Homo sapiens swoje panowanie zawdzięcza wielu przypadkom, które udało mu się przekuć w sukces. Przypadkiem większość gatunków traw rośnie w Eurazji, przypadkiem 55,5 mln lat temu warunki umożliwiły powstanie kopytnych i naczelnych, przypadkiem w dobrym momencie Dekan naparł na Azję, przypadkiem warunki termiczne i tektoniczne Afryki Środkowo-Wschodniej stworzyły sawannę, przypadkiem 2,6 mln lat temu precesja, zmiany eliptyczności orbity Ziemi i zmienność jej nachylenia rozpoczęły cykle zlodowaceń i interglacjałów .... Pojawiliśmy się przypadkiem, ale niechętnie od przypadku chcemy teraz uzależnić nasz koniec. W kilkaset lat wydobyliśmy to, co planeta magazynowała miliony razy dłużej. Poczuliśmy władzę czerpaną z energii, która pozwoliła mi na napisanie tego zadnia. Taką właśnie dominację umożliwiła ludziom zmienność geologiczna i klimatyczna Ziemi. O tym wszystkim w sposób piękny opowiada książka astrobiologa Lewisa Dartnella "Początki. Opowieść o tym, jak Ziemia nas stworzyła". Książka jest historią błękitnej kropki w kontekście sukcesu ewolucyjno-cywilizacyjnego człowieka, który powinien o tym pamiętać planując przyszłość własną i uzależnionej od niego całej planety.
Rozmach pracy Dartnella może oszałamiać. Korzystając z osiągnięć paleontologii, klimatologii, geologii, archeologii, historii klasycznej, biologii ewolucyjnej i astronomii opisuje kluczowe etapy życia i nieorganicznych procesów, by pokazać, czemu zawdzięczamy sukces i jak wykorzystaliśmy nadarzające się możliwości. Opowiadając o miliardach lat transformacji plastycznej planety, milionach lat biologicznych przemian gatunkowych, tysiącach lat cywilizacyjnych innowacji, ostatnich setkach lat energetycznego szaleństwa z grożącą globalną nieodwracalnością, astrobiolog zmusza do namysłu. Z jednej strony jest duma i zafascynowanie pomysłowością pokoleń epoki brązu i żelaza, epoki odkrywców prądów morskich i monsunów czy ostatnich pokoleń, które zrozumiały przemiany litosferyczne i dostępność minerałów. Z drugiej są pytania o cenę, konsekwencje i czas, jaki nam został (str. 26):
"Gatunek [Homo erectus] zdołał przetrwać prawie 2 miliony lat. Dla porównania okres istnienia nas, ludzi współczesnych, jest dziesięciokrotnie krótszy. A poza tym obecnie nic nie wskazuje na to, żebyśmy przetrwali następne 10 tysięcy lat."
"Początki" to jednak nie książka 'interwencyjna' wprost, nie ekologiczny alarm, a przynajmniej nie w głównej narracji. To przede wszystkim opowieść o możliwości zaistnienia, jaką zawdzięczamy Ziemi, która dopiero w pogłębionym namyśle po lekturze całości musi rodzić poważne pytania. Dzięki przyswojeniu analiz autora, czytelnik uzbraja się w znajomość licznych faktów, które powinny pomóc budować poprawniejszy obraz subtelnych relacji przyrodniczych, zbiegów okoliczności i ostatecznie kruchości i wrażliwości systemu naczyń połączonych Ziemi.
Dartnell pokazuje, jak uczyć się opisu świata poprzez wiedzę środowiskową określonego miejsca i czasu. Przykładów jest mnóstwo i warto pozostawić ich odkrywanie kolejnym czytelnikom. Mnie zaciekawiły chociażby korelacje wyborczych preferencji w Anglii i USA w konsekwencji geologicznych uwarunkować. Trochę to przypomina narrację Harariego. Różnica jednak tkwi w punkcie wyjścia i zjawiskach, na które położony jest nacisk. Astrobiolog startuje z nauk przyrodniczych, a konsekwencje zachowań cywiliazcyjno-kulturowych ludzi stają się zaledwie subtelną 'nadbudową'. Filozoficzny i przesadnie dydaktyczny dyskurs nie zdominował tu przekazu. Taka tonacja narracji mi bardziej odpowiada.
Autor z reguły trzyma poziom popularny, choć jest on wysokiej próby. Szczególnie zaciekawiły mnie rozważania o używanych przez nas materiałach budowlanych i pouczająca historia minerałów i metali, które towarzyszą naszemu rozwojowi co najmniej tak konsekwentnie, jak udomowione zwierzęta. Rozdział o ujarzmieniu zmienności morskich wiatrów (str. 276-310) z wspaniałym opisem atmosferycznych cyrkulacji i komórek Hadleya czy Ferrela, poszukiwaniem drogi do Wysp Korzennych, zaciekawi każdego pasjonata przygód. Nie mniej ciekawe okazały się partie o procesach prowadzących do powstania węgla i ropy.
Trochę muszę ponarzekać na tłumaczy. Chyba zabrakło garści konsultacji naukowych. Tłumacze, zdecydowanie niepotrzebnie, pozostawili kilka angielskich słów (upwelling, ekstensja, spreading); być może należało opatrzyć je chociaż przypisami? Co gorsza, z procesu fuzji termojądrowej (np. str. 209) zrobili rozszczepienie jader, co byłoby detalem, gdyby nie fakt, że niepoprawne tłumaczenie opisało odwrotny proces do zamierzonego przez autora.
"Początki" to książka bardzo pojemna w treści pasjonująco podane. I choć opisuje poważne badania nad zmiennością planety, zachowuje zaciekawienie nawet u czytelnika przyzwyczajonego do wartkiej narracji sensacyjnej. Dartnell zadbał o tę formę napięcia w tekście świadomie. Unika jednak snucia spekulacji, przez co już na początku nabywa, i do końca zachowuje u odbiorcy, wysoki stopień zaufania do podawanych przez siebie faktów. Z pełną odpowiedzialnością i wyłącznie na podstawie przeprowadzonej argumentacji, może napisać na przykład (str. 311):
"Nim abolicjonizm przybrał na sile, Europejczycy odwracali wzrok i ignorowali to, że słodzoną herbatę, rum, czystą koszulę na grzbiecie, tytoń w fajce i cały swój styl życia zawdzięczają ludzkiemu cierpieniu."
Takie wyrwane z kontekstu zdanie mogłoby być uznane za pretensjonalne, ogólnikowe, konfrontacyjne. Na szczęście cała książka Dartnella uzasadnia wszystkie oczywiste konsekwencje tak prostego i jednoznacznego sformułowania.
Podobnie jak ja, autor pokłada spore nadzieje w energię termojądrową, która sprawiłaby przysłowiowe zatoczenie pełnego koła poprzez nawiązanie do okresu, gdy cała potrzebna nam energia była pozyskiwana wprost ze Słońca (wiatr, woda). Teraz jest szansa na 'powołanie do życia własnego słońca'. Pozostaje pamiętać, że panowanie nad światem wymaga tym więcej odpowiedzialności, im dominacja staje się bardziej wszechogarniająca nasze maciupkie miejsce w kosmosie.
BARDZO DOBRA PLUS - 8.5/10