Czasy średniowiecznej Japonii, skomplikowane prawa i zwyczaje wielkich rodów, bezwzględna polityka i zbrodnia... - tym wszystkim wita nas komiksowy album pt. „Rashomon. Sprawa komisarza Heigo Kobayashiego”, jaki to ukazał się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Taurus Media. Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji, o której już teraz mogę powiedzieć to, że jest czymś zupełnie innym, aniżeli mogłoby się wydawać...
Feudalna Japonia. Nieopodal bramy Rashomon zostaje znalezione ciało zamordowanego mężczyzny - wpływowego samuraja, który podróżował ze swoją młodą małżonką. Wkrótce zostaje odnaleziony sprawca, co jednak nie pomaga zajmującemu się tą sprawą komisarzowi Kobayashi w rozwikłaniu zagadki, gdyż zarówno żona zamordowanego, sprawca zabójstwa i nawet przywołany duch ofiary, przedstawiają zupełnie różny przebieg zdarzeń. Co więcej - piękna żona zamordowanego samuraja odegra w życiu komisarza wielką rolę - nie tylko teraz, ale też i w przyszłości...
Wbrew pierwszym przypuszczeniom twórcą tego komiksu nie jest Japończyk, a hiszpański autor w osobie Victora Santosa. To właśnie on sięgnął do kultowego już opowiadania Ryūnosuke Akutagawy z 1915 roku pt. „Rashamon”, które znamy doskonale z filmowej ekranizacji Akiro Kurosawy. Sięgnął, nadając mu niezwykle odważnej ilustracyjnej postaci, jak i też interpretując je w równie odważny sposób, ukierunkowując uwagę czytelnika nie tylko na zbrodnię, kłamstwo i karę, ale przede wszystkim na skomplikowany obraz óczesnego świata, gdzie honor i niesprawiedliwość nosiły nierzadko to samo imię.
Zabójstwo samuraja i próba uzyskania odpowiedzi na okoliczności tego dramatycznego zdarzenia przez śledztwo komisarza Kobayashi - to pierwsza z historii tego albumu, gdzie mamy rozmowy ze świadkami, mroczną magię i niezwykłą grę kłamstw i pozorów, w jaką wikła się śledczy. Jednakże jest i druga opowieść, w której pojawia się raz jeszcze piękna żona zamordowanego samuraja i gdzie dochodzi do makabrycznego zabójstwa wysoko postawionego naczelnika w jego własnym domu, w którym od kilku lat zamieszkuje jako żona zamordowanego, wyżej wspominana kobieta. I tu również trwa śledztwo, ale znacznie bardziej skomplikowane, złożone i niebezpieczne dla komisarza, gdyż w grę wchodzi polityka...
To dobry, trzymający w napięciu i podany w nieoczywisty sposób scenariusz, gdzie autor serwuje nam najważniejsze fakty i sceny, ale też i oczekuje od nas wysnuwania własnych wniosków i przemyśleń, gdyż nie wszystko zostaje opowiedziane tu wprost i do końca, a wiele zależy od naszej interpretacji. I to też sprawia, że angażujemy się w tę relację, że śledzimy losy bohaterów z zapartym tchem i że wreszcie mamy własne wyobrażenie tego, co się stało w przypadku obu zabójstw. To klimatyczna, inteligentna i świetnie poprowadzona historia. To opowieść o zbrodni, o ludzkich namiętnościach, o uleganiu kobiecemu urokowi, ale też i być może przede wszystkim o człowieczej naturze, która nigdy nie jest jednowymiarową, gdy to chociażby wraz z pragnieniem zemsty idzie wstyd i poczucie hańby, gdy już do niej dojdzie. Bo nade wszystko jest to historia o ludziach, którzy dopuścili się zła nie tyleż z własnego pragnienia, ale z poczucia, że innej drogi po prostu nie ma. I słowa te dotyczą tak naprawdę każdego z bohaterów tego komiksu, gdyż nikt z nich - włącznie z tytułowym komisarzem, nie jest tak naprawdę dobrym człowiekiem.
To także fascynujący obraz średniowiecznej Japonii, która w mej ocenie została przedstawiona tu w naprawdę udany i przede wszystkim realistyczny sposób. Oczywiście to rozrywka, a więc i pewne uproszczenia oraz uatrakcyjnienia fabuły, ale już chociażby takie kwestie, jak zależności rodów, prawa związane z zemstą i honorową śmiercią, czy też nawet urzędnicza hierarchia - wszystko to jest realistyczne, szczegółowe, przejrzyste nawet dla osób, które o średniowiecznej Japonii wiedzą tyle, ile dał im serial „Szogun”.
I wreszcie ilustracje - odważne, rzadko spotykane w swej kresce, niezwykle nowoczesne i przede wszystkim budzące rozmaite odczucia. Bo równie dobrze mogą się nam one podobać, co i też budzić niechęć - choćby właśnie w sposobnie kadrowania, czy też z uwagi na dużo nawiązań do mangi, ale też i kolorystyki, gdzie mocne barwy przełamuje biel wyznaczająca np. sylwetkę danej postaci. Ja jestem gdzieś po środku, gdyż nie powiem, że zachwyciła mnie ta szata, ale z pewnością zaskoczyła i zaciekawiła, gdyż jest to naprawdę coś innego. To intrygująca, mająca w sobie coś z mrocznej baśni, ale też i niezwykle emocjonująca opowieść, gdyż pojawiają się w niej uniwersalne prawdy o tym, czym jest miłość, zazdrość, pragnienie zemsty i wstyd. Znakomite jest to, że nie zabrakło tu zarówno mocnych scen akcji - z walką na samurajskie miecze na czele, jak i też pięknie poprowadzonych, stricte kryminalnych wątków, gdy oto komisarz Kobayashi staje przed najtrudniejszym śledztwem, a właściwie dwoma śledztwami w swoim życiu. I to nas ciekawi, porywa, zachwyca w tej historii od pierwszej, do ostatniej strony.
„Rashomon. Sprawa komisarza Heigo Kobayashiego”, to rzecz ciekawa, jakże dla nas pięknie egzotyczna i pięknie łącząca sobą to, co stricte rozrywkowe z tym, co odnosi się do kwestii moralności człowieka. Sięgnijcie po ten komiks i dajcie mu się sobą oczarować – polecam.
(Wydanie I, Wydawnictwo Taurus Media, Piaseczno, 2025) "Rashomon" - W czasach feudalnej Japonii w podliżu bramy Rashomon zostaje znalezione ciało zamordowanego znanego i wpływowego samuraja, komisar...
(Wydanie I, Wydawnictwo Taurus Media, Piaseczno, 2025) "Rashomon" - W czasach feudalnej Japonii w podliżu bramy Rashomon zostaje znalezione ciało zamordowanego znanego i wpływowego samuraja, komisar...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @Uleczka448
Skarb na wyciągnięcie ręki, ale...
„FIFTY-FIFTY” - pod tym tytułem kryje się najnowsza, trzydziesta już część znakomitej, komiksowej serii „Jeremiah”. I tym samym kolejny już raz mamy przyjemność spotkać ...
ŁUKASZ GODLEWSKI - to właśnie ten dobrze nam już znany autor komiksów spod znaku mrocznej fantastyki i horroru oddał w nasze ręce swoje najnowsze dzieło, jakim to jest ...