Książka jest biografią Ryszarda Serafinowicza, twórcy polskich teleturniejów: `Kółko i krzyżyk`, `20 pytań' i wreszcie 'Wielkiej Gry', która odniosła wielki sukces i stała się dosyć szybko teleturniejem kultowym, jak byśmy to teraz powiedzieli. Olbrzymia popularność 'Wielkiej Gry' jest teraz trudna do pojęcia, bo był to teleturniej elitarny, który premiował specjalistyczną wiedzę, wygrywało się w nim dzięki inteligencji, erudycji, wiedzy, zaś zwycięzcy zyskiwali wielką popularność, nieledwie status celebrytów, o jednym z nich reportaż napisała sama Hanna Krall. Zaś wysokość głównej nagrody w Wielkiej Grze ustalił ponoć sam Gomułka, wynosiła dwadzieścia pięć tysięcy złotych i równała się średniej rocznej płacy robotnika (nie mogła być za wysoka).
Serafinowicz miał życiorys typowy dla inteligenta swojego pokolenia (urodził się w 1923 r.). Jezuicka szkoła (Chyrów), konspiracja w czasie wojny, dziennikarstwo po wojnie, wreszcie praca w telewizji, która przyniosła mu olbrzymią popularność i status gwiazdy. A potem wymuszona emigracja po marcu 1968 roku.
Może najciekawsze są w książce opowieści o pierwszych latach telewizji kiedy to nie niepokojona przez polityków (którzy jeszcze nie dostrzegli jej siły propagandowej) 11 muza: „edukowała, poszerzała horyzonty i – kto dziś tego zwrotu nawet używa? - krzewiła kulturę.” To z tych czasów pochodzi niezapomniany Kabaret Starszych Panów i właśnie Wielka Gra. Był to też czas siermiężności technicznej, wszystkie programy robiono na żywo, a z 10 lat telewizyjnej kariery Serafinowicza zachowało się jedynie 10 sekund przypadkowego nagrania. W samej Wielkiej Grze królowała grzeczność, wręcz galanteria, wysoka kultura, żadna tam wyniszczająca walka, dość powiedzieć, że zwycięzcy teleturnieju gratulowali sukcesu pozostali uczestnicy.
Sam Serafinowicz był wówczas prawdziwym celebrytą, ale wtedy plotkarskiej prasy nie było, więc widzowie wiedzieli o nim bardzo mało. Gdy za dużo zarobił, to czepiała się go telewizyjna księgowość, musiał się więc mocno nagłowić, żeby jakoś ukryć swoje wysokie dochody, a mieszkał z żoną w dwóch pokojach z kuchnią. Takie to były czasy...
A potem, po marcu 1968 roku, atmosfera w telewizji zrobiła się nie do wytrzymania, i Serafinowicz wyemigrował do Kanady, gdzie szybko umarł na białaczkę. I tyle.
Autor wykonał olbrzymią robotę, dotarł do niewielu jeszcze żyjących członków rodziny Serafinowicza, jego kolegów i przyjaciół. Niemniej trochę się dłuży ta książka, zbyt szczegółowa jest, zbytnio wchodzi w detale. Ale w sumie bardzo ciekawa.