Kolejna pozycja przeczytana za sprawą przyjaciółki. I również kolejna, po którą, bez jej zapewnień, nigdy bym nie sięgnęła, ale (na szczęście?) stało się inaczej.
Aprilynne Pike, amerykańska pisarka, zadebiutowała w roku 2009 książką pt. „Skrzydła Laurel”, która została wydana w Kanadzie, Wielkiej Brytanii oraz Stanach Zjednoczonych w tym samym czasie. Twórczyni powieści fantasy z elementami romansu może poszczycić się serią „Skrzydła Laurel”, która w niedługim czasie ukazała się na listach bestsellerów.
Historia opowiada losy odstającej od otoczenia, piętnastoletniej Laurel. Jej dziwaczne nawyki żywieniowe oraz przystosowanie do każdej temperatury są głównymi powodami, dlaczego dziewczyna nie może nazwać siebie kimś zwyczajnym. Bo kto w normalnych czasach je wyłącznie warzywa i owoce? Lub jest w stanie chodzić w letniej odzieży, gdy reszta nie potrafi wytrzymać tak niskiej temperatury? Ale dopiero gdy dziewczyna wyprowadza się z małego miasteczka, w którym się wychowała i żyła przez dwanaście lat swojej egzystencji, coś się zmienia. Poznaje przystojnego, a zarazem miłego i bardzo pomocnego Dawida, który szybko okazuje się osobą, której może powierzyć swoje sekrety. Chłopak staje się jej przyjacielem, powiernikiem, na którego jest w stanie liczyć w każdej chwili.
Wszystko staje się jednak skomplikowane, gdy Laurel dostrzega na swoich plecach mały punkcik. Punkcik, który przeradza się w coś bardziej poważnego, niż sądziła. Potrzebuje informacji. Informacji, których nie otrzyma z książek, czy Internetu. Zaczyna szukać. Wtedy do gry wkracza atrakcyjny Tamani, który twierdzi, że zna odpowiedzi na jej pytania, ale udzieli jej ich dopiero, gdy będzie na to gotowa.
Pierwszy raz pozwoliłam sobie na lekturę tego typu. Przyznaję, że jest to książka skierowana w do młodszych odbiorców, młodzieży, a ponieważ nadal mogę załapać się do wyżej wymienionego przedziału, przymknęłam na to oko. Akcja jest odrobinę ślamazarna, dlatego dość długo męczyłam się, aby w końcu dotrwać do ostatniej strony, a przyznaję, iż było to nie lada wyzwanie. Jednakże cała historia na tym polegała. Aby powoli, ostrożnie wprowadzać nowe wątki, wydarzenia. Aby czytelnik odpowiednio ‘nastroił’ się, czytając ją.
Tutaj pozwolę sobie również dodać, że w niektórych momentach chciałabym potrząsnąć autorką. Irytowało mnie, że postaci są tak… pokuszę się o stwierdzenie: pospolite. O rozdarciu uczuciowym bohaterki między dwoma osobnikami płci przeciwnej nie wspomnę, co jest jeszcze bardziej typowe dla twórczości współczesnych autorów. Nie wszystkich, oczywiście. Nie byłam w stanie czytać, gdy dziewczyna trwała w swoich uczuciowych rozterkach. Kocha, czy nie? Oto jest pytanie. A jej uczucia względem Tamaniego narodziły się z wręcz zawrotną szybkością. Tudzież jestem przekonana, że ostatnią rzeczą jaką kiedykolwiek uczynię, będzie sięgnięcie po kolejną część pt. „Magia Avalonu”.
Polecam „Skrzydła Laurel” przede wszystkim nastolatkom, lubującym się w momentami ckliwych słowach i zachowaniach. W miłości, która narodziła się z niczego, w namiętnościach, które miotają raptem piętnastolatków. Jeżeli chcecie na moment oderwać się od rzeczywistości, nie mając większych oczekiwań względem wartkości akcji, czy wydarzeń, serdecznie zapraszam do sięgnięcia po książkę Aprilynne Pike.