej bohaterów. Autorka pokazuje nam historię paru osób, między innymi mamy rozdziały poświęcone matce, Hudsonowi, Larze, osobom, zamieszanym w porwanie, ale też przyjaciół Faith. Jest tego trochę, dlatego historia ma w sobie wiele wątków, które ładnie się ze sobą później zgrywają. A co więcej, tutaj cały czas coś się dzieje, więc zdecydowanie na nudę nie można narzekać. Były momenty, które mnie osobiście, chwytały za serce, choćby relacja Bestii ze Złością, czy sama Złość, która już w jedynce wzbudziła moją ogromną sympatię. Szczerze, to aż się boje co wydarzy się z nią dalej.
Sama determinacja zrozpaczonej matki i emocje, które zostały tutaj genialnie ukazane, jest naprawdę pełna podziwu. Ja sama, jako matka, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, ale wraz z główną bohaterką przeżywam za każdym razem, to co ona! I już nie mogę się doczekać, aż te bestie trafią w jej ręce, bo z przyjemnością rozszarpie ich razem z nią :P Książkę jak najbardziej polecam i potwierdzam, że dalej trzyma poziom ! ;) Oczywiście znajomość jedynki obowiązkowa! A już 25 sierpnia „Obsesja matki”, dlatego nadrabiajcie koniecznie!