Twórczość Przemysława Kowalewskiego poznałam przy okazji jego debiutu. Bardzo dobrze skrojona fabuła, kreacja bohaterów, realistycznie nakreślone tło historyczne — to wszystko dostałam na kartach książki „Kozioł”. Po odłożeniu powieści na półkę wiedziałam, że każda książka, jaka wyjdzie spod pióra autora, musi znaleźć się w moich rękach. Przyszedł czas na „Sierociniec” – historię napisaną z niesamowitą precyzją, ale przede wszystkim dosadną, mocną i wstrząsającą.
Upalny dzień czerwca roku 1975. Do Biura Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej zgłasza się kobieta, która przed kilku laty była podopieczną jednej ze szczecińskich domów dziecka. Irena jest przekonana, że będąc dzieckiem, była świadkiem sprzedaży swojej młodszej siostry. Sprawa trafia w ręce kapitan Barbary Romanowskiej, która swoje dzieciństwo również spędziła w sierocińcu. Kobieta za wszelką cenę chce odkryć prawdę, przy czym bardzo emocjonalnie angażuje się w prowadzone śledztwo. Nie rezygnuje nawet wtedy, kiedy Irena nieoczekiwanie odwołuje swoje zeznania.
Co odkryje Romanowska, kiedy przekroczy próg Państwowego Domu Dziecka im. Pionierów Szczecina?
„Sierociniec” autorstwa Przemysława Kowalewskiego to skażona niewyobrażalnym złem i okrucieństwem, literacka podróż do lat 70, która wzbudza w czytelniku ogromne emocje. Już po przeczytaniu pierwszych stron czytelnik uzmysławia sobie, że historia z kart powieści będzie rwała serce niczym sól wysypana na otwartą ranę.
Przemysław Kowalewski stworzył niezwykle bolesną opowieść, w której przemycił szczyptę kryminału z prawdziwego zdarzenia. Czytałam tę książkę z zapartym tchem, a jednocześnie chciałam ją odłożyć, obawiałam się tego, co też jeszcze na mnie czeka na kolejnych kartach.
Autor ma prawdziwy dar do pisania mocnych, brutalnych, ale i bardzo emocjonujących historii. Potrafi nie tylko zaintrygować czytelnika wykreowaną fabułą, ale również sprawić, że angażujemy się w historię i przeżywamy każde kolejne wydarzenia, jakbyśmy to my byli bohaterami, którzy muszą rozwikłać zagadkę i zmierzyć z brutalną prawdą. Przemysław Kowalewski z niebywałą precyzją kreśli realistyczny, bardzo brutalny obraz czasów PRL. Na kartach „Sierocińca” brutalność, okrucieństwo i przemoc grają pierwsze skrzypce, więc nie jest to lektura, przez którą się płynie, wręcz przeciwnie, przytłacza i łamie czytelnika wszechobecnym złem. Historia zawarta na kartach książki jest trudna, bolesna, naładowana mnóstwem emocji, a czytelnik z każdą przewróconą stroną staje się coraz bardziej bezradny wobec zła, które spotyka po drodze.
Pomimo trudnego, wręcz przerażającego tematu, „Sierociniec” to lektura wyborna pod każdym względem. Zawiera wszystko to, czego oczekujemy od dobrze napisanego kryminału. I choć autor nas nie szczędzi, serwując nam wstrząsającą i poruszającą historię, to uważam, że „Sierociniec” jest najlepszą powieścią autora. Jeżeli nie boicie się lawiny emocji, którą spadnie na Was podczas lektury, to z całego serca zachęcam Was do sięgnięcia po „Sierociniec”. To powieść, obok której nie można przejść obojętnie, tym bardziej że inspiracją do jej powstania była prawdziwa historia.
Gratuluję Panie Przemysławie i z niecierpliwością wyczekuję Pana kolejnej powieści.