Jest to moja pierwsza świąteczna książka w tym sezonie. Postanowiłam ich trochę przeczytać więc już pod koniec października się za nią zabrałam.
Weronika prosi siostrę by za nią zgodziła się na pilnowanie pewnego dziecka na wyjeździe. Patrycja jest sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, bo jednak wyjazd obejmuje też święta, a po drugie nie chce udawać, że jest Weroniką. Koniec końców przekonuje ją kasa, którą ma zarobić przez ten czas.
Już na rozmowie zdaje sobie sprawę, że jej szef jest nadętym gburem, dodatkowo siostra nic jej nie wspomniała o tym, że dziecko ma autyzm.
Paweł liczy na awans temu też zgadza się na wyjazd, jednak potrzebuje opiekunki, która zajęłaby się jego synkiem gdy on będzie na zebraniach. Weronika, która zdecydowała się na tę pracę nie do końca przypada mu do gustu, jest chaotyczna, kolorowa i spóźnialska. On zdecydowanie ceni sobie punktualności i porządek. Jednak przekonuje go tym, że miała kontakt z osobą ze spektrum.
Czy Paweł otrzyma awans? Czy Weronika, a raczej Patrycja poradzi sobie z chłopcem z autyzmem? Czy Pawłowi uda się jakoś wytrzymać z opiekunką i jakie jeszcze niespodzianki dla niej przygotował?
Przyznam, że historię czytało się bardzo szybko i dosyć przyjemnie. Co roku sięgam po zimowo świąteczną książkę autorki, wiem że będę dobrze się bawiła i będzie to lekka, i niewymagająca lektura.
Co do Patrycji, może i nie jest osobą, która jest poukładana i zorganizowania, aczkolwiek świetnie sobie radzi z chłopcem ze spektrum. Jest pełna cierpliwości i zrozumienia, co zdecydowanie pomaga jej w pracy.
Paweł natomiast jest bardzo pedantyczny i wszystko ma zaplanowane. Sam sprawuje opiekę nad synem i nie oszukujmy się, czasem brak mu wytchnienia. Uchodzi za pracoholika, ale w ten sposób stara się odreagować sytuację w domu. Cały czas przejmuje się tym, co pomyślą o nim inni gdy jego syn w sklepie, czy też w innym miejscu publicznym będzie miał atak.
Autorka pokazuje jak ciężkie jest życie z dzieckiem z autyzmem. Jak wielu ludziom brakuje zrozumienia. Po dzieciach ze spektrum nie widać tego, że są inne, że są wrażliwsze, a jednak wiele osób drażni krzyczące dziecko, zdarzają się krzywe spojrzenia i nieżyczliwe komentarze. Moim zdaniem nie powinno to nikogo obchodzić, czy to jest dziecko z autyzmem czy też nie. To jest po prostu dziecko. Ja zawsze wychodziłam z założenia, że to po prostu nie jest moja sprawa i robię, to co robiłam dalej nie zwracając uwagi na zachowania jakichkolwiek dzieci.
Trochę zabrakło mi w tej powieści tego zimowo - świątecznego klimatu. Owszem wyjeżdżają do Karpacza na święta, jednak jest to wyjazd biznesowy i moim zdaniem trochę mało było tych zimowych atrakcji, czy też świątecznych tradycji.
Uważam, że książka świetnie sprawdzi się jako odskocznia od przygotowań świątecznych, bądź też od zwykłych przyziemnych problemów. Ja przyjemnie spędziłam z nią czas.