Słowa maja ogromną wartość i siłę. To one niejednokrotnie stają się motorem jakiś działań, kością niezgody między ludźmi czy też fundamentem ich uczuć. Istnieją słowa już dawno wybrzmiałe i te, które z jakiś powodów nigdy nie zostały wypowiedziane. Są też takie słowa, których się boimy, a które z czasem tracą na swoim znaczeniu i które z braku możliwości zastępujemy innymi - Przepraszam... Żałuję...
Gabrielle mieszka w starej latarni wraz ze swoją matką i czuje się względnie bezpieczna. Od Mudo odgradzają ją bariera i ocean, a matka dba o to by nie poznała smaku epidemii, głodu i strachu. Pewnego razu grupa przyjaciół Gabrielle postanawia jednak opuścić mury miasta. Chcą się zabawić a pragnienie posmakowania adrenaliny zagłusza w nich głos rozsądku. Mimo obaw, Gabrielle nie ubiera je w słowa i podąża za swoimi znajomymi do opuszczonego wesołego miasteczka.
Ta z pozoru jedna, nieostrożna decyzja niszczy podwaliny bezpiecznego świata dziewczyny. To wszystko przed czym kiedyś chroniła ją matka, wkrada się teraz w jej życie. Gabrielle traci wszystko - przyjaciół, poczucie bezpieczeństwa i spokój. Pod znakiem zapytania staje zresztą nie tylko jej przyszłość, ale i przeszłość. Czy w świecie pochłoniętym przez epidemię jest jeszcze miejsce na miłość?
"Las zębów i rąk" mnie zaskoczył. Mimo że elementy składowe historii wydawały się nie wpasowywać w mój gust czytelniczy, powieść tą wspominam z sentymentem Jako, że tom pierwszy serii przypadł mi do gustu, poprzeczka postawiona "Śmiercionośnym falom" automatycznie podniosła się do góry.Skąd mogłam jednak wiedzieć że historia opisana przez Carrie Ryan przerośnie wszelkie moje oczekiwania?
"Śmiercionośne fale" rozpoczynają się -naście lat po zakończeniu pierwszej części. Mimo że autorka wciąż pozostawia nas w świecie ogarniętym przez Mudo, opuszczamy na chwilę Las zębów i rąk i zmieniamy główny obiekt naszego zainteresowania. Gabrielle jest córką Mery - głównej bohaterki poprzedniego tomu i wraz z matką mieszka nad brzegiem oceanu - tam gdzie przed late dotarła dziewczyna.
Gabrielle z pewnością wielu z Wam wyda się bliższa niż poprzednio jej matka, Brak w niej odwagi, ciekawości świata "poza barierą" a ponad przygodę ceni sobie poczucie bezpieczeństwa. Gabrielle, w świecie ogarniętym epidemią, stworzyła dom i czuję się szczęśliwa - zwłaszcza, że kocha i wszystko wskazuje na to, że jest kochana. Świat Gabrielle,wbrew pozorom, bardzo przypomina ten, w którym żyjemy my sami -szczęśliwy, bezpieczny, ale narażony na liczne przeciwności i przez to tak łatwy do stracenia.
Carrie Ryan z właściwą sobie delikatnością przedstawia jak łatwo skruszyc pozzornie twarde, wytrzymałe fundamenty i pozostac z pustymi rękami; jak trudno naprawic jest coś co już się wydarzyło i zaczęło wydawac plony; i jak ważne jest przy tym posiadanie wsparcia w drugim człowieku. Na owym obrazie upadającego świata, pani Ryan po raz kolejny pokazuje jednak "światełko w tunelu" - miłość. I znowu nie jest to uczucie łatwe, bo jakoś tak się złożyło, że możność kochania jednej osoby u pani Ryan nierozerwalnie wiążę się z koniecznością zranienia drugiego bliskiego człowieka. Ale w niczym nie ujmuje to opowiedzianej historii.
Dla nie jednego z Was z pewnością ważną informacją jest to, że w trakcie lektury, Carrie Ryan nakreśliła dalsze losy bohaterów "Lasu zębów i rąk" ]. Zresztą, już samo wprowadzenie postaci Mery wiele wnosi do powieści. Jej osoba dała bowiem autorce możliwość poruszenia tematu miłości rodzicielskiej. Portret matki, według autorki, nie jest obrazem idealnym.Wiele na nim rys i niedomówień, ale rezygnacja z idealizacji Mery jako matki -czego szczerze obawiałam się na początku lektury - wyszła autorce na dobre.
Styl Carrie Ryan nie uległ zmianie a jeśli już to tylko na lepsze. Barwny, plastyczny, pełen ciekawych opisów i żywych, naturalnych dialogów. Gabrielle jest wdzięczną narratorką całej historii i nie pozwala by jej uczucia zniekształcały obraz rozgrywających się wydarzeń, Na uwagę zasługuje jednak jeszcze oprawa graficzna Dawno nie spotkałam się z tak dobrze dobraną okładką, nic, absolutnie nic, nie znajduje się bowiem na niej przypadkowo.
Czy polecam? Jak najbardziej i to nie tylko wielbicielom gatunku. "Śmiercionośne fale" zachwycają bowiem również, a może przede wszystkim, wątkami pozbawionymi oprawy fantastycznej. Patrząc na tempo w jakim rozwija się autorka, możemy tylko sobie życzyć by trzecia część serii nie była ostatnią powieścią spod jej pióra.