Artur Tojza to zdecydowanie jeden z tych autorów, których książki mogę czytać w ciemno, bo jestem pewna, że mi się spodobają. Choć moją ulubioną powieścią spod jego pióra, póki co pozostanie „Farreter“ to serię „Słona wanilia“ zawsze będę miło wspominać i zapewne kiedyś jeszcze do niej wrócę.
Drugi tom trylogii „Słona wanilia“ przedstawia dalsze perypetie Tomka, Ami oraz Anny, szczególnie skupia się na pierwszej dwójce, która być może w końcu zrozumie co do siebie czuje. Trzecioosobowa narracja tym razem jest prowadzona głównie z perspektywy Amandy, która wbrew internetowym pozorom nie ma łatwego życia. Jej matka zostawiła jej rodzinę kilka lat temu i nagle po latach przypomniała sobie o jej istnieniu co nie zwiastuje niczego dobrego. Na dodatek do klasy Tomka dochodzi nowa koleżanka o imieniu Diana, która chce namieszać pomiędzy Ami a Tomkiem, który jest ślepy na zaloty koleżanki i sądzi, że skoro obie dziewczyny są modelkami to nadają na tych samych falach.
„Jest dwudziesty siódmy września. Nazywam się Amanda Malinowska, za trzy dni kończę osiemnaście lat i szczerze nie cierpię dorosłości.“
Pierwszy tom był dość lekki w porównaniu z tym co czeka bohaterów w kontynuacji, która zaskakuje obrotem wydarzeń oraz zwrotem akcji, który zmieni wiele w postrzeganiu pierwszego tomu i niektóre sytuacje nabiorą większego znaczenia.
Ponownie muszę pochwalić kreacje bohaterów, która jest przemyślana, dopracowana i zrozumiała. Jeśli chodzi o literaturę młodzieżową nie jest łatwo mnie zadowolić niejednokrotnie natrafiałam na historie, których fabuła była interesująca, ale sami bohaterowie byli tak irytujący, że trudno było dotrwać do końca, ale w „Słonej wanilii“ nie odebrałam zachowania postaci jako za irytującego czy sztucznego. Chociażby Tomek, który był dosłownie ślepy i mało domyślny w kwestii prawdziwych intencji Diany, totalnie mnie nie irytował, a nawet potrafiłam go zrozumieć, bo autor naprawdę umiejętnie poradził sobie z przedstawieniem emocji, wewnętrznych rozterek bohaterów, czego jestem pod ogromnym wrażeniem.
Jednak w tym tomie to Amanda gra pierwsze skrzypce i to o niej warto wspomnieć. Jest to bohaterka, która już dawno temu w mediach wykreowała swój wizerunek, jaki jest zgoła odmienny od jej prawdziwego. Wbrew pozorom ta odważna, pewna siebie dziewczyna nie ma łatwo w życiu. Jej matka bez słowa porzuciła jej rodzinę, by po pięciu latach powrócić oraz ponownie wyprowadzić ją z równowagi. Amanda to empatyczna, wrażliwa dziewczyna, która musiała zbyt wcześnie dorosnąć, by pomóc swojemu ojcu utrzymać rodzinę z pracy modelki, pomimo tego, że marzy o zajmowaniu się czymś całkowicie innym. Ma dość bycia zauważaną jedynie dzięki swojej urodzie. Chciałaby, aby ktoś dostrzegł w niej coś więcej niż śliczna twarz. Autor doskonale poradził sobie z ukazaniem jej postaci, która stoi przed wieloma problemami i dylematami.
Nie zawiodłam się także na fabule, która po raz kolejny została poprowadzona w ciekawym kierunku zaskakując końcowym plot twistem, którego totalnie się nie spodziewałam. W kontynuacji swojej serii Artur Tojza również podjął lekką jak i trudną tematykę, jaką jest wkraczanie w dorosłość, przyjaźń, zazdrość, pierwsze miłości i rozstania, zostawianie za sobą bolesnej przeszłości oraz zaufania w związku. Relacje pomiędzy postaciami zostały należycie przedstawione. Podoba mi się więź, jaka wytworzyła się między przyjaciółmi, którzy śmiało ze sobą rozmawiają i lubią swoje towarzystwo.
Reasumując kolejny tom cyklu Słona wanilia Artura Tojzy na tle poprzednika wypada naprawdę dobrze i mogę stwierdzić, iż podobał mi się nawet bardziej. Pisarz umiejętnie łączy humor z poważniejszą tematyką. Nie można narzekać również na złą kreację bohaterów, ponieważ motywy i intencje postaci są doskonale przedstawione. Sądzę, że trylogia Słona wanilia jest jedną z ciekawszych serii dla młodzieży, którą będę wam polecać, ponieważ wielu młodych dorosłych boryka się z problemami podobnymi do postaci i może się z nimi utożsamić. Moja ocena to 9/10 ze względu na to, że przez część książki trochę przeszkadzała mi zmiana perspektywy na Amandę, bo brakowało mi narracji Tomka, którego bardzo polubiłam w 1 tomie, ale z czasem przestało mi to przeszkadzać.