Ostatnio mam szczęście do książek, których albo autor jest mi zupełnie nieznany albo debiut. Po książkę Anny Pilip sięgnęłam jak zwykle zupełnie przypadkiem, bo standardowo urzekła mnie okładka, a poza tym ta Gruzja w tytule .. no przecież nie mogłam nie zerknąć co w trawie piszczy. Moje ulubione gruzińskie wino to kindzmarauli o pięknej czerwonej barwie, a najbardziej smakuje kupowane bezpośrednio w winnicy, czerpane z wielkich kadzi, nie dotknięte utrwalaczami. Miałam przyjemność być w Gruzji dwa razy: raz w kwietniu,a drugi raz we wrześniu i za każdym razem urzekała mnie swym pięknem. Ostatnio nawet z mężem rozmawialiśmy na temat wyjazdów i doszliśmy do wniosku, że z przyjemnością się tam jeszcze wybierzemy. To chyba tak jest, że jak ktoś odwiedzi ten przyjazny nam kraj to ma ochotę się wrócić i odkryć kolejne zakątki. Urzekło mnie Tbilisi ze swoimi budynkami, które niekiedy ma się wrażenia, że za chwilę się rozpadną. Podczas pierwszego pobytu śmialiśmy się, że nasz urząd nadzoru budowlanego zamknie stolicę Gruzji w ciągu jednego dnia. Czytając Gruzińskie wino miałam przed oczami naszą wędrówkę Drogą Wojenną, Kazbegi, jaskinię Prometeusza, Batumi, Ushguli - wioskę zdawałoby się położoną na końcu świata, w której zatrzymał się czas, no i koszki, które nieustannie mnie zachwycają.
A teraz może wróćmy do książki, bo ja o Gruzji to mogę pisać i pisać, a nie to jest przecież przedmiotem mojej oceny
" Miłosne rozterki, górskie widoki, zapach kolendry.. Czy da się pogodzić codzienność z pragnieniami?
Kiedy Ana, trzydziestoletnia rozwódka, niespodziewanie dostaje propozycję wyjazdu służbowego do Tbilisi, w pierwszej chwili ma ochotę odmówić. Gruzja była dotychczas jej azylem, pachnącą kolendrą odskocznia od codzienności, a nie miejscem na biznesowe kolacyjki,
Wyjazd okazuje się dla Any przełomowy. Poznaje atrakcyjnego Timara. W wyniku dramatycznych wydarzeń trafia do szpitala, gdzie pojawia się brązowooki Giorgi - lekarz, który ratuje jej życie. Ana na rozdarte serce. Obaj mężczyźni ukrywają swoje tajemnice. Co ich spotkało wiele lat temu, kiedy w Osetii Południowej wybuchła wojna? Kogo stracili?
Oczarowanej Gruzją bohaterce los zsyła kolejne słodko - gorzkie doświadczenia. Czy popijając pyszne wino, poznając uroki wioski Uszguli i szalejąc z przyjaciółkami w Tbilisi Ana znajdzie drogę do swojego szczęścia?
" W tobie jest Gruzja, dziewczyno. Ty nie wracasz do domu. Tu, przy nas, jest twój dom." Przekonaj się, czy słowa starej Gruzinki się spełnią."
Nie będę Wam opowiadać treści, bo z pewnością wiele miłośniczek powieści obyczajowych skusi się i przeczyta, a może wiele z Was ma już lekturę książki za sobą. Jedno Wam mogę powiedzieć z całym przekonaniem, a mianowicie to, że to udany debiut i myślę, że warto zapamiętać nazwisko autorki, bo z pewnością jeszcze o niej usłyszymy. W te książce prawie z każdej strony przebija miłość do Gruzji i jej mieszkańców, pachnie kolendra i leje się wino, że już o czaczy nie wspomnę . Autorka kocha Gruzję całym sercem z jej godzinnymi suprami i toastami tamady.
To książka była dla mnie jak kolejna wizyta w Gruzji. Polubiłam bohaterów i kibicowałam Anie, żeby dokonała właściwego wyboru. Czy dokonała? O tym przekonacie się sięgając po Gruzińskie wino i jestem przekonana, że odkładając ją będziecie szukać połączeń do tego cudnego kraju.To idealna powieść na wakacje.
Polecam