Dzięki uprzejmości
@wydawnictwoczarnaowca miałam przyjemność przeczytać lekturę "Słowa na pożegnanie", historia Benjamina Ferencza.
Benjamin Ferencz jest ostatnim żyjącym prokuratorem procesów wojennych w Norymberdze. Człowiekiem z ponad stuletnim ogromnym bagażem doświadczeń i mądrości życiowych. Empatycznym, wyrozumiałym, otwartym, wykształconym i zabawnym.
Historia jego życia to dowód na to, że chcieć to móc, bieda nie przekreśla szans na wybicie się z patologicznego środowiska, a świat stoi otworem dla tych, którzy nie boją się ryzykować i wziąć życie we własne ręce.
Przypłynął na statku do Ameryki. Dorastał w slumsuch. Od małego kombinował jak zarobić, by mieć jakiekolwiek grosz dla siebie. Był świadkiem nienawiści i rozpadu małżeństwa rodziców. Miał ogromną siłę woli. Chciał zostać kimś. Garnął się do nauki. Za cel postawił sobie walkę z przestępczością. Jego determinacja jest godna podziwu. Włożył wiele pracy w to, by poprawić swój los. Od pucybuta do milionera. Nie przejmował się niepowodzeniami. Dzięki swoim ambicjom zapewnił sobie i żonie oraz dzieciom spokojne i dostanie życie. Do dnia dzisiejszego dzieli się dobrem materialnym bo sam wie, jak to jest nie mieć nic.
Książka to zapis rozmów Bena z dziennikarką "The Guardian" Nadią Khomami. Jest podzielona na dziewięć rozdziałów. Każdy z nich opisuje historię życia Bena w różnych latach i miejscach. Dodatkowo udziela nam lekcji opartej na własnym doświadczeniu i przeżyciach. Zawiera przemyślenia autora, które przynajmniej dla mnie stanowią życiowe motta. Najpiękniejszy z nich to : Nie myśl o tym , co jest łatwe, a co trudne. Postaw sobie inne pytanie : co jest dobre, a co złe - i stawiaj na to pierwsze.
Dla mnie najciekawszym rozdziałem był udział autora jako prokuratura w procesach wojennych w Norymberdze. Przeraża mnie fakt, że żaden ze zbrodniarzy wojennych, mimo dowodów i świadków nie przyznał się do winy, nie wyraził skruchy, nie przeprosił. Naziści doprowadzili do śmierci milionów ludzi. Znęcali się psychicznie i fizycznie nad więźniami obozów koncentracyjnych. Głodzili, torturowali i wysyłali do krematorium nawet dzieci. Tyle bestialstwa, tyle zła, a oni śmieli usprawiedliwiać swoje zachowanie tak absurdalnymi argumentami, że gdybym była na tej sali rozpraw, to nie wiem czy udałoby mi się trzymać ręce przy sobie...Na samą myśl o tym, z jaką łatwością przychodziło im zabijanie i prześladowanie innych ze względu na pochodzenie czy wyznanie szlag mnie trafia. Niepojęte jest dla mnie jak można zamydlić ludziom oczy i wyprać mózgi chorą ideologią. Jestem osobą bardzo tolerancyjną. Szanuję każdego. Uważam, że wszyscy mamy prawo żyć według własnych zasad, póki nie krzywdzimy tym innych ludzi. Uczę moje córki tego samego. Sama byłam kilka razy w Norymbergi. Również na placu Hitlera i modlę się, by nigdy więcej w żadnym miejscu na ziemi nie pojawił się obóz z napisem na bramie "Praca czyni wolnym". Wyciągajmy lekcje z przeszłości i zadbajmy o spokojną przyszłość dla naszych dzieci.