“Oto myśli, które przychodzą ci do głowy, kiedy po powrocie do domu stwierdzasz, że twoja siostra zagłodziła się na śmierć, a ty padasz na kolana, żeby ją cucić:
1. Moja siostra jest płaska jak deska. W szatni widuję grubych kolesi z większymi cyckami.
2. Kiedy wykrzykuję w twarz siostry jej imię, wydaje mi się, że słyszę głos ojca.
3. Gdzie powinno się naciskać? Pośrodku? Z boku? Z lewej czy z prawej?”
Oto początek “Skóry” autorstwa Adrienne Marii Vrettos. Narratorem utworu jest czternastoletni Donnie, mieszkający z wiecznie kłócącymi się rodzicami oraz siostrą kochającą go ponad życie. Chłopak przyzwyczaił się do tych stałych waśni, które często wybuchały bez powodu. Nie narzekał też na swoją sytuację pryszczatego i nudnego frajera, dopóki utrzymywał koleżeńskie stosunki z Chrisem i Beanem. Jednak jego życie całkowicie się zmieniło, kiedy szesnastoletnia Karen zaczęła przesadnie przejmować się zdaniem innych, wskutek czego ograniczyła jedzenie. Jej ciągłe chudnięcie było przyćmione rozstaniem rodziców. Nikt nie widział albo nie chciał widzieć, jak Karen staje się anorektyczką. Potem było już za późno na interwencję...
Donnie nie miał łatwego życia. Ignorowano go wszędzie: w domu, w szkole. Stawał się widoczny tylko wtedy, kiedy dostawał zapalenia ucha, co było dość częste w jego przypadku. W szkole miał dwie bliskie osoby, które uważał za swoich przyjaciół. Jednak Chris i Bean byli przed nim na liście nieudaczników i z czasem odsunęli się od niego, bojąc się spaść niżej. Donnie w pewnym sensie ich rozumiał, jednak to nie wymazało z jego serca uczucia rozczarowania, jakiego doznał. W domu nikt go nie słuchał ani się nim nie przejmował. Przecież Karen miała napady złości, gdy mama gotowała zbyt kaloryczne jedzenie. To było na pierwszym planie. Później zaczęły się wizyty u terapeuty i pobyt w ośrodku... Donnie nie miał tego nikomu za złe. Wbrew opiniom ludzi, nie był głupi i rozumiał sytuację chorej siostry. Nie wściekał się na rodzinę za to, że go ignorowała. Wręcz przeciwnie - chciał stać się niewidzialny, aby w ten sposób pomóc ukochanej siostrze. Jednak jego “zniknięcie” nie zapobiegło tragedii.
“Skóra” jest łatwą książką, z pozoru typowym "odmóżdżaczem". Jednak lekki styl i nieskomplikowaną akcję wyrównuje niesamowita refleksyjność. Jako czytelnicy poznajemy trudną sytuację anorektyczki widzianą oczami jej młodszego brata. Refleksje Donnie’go nie są obszerne ani też zawiłe. Typowe przemyślenia wypływające z chłopięcej głowy. Mimo tych wszystkich cech przypisujących książkę do kategorii “lekka powiastka dla nastolatek”, zasługuje ona na przeczytanie przez dorosłego i dojrzałego czytelnika, a przede wszystkim przez kobiety - młodsze i starsze - które mają problem ze swoją wagą. W dzisiejszym świecie tylko mały procent pań jest z niej zadowolony. “Skóra” pokazuje, że anoreksja jest chorobą o podłożu psychicznym, która nie zniknie nawet wtedy, kiedy pacjent będzie o niej wiedział i spróbuje żyć normalnie. W leczeniu potrzebna jest pomoc i z r o z u m i e n i e ze strony rodziny. Nie powinniśmy o tym zapominać.
Jeśli chodzi o styl autorki, jestem jak najbardziej na tak. Słownictwo nie jest górnolotne (nie zapominajmy o naszym wspaniałym, czternastoletnim narratorze), ale sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Początkowo przeszkadzała mi narracja w czasie teraźniejszym, jednak z czasem się do niej przyzwyczaiłam. Mimo to, myślę, że całkiem inaczej wyglądałaby historia Donnie’go napisana tradycyjnie, w czasie przeszłym. Jednak to zależy od czytelnika i w żadnym stopniu nie wpływa na moją końcową opinię: szału nie ma, ale warto przeczytać. Niezależnie od wieku. Trochę refleksji nikomu nie zaszkodzi.
Szkoda, że “Skóra” jest tak trudno dostępna. Jakoś udało mi się ją zdobyć, gdyż to moja lektura konkursowa. Mam nadzieję, że Wy znajdziecie ją w swoich bibliotekach :)