Czy nie przychodzi taki moment, kiedy chcielibyście być w jakiś szczególny sposób utalentowani? Mieć do czegoś dryg – smykałkę. Umieć zrobić coś z palcem w nosie, kolokwialnie mówiąc? Urodzić się w czepku? Od dziecka malować arcydzieła niczym da Vinci? Pośród mieszczan Siedmiu Królestw od czasu do czasu zdarza się, że rodzi się Obdarzony. Osoba o dwukolorowych oczach, które są znakiem rozpoznawczym wielkiego talentu. Jednakże nie raz posiadacz takowych umiejętności ma zgoła inne określenie dla swoich umiejętności – kara za niewinność.
Kristin Cashore to amerykańska pisarka fantasy. „Wybrańcy” to jej debiut. Książka była nominowana do wielu nagród m.in. „Andre Norton i Williama C. Morrisa”. Druga jej powieść „Iskra” to prequel „Wybrańców”. Obecnie autorka pracuje nad trzecią częścią cyklu, gdzie akcja będzie się działa sześć lat po wydarzeniach opisanych w pierwszej części.
Nigdy nie wiadomo, czy jeszcze nie nadejdzie Twoja kolej…
Kolor oczu Obdarzeńca może się zmienić kilka dni, miesięcy, a nawet lat po urodzinach. W takiej sytuacji władca zabierał dziecko rodzinie na własny dwór. Jeśli po pełnym rozwinięciu dar okazywał się przydatny – dziecko było przyjmowane na służbę. Jeżeli nie – odsyłane do domu. Katsa już od samego dzieciństwa ujawniała dziwne zdolności, które w większości napotkanych ludzi, budziły obrzydzenie i lęk. Osierocona jako małe dziecko, prawie przez całe życie wychowywała się pod okiem despotycznego wujka, który był także władcą Middlanów, jednego z Siedmiu Królestw. W końcu miało dojść do nieuniknionego – konfrontacji dziewczyny z wrogiem, który jednocześnie był jej Panem. Czy stając naprzeciw wszelkim problemom, będzie w swej walce osamotniona?
„Gdy jesteś potworem, ludzie dziękują Ci za każdym razem, gdy zachowasz się jak człowiek”*
Jak zapewne niektórzy zauważyli, powieści pani Cashore przeczytałam nie po kolei, zaczynając od „Iskry”. Szczerze powiedziawszy nie powinno robić to żadnemu czytelnikowi wielkiej różnicy, ponieważ obie powieści opowiadają o innych bohaterach, którzy małą odmienne problemy i choć podobne, to także nie takie same walki do stoczenia. Dzięki przeczytaniu drugiego tomu tejże serii, byłam o jeden krok wysunięta naprzód. Wiedziałam czego się spodziewać po autorce i jakich rzeczy oczekiwać. Od samego początku nastawiałam się na miłą lekturę, w której został użyty niebanalny motyw przewodni.
Autorka ani w pierwszej, ani w drugiej części nie przybliża nam miejsca ni czasu akcji. Jest sobie po prostu Siedem Królestw, świat który rządzi się odmiennymi zasadami. Nie poczułam zawodu, a to głównie dzięki umiejętnym sposobie rozrysowania fabuły oraz barwnym bohaterom. Dynamiczność i pełne zwrotów akcji wydarzenia sprawiały, że machinalnie coraz głębiej zatapiałam się w świat Katsy, dziewczyny wojownika. Chociaż trzeba przyznać, że w kilku momentach autorka poszła na skróty, zamiast chwilę przystanąć i głębiej rozwinąć wątek, to „Wybrańcy” jako powieść debiutancka prezentuje się nad wyraz dobrze.
Postaci nie nudzą. Nie wysnuwają przyciężkich i refleksyjnych wniosków ze swojego życia. Poprzez strony można poczuć buzującą w nich energię. Pisarka tworząc swoje postaci postarała się, aby nie byli to schematyczni, czy przerysowani bohaterowie. Dała im uczucia i marzenia, jednocześnie nie tworząc supermenów, ratujących cały świat i jeszcze trochę. Fabuła książki koncentruje się na przeżyciach Katsy, czyli głównej bohaterki. Dziewczyna cały czas musi poskramiać swój Dar i jednocześnie pozostać sobą. Z wielkim sercem i głową pełną niezrealizowanych planów, próbuje przywrócić porządek tam, gdzie jeszcze nie miał szansy zagościć.
Żałuję jedynie, że pani Cashore nie poświęciła trochę więcej czasu na postaci drugoplanowe, które wprowadzały wiele zawrotów i emocji. To właśnie bohaterowie książki grali w niej główne skrzypce. W powieści górują dialogi, a nie rozległe opisy. Przywitałam ten fakt z ulgą, chociaż na początku trochę się wahałam. Bałam się, że pierwszy tom nie dostarczy mi tylu informacji o świecie, w który się zagłębiałam, ile bym chciała. Na szczęście myliłam się. Opisy są, wprowadzając równowagę między dialogami, umilają także lekturę kilkoma wyjaśnieniami i charakterystyką świata przedstawionego.
Muszę z radością stwierdzić, że „Wybrańcy” stanęli na wysokości zadania, dościgając swoją młodszą siostrę „Iskrę”. Obydwie książki, chociaż opowiadając o innych bohaterach, którzy muszą zmierzyć się z własnymi kłopotami w odmiennych sceneriach, trzymają poprzeczkę, gdzieś tak pośrodku. Lekturę bez wahania zaliczyłabym do czasu-umilaczy. Poleciłabym przede wszystkim młodzieży i fanom fantasy, bo przecież każda nowa powieść w ręku czytelnika stawia jakieś wyzwanie, czyż nie? Jednak to nie ode mnie zależy, czy przeczytacie książkę… Czy zostaniecie wybrani…
Ocena: 7,5/10