Nie od dziś wiadomo, że polskie powieści kryminalne, a także dreszczowce są naprawdę świetne. Świadczy o tym także to, że widzimy coraz więcej ekranizacji, wznowień wydań, ale czy poza już topowymi pisarzami mają jeszcze szansę przebicia debiutanci? Przecież można odkryć perełki.
Pola Gaudy właśnie zadebiutowała na polskim rynku książki ze swoim kryminałem pod tytułem "Skwir". Już sama okładka przyciąga wzrok i powoduje, że mgła, kobieta leżąca na piasku i mewy wzbudzają pewnego rodzaju niepokój. Czy słusznie?
Dwadzieścia pięć lat wcześniej dochodzi do brutalnego morderstwa dwunastolatki. Stało się to w Ustce, a sprawdza został ujęty. Przesiedział w więzieniu swoje i po ćwierć wieku został wypuszczony na wolność. Pech chce, że niemal w tym samym czasie dochodzi do zaginięcia kobiety i, co oczywiste, ludzie od razu obwiniają byłego skazańca. Czy słusznie? Tym się przejmuje jedynie stołeczny policjant, który postanawia pomóc koledze z Ustki w rozwiązaniu zagadki zaginięcia.
Komisarz postanawia pomóc przyjacielowi, choć sam ma w tym interes prywatny. Chce zagłuszyć własne cierpienie i zająć się pracą, bo niestety, ale w Warszawie został zawieszony. Powody tego całego zamieszania są dość dziwne, a sam zainteresowany także skrywa pewne tajemnice.
Takiego debiutu oczekiwałam. Choć prawda jest taka, że od nich z reguły staram się nie oczekiwać zbyt wiele i wolę dać się pozytywnie zaskoczyć. Tym razem nazwisko Gaudy będzie się przewijało, mam nadzieję, u mnie regularnie. Oby to był początek, a każda kolejna książka jeszcze lepsza i ciekawsza. Bo ten kryminał jest trzymający w napięciu i napisany tak, że w życiu by nikt nie powiedział, że to debiut.
Ale schodząc już z tego zachwytu wróćmy do samej fabuły. Jest ciężka, duszna atmosfera. Jest trup, a później zaginięcie. Są dwie linie czasowe przeplatające się i policjant, który ma swoje problemy. Choć tutaj trzeba przyznać, że mógłby to być kolejny zalewający się alkoholem, zmęczony życiem mężczyzna, to jednak jest inaczej. Autorka na szczęście nie chwyciła się typowych schematów i wyszło jej to na dobre. Komisarza nie da się nie polubić i tego, jak dąży do rozwiązania zagadki, a jest przy tym niezwykle skrupulatny.
Cała akcja płynie dość szybko, a napięcie wzrasta powoli i opada dopiero na sam koniec, gdy już wszystkie odpowiedzi są przedstawione czytelnikowi na tacy. Bo wcześniej nie ma szans się domyślić, jak to wszystko się potoczy i tu nie ma co mieć złudzeń w tym temacie.
Ustka, mewy atakujące zwłoki, złowieszcza mgła, niekończące się morze... to wszystko powoduje, że klimatem "Skwir" zahacza o dreszczowiec powodując, że nie chciałoby się wyjść w nocy na plażę.
Recenzja powstała we współpracy z Harper Collins Polska.