Slavoj Žižek został niegdyś określony jako „światowej sławy enfant terrible antykapitalizmu”. I rzeczywiście, to wyrażenie nie odbiega od prawdy, gdy śledzimy karierę słoweńskiego filozofa, jego ogólny rozwój. A ja czytałam dużo o Slavoju, równocześnie przypadkowo unikając samej twórczości. Teraz (w końcu) nadarzyła się okazja do sięgnięcia po najnowszą publikację. Bardzo aktualną, bo dotyczącą tematu, który od kilku miesięcy spędza wielu sen z powiek — koronawirus. Ciągle pojawiają się nowe informacje, często sprzeczne, autorzy rozpoczęli pewien wyścig. Rynek wydawniczy konsekwentnie zostaje zalewany kolejnymi książkami, gdzie COVID-19 gra główną rolę. Fakt, sporo tych pozycji napisano na przysłowiowym kolanie, bez większej wartości merytorycznej. A jak to jest w przypadku Žižka? „Pandemię!” przeczytałam w parę godzin, a z recenzją miałam/mam kłopot. Ponieważ już doskonale rozumiem, że obserwacje autora są całkiem istotne.
Istotne, lecz wiem też, iż sam filozof należy do postaci, które są albo kochane, albo znienawidzone. Dlatego lektura trafi do konkretnego grona osób, fanów jego humoru, anegdot, a tych ostatnich nie brakuje. Pisząc o koronawirusie Žižek skupia się na stanie rzeczy i jego relacji z głównymi trendami filozoficznymi, nie zapominając o rekomendacjach filmowych oraz literackich, pomagających pojąć kontekst kulturowy przedstawianych przez niego opinii. Bardzo zainteresowało mnie metaforyczne porównanie choroby do wojny. Obie niezrozumiałe, ale często wynikające z siebie nawzajem, choć chwilami w mglistym sensie. Czy COVID-19 może być pożywką dla rasistów? Według autora, tak.
Czytając różne recenzje wydaje mi się, że to Slavoj Ž. w swojej najmniej prowokacyjnej i najmniej sensacyjnej formie. Sprawnie punktuje poszczególne problemy naszego aktualnego systemu świata, gdzie choroby i powstające z nich konsekwencje ciągle trafiają w biednych. Równocześnie, jest dość optymistyczny w swoich założeniach, uważając, że teraz, gdy cywilizacja zatrzymała się w nieoczekiwany sposób, ludziom może być łatwiej wyobrazić sobie, iż da się dokonać ogromnych zmian w naszych życiach. Jeszcze nie wiem, czy się z nim zgadzam. Chociaż, naturalnie, chciałabym.
Całość sprawia wrażenie szybkiego przepływu myśli, co jednak nie ujmuje logiczności wypowiedzi. Žižek wielokrotnie podkreśla, jak ważne jest zrozumienie faktu, że aktualnie wszyscy płyniemy tą samą łódką. Czy wprost do wodospadu? Jego zdaniem, radykalne zmiany już są w toku, lecz tylko od ludzi zależy, czy znają w sobie siłę, aby zawalczyć o dobrą przyszłość dla siebie oraz swoich dzieci. A tak właściwie, o jakąkolwiek przyszłość, inaczej czeka nas zagłada klimatyczna. Niewyobrażalne, ale pamiętajmy, iż jeszcze parę miesięcy temu wirusy kojarzyły nam się głównie z komputerami. Ograniczony konsumpcjonizm to pierwszy krok. Teraz wiemy, że życie z „okrojonymi” potrzebami jest realne.
Daleko mi do znawcy ekonomii i polityki, więc nie będę robić z siebie eksperta, dokładnie pojmującego wszystko, co przytoczono w tej książce. Aczkolwiek nawet ja umiem zauważyć kilka celnych „strzałów” w teoriach pisarza. „Pandemia!” z pewnością zachwyci grono jego stałych miłośników, choć sądzę, że warto sięgnąć po tę pozycję również wtedy, gdy nazwisko Žižka ledwo obiło nam się o uszy. Lektura na dwie godzinki, a może skłonić do własnych, naprawdę interesujących wniosków. I zachęcić do dyskusji.