"(....)Na skraju pola, gdzie kończył się trawnik a zaczynała wysoka, letnia trawa, wydeptana była ścieżka. Szeroka na cztery stopy, gładka i wygodna, prowadziła nieco pod górę, wijąc się pośród niskich zarośli brzozowego zagajnika, dalej ginęła z oczu. (....) Miejscowe dzieciaki dbają o tę ścieżkę, gdyż często jej używają. Przychodzą i odchodzą... (....)- Ale co tam jest? -Cmentarz dla zwierząt - powiedział Crandall. -Cmentarz dla zwierząt? - powtórzył oszołomiony Louis. -To wcale nie jest takie dziwaczne, jak się wydaje..."
Śmierć jest bardzo tragicznym przeżyciem. Gdy dotyka kogoś z naszych bliskich, to powoduje, że cierpimy, rozpaczamy i tęsknimy. Wywołuje w nas bardzo smutne reakcje, jest naszym osobistym bólem. Emocje te wzbudzają w nas zazwyczaj negatywne zachowania, rodzą depresje. Jednak czy nasz smutek jest w stanie doprowadzić nas do tak ostatecznego czynu, jakim jest próba wskrzeszenia zmarłego?
A miało być tak pięknie... Nowe miasto, nowe mieszkanie, nowa praca, nowi sąsiedzi i nowe zwyczaje. Młode małżeństwo, Louis i Rachela z dwójką dzieci, Ellie i Gagem oraz kotem Churchem, wprowadza się do nowego domu. Wszyscy są zafascynowani tym miejscem. Lecz jest coś, co zakłóca sielankowy spokój - ruchliwa ulica przed domem nowych lokatorów. To na niej zazwyczaj ginęły wszystkie ukochane zwierzaki dzieciaków z miasteczka Ludlow. Jednak nie pozostawały one zapomniane, gdyż miały swój własny cmentarz... Pierwszego dnia Louisa spotkał w pracy przykry incydent, mianowicie jeden ze studentów szkoły, w której pracował miał tragiczny wypadek i zmarł. Tegoż samego wieczora duch zmarłego nawiedził lekarza i poprowadził na cmentarz, by udzielić mu przestrogi: "Doktorze, nigdy nie próbuj przedostać się na drugą stronę, bez względu na to, jak bardzo będzie ci się wydawało, że musisz to uczynić. Bariery nie wolno przełamać. Pamiętaj jedno: drzemie tam wielka potęga, większa niż możesz sobie wyobrazić. Ona jest stara i ciągle żywa.". Początkowo Louis myślał, że to tylko sen, ale rankiem wszelkie znaki wskazywały na to, że to jednak była rzeczywistość. Parę dni później, gdy Rachela z dziećmi wyjechała do rodziny, w domu miała miejsce mała katastrofa. Ukochany kotek Ellie został śmiertelnie potrącony na morderczej trasie i wtedy to sąsiad Jud zaznajomił Louisa z tajemnicą pobliskiego indiańskiego cmentarza. Pochowane tam zwierzęta wracają do świata żywych, ale nieco odmienione. Nie zastanawiając się długo Louis postanowił zakopać pupila w tym magicznym miejscu... Następnego ranka kot wrócił do domu, lecz nie był to już ten sam Church, wrócił trochę odmieniony... "Wygląda jak kot, zachowuje się jak kot, ale tak naprawdę jest jedynie nędzną imitacją." Po przyjeździe reszty rodzinki raczej nikt z początku nie zauważył różnicy, dopiero po jakimś czasie zachowanie kota wydało się dziwne. Tylko Louis znał przyczynę dziwnych reakcji kota. Gdy wszyscy jakoś się już przyzwyczaili do odmienności Churcha, ma miejsce bardzo nieszczęśliwy wypadek. Pod kołami pędzącej ciężarówki ginie najmłodszy synek Gage. Gdy cała rodzina pogrążona jest w żałobie, Louisowi wpada do głowy straszny pomysł, by pochować syna na nietypowym cmentarzu. Jednak czy zdoła przekroczyć "drugą stronę", czy przestroga zmarłego studenta okaże się dla niego wystarczająca ???
Uff... ciężko jest recenzować pozycję powszechnie znaną i szanowaną, pisaną przez prawdziwego mistrza grozy. Każdy pewnie ma swoje zdanie na temat tej powieści. Dla jednych jest ona kunsztem, kolejnym mistrzowskim dziełem Kinga, a dla innych jest raczej nudnawą, rozwleczoną opowieścią. Ja jestem gdzieś pośrodku. Uważam, że jest to już klasyka grozy, ale z drugiej strony, są momenty, gdy wyraźnie da się odczuć "pisanie na siłę". Akcja jest nierówna, momentami niesamowicie się wlecze, ale już za chwile sprawia, że nie umiemy się od niej oderwać. Razem z bohaterami przeżywamy wszelkie ich rozterki, gdyż jest to historia przedstawiająca typową rodzinę, tak dobrze znaną u Kinga, czyli doskonali domownicy, którzy przez parę incydentów zupełnie się zmieniają, przeżywają potworne koszmary. Autor dosadnie przekazuje nam emocje panujące w danej rodzinie oraz ukazuje przemianę idyllicznego życia w piekło. Motywem przewodnim książki jest śmierć, przewija się przez całą powieść i dotyka większości bohaterów. Cała książka utrzymana jest w aurze bólu, smutku i cierpienia.
Pomysł na napisanie tej książki zapewne był spowodowany pewnym zdarzeniem mającym miejsce podczas pobytu King`a w wynajętym domku w Orrington. Wtedy to kot Smucky należący do córki mistrza Naomi został rozjechany przed domem. A tuż za domem znajdował się prawdziwy Cmentarz Zwierząt... Inną ciekawostką jest to, iż właśnie napis "Kot Smucky był posłuszny" widniał na nagrobku, któremu przyglądał się Louis na Cmętarzu Zwieżąt. "Ciągła praca i brak zabawy - nudzą Jacka takie sprawy, znasz to?" Są to słowa Louisa w odpowiedzi na telefon Steva Mastersona, który dzwoni, by zapytać, czy ten nie zagrałby z nim w raquetballa. Jest to aluzja do słów Jacka Torrence`a wykorzystana w "Lśnieniu".
Na podstawie tej książki powstał film, którego scenarzystą jest sam autor. Ale o tym możemy już przeczytać w recenzji filmowej tegoż dzieła. Jeżeli chodzi o samą ekranizację, to ja jak zwykle zwlekałam z obejrzeniem po przeczytaniu książki. Tradycyjnie nie zawiodłam się. W trakcie czytania mogłam sobie wyobrazić okoliczności toczących się wypadków, wiele nieoczekiwanych sytuacji powodowało, że z każdą kartką odkrywałam nietypowe rozwiązania perypetii bohaterów. Gdy myślimy, że jesteśmy w stanie przewidzieć to, co stanie się tuż za chwile, zazwyczaj okazuje się, że akcja całkowicie się zmienia i nabiera nieprzewidywalnych obrotów. Uznanie czegoś niemożliwego i niewiarygodnego sprawia, że książka góruje nad filmem, w którym po jakimś czasie domyślamy się całej intrygi. Zachęcam do odkrycia zaskakującej akcji, bazującej na tym, do jakich czynów gotowy jest człowiek w stanie depresji.