W poprzednim tomie o przygodach Jakuba Recklessa, młodzieniec musiał zmierzyć się z klątwą, która dotknęła jego młodszego brata. Will został zraniony przez goyla na skutek czego zaczął zmieniać się w kamień. Powoli zatracał swoje człowieczeństwo, a żadne magiczne sztuczki nie były w staniu mu pomóc. Ukochana Willa wraz z jego bratem usilnie walczyli o chłopaka i w końcu udało im się odkryć ryzykowny sposób na jego ocalenie. Nie byli pewnie konsekwencji poświęcenia Jakuba, ale Wy, Drodzy Czytelnicy, już je znacie, prawda? Jeśli poznaliście „Kamienne ciało” wiecie, jak potoczyły się wypadki. Koniec końców Will i Klara opuścili świat po drugiej stroni lustra i wrócili do swojego bezpiecznego życia. To Jakubowi przyszło zapłacić najwyższą cenę, ale wiadome było, że Czerwona Nimfa nie daje nic za darmo. Teraz to na Jakubie ciąży klątwa, która wkrótce doprowadzi do jego śmierci. Młodzieniec ma niewiele czasu, zostało mu może kilka miesięcy życia. Nie zaprzestaje jednak walki i w końcu pojawia się promyk nadziei, że może nie jest ona z góry przegrana.
Cornelia Funke to znana niemiecka pisarka, twórczyni takich powieści jak „Atramentowa Trylogia” czy „Król złodziei”. Jest to jedna z moich ulubionych autorek, uwielbiam obecną w jej książkach nutę baśniowości, wspaniałych bohaterów, których nie sposób nie pokochać czy wreszcie ich niesamowite przygody. Niestety rozczarowałam się pierwszą częścią jej najnowszej serii „Reckless”. Jesteście ciekawi, czy moje wrażenie z lektury kontynuacji były podobne? Najpierw opowiem Wam trochę, jaki jest główny zamysł tych książek. Otóż głównym bohaterem jest Jakub Reckless, który przez przypadek trafia do świata po drugiej stronie lustra. Seria „Reckless” opiera się w znacznej mierze na baśniach i rozmaitych historiach, tych bardziej i tych mniej znanych. Nie zabraknie też opowieści z życia poszukiwacza skarbów, bo tą właśnie profesją trudni się Jakub.
Do pierwszej części serii miałam sporo zastrzeżeń i pewnie dlatego trochę nieufnie podeszłam do kontynuacji, jednocześnie licząc na coś wartego uwagi. Początek książki potraktowałam z dystansem, miałam drobne problemy z „wciągnięciem się” w tę historię i obawiałam się powtórki z „Kamiennego ciała”. Na szczęście w przypadku „Nieustraszonego” moje późniejsze wrażenia były zupełnie inne. Zbawienne dla książki okazało się pozbycie się Willa i Klary, ponieważ zachowanie bohaterów prowadziło do dziwnych sytuacji i powstania tzw. „miłosnego trójkąta”, który znacznie osłabiał moje zainteresowanie akcją. W „Nieustraszonym” z czworga bohaterów pozostają jedynie Jakub i Lisica, między którymi utrzymuje się nić porozumienia. Jest to bardzo delikatne uczucie, które objawia się bezgraniczną lojalnością i troską o drugą osobę, brak tu pustych słów i głębokich deklaracji, bohaterowie tak naprawdę nie wyznają swoich uczuć, może nawet o nich nie wiedzą. Dlatego też nie musicie się obawiać naciąganych miłosnych bajdurzeń.
Oczywiście oprócz Jakuba i Lisicy pojawia się kilku innych bohaterów, równie ciekawych i tajemniczych, towarzyszących im w wędrówce, ale także tych z przeciwnego obozu. Możemy poznawać losy postaci konkurujących z Jakubem, im również poświęcono sporo stron. Dzięki tej różnorodności nie znudzimy się tą historią, gdyż na rozgrywające się wydarzenia patrzymy z różnej perspektywy. „Nieustraszony” jest także obszerniejszy od „Kamiennego ciała” co wychodzi mu na dobre, gdyż czytelnik bardziej przywiązuje się do bohaterów, a i autorka ma większe pole do popisu w kwestii snucia opowieści na temat świata przedstawionego. W tej kwestii nie mam jej nic do zarzucenia. Uwielbiam poznawać historie dotyczące przeszłości krainy, mieszkających w niej stworzeń, dawnych przygód Jakuba. Jest ciekawej, bo więcej czasu poświęcono roli młodzieńca jako poszukiwacza skarbów.
O ile poprzednia część była dość przewidywalna, z tą jest zupełnie inaczej. Nie sposób przewidzieć jak dalej potoczy się akcja, byłam nieustannie zaskakiwana przez rozmaite intrygi, niewłaściwe zakończenia baśni, nie sposób do końca poznać świat po drugiej stronie lustra. Dobrze przypuszczałam, że „Kamienne ciało” jest dopiero wstępem do prawdziwej przygody, bo w „Nieustraszonym” Funke wyciąga asy z rękawa i zasypuje nas nawałem świetnych bohaterów i nieznanych nam dotąd historii. Gdy już poznacie ten świat nie będziecie chcieli wracać do rzeczywistości, która jest duża mniej ciekawa niż pomysły autorki. Co jeszcze mogę powiedzieć, Funke nie mogła mnie rozczarować.