Sentymentalna bzdura recenzja

"Sentymentalna bzdura" - opinia

Autor: @Katarzyna_Wasowicz ·5 minut
2020-04-05
Skomentuj
2 Polubienia
"Sentymentalna bzdura" Ludki Skrzydlewskiej nie zalicza się do gatunku, który czytam zbyt często. W zasadzie romanse (nawet te z wątkami sensacyjnymi) czytam raz na kilka miesięcy i wybierane są przypadkowo. "Sentymentalną bzdurę" wybrałam celowo i z premedytacją.



Dlaczego mnie do niej ciągnęło? Miałam przyjemność czytać wcześniej opowiadanie autorstwa Ludki Skrzydlewskiej pt. "Huldra" zamieszczone w antologii Grupy Literackiej Ailes "Deszczowe sny" i bardzo spodobał mi się zarówno styl autorki, jak i jej pomysł. Drugim czynnikiem, który sprawił, że debiutancka powieść L. Skrzydlewskiej było przeczytanie kilku przedpremierowych rozdziałów i wówczas już WIEDZIAŁAM, że "Sentymentalna bzdura" musi znaleźć się w moich planach czytelniczych.



Dzięki wydawnictwu Editio Red to się udało, za co serdecznie dziękuję.





Tym co przede wszystkim rzuca mi się w oczy czytając teksty Ludki Skrzydlewskiej to niesamowita lekkość pióra i bardzo dobry warsztat pisarski. Nic więc dziwnego, że "Sentymentalna bzdura" jest tak dobrą powieścią i niczym nie ustępuje utworom autorek już istniejących na rynku. Prócz stylu, książka jest solidnie dopracowana pod względem redakcyjnym, czytając nie rzucały mi się w oczy zapomniane powtórzenia, czy irytująco brzmiące zdania.



Co nie znaczy, że niniejsza recenzja to będą same ochy i achy ;)



❤❤❤



Romanse czytam raz na ruski rok i musi mnie coś w nich skusić. Chociaż uwiodły mnie dwa pierwsze rozdziały, to jednak gdy zobaczyłam objętość książki (570 stron) i te drobne literki, w pierwszej chwili się przeraziłam. Styl stylem, chęć do poznania przyczyny, dla której Henry tak ochoczo wpakował się w udawanie narzeczonego Vee swoją drogą, ale objętość plus małe litery stawiały pod znakiem zapytania moje szybkie przeczytanie tego "grubaska". A może "grubaski", bo to przecież, pieszczotliwie zwana, Bzdurka?



Rzeczywistość pokazała, że moje obawy były nieuzasadnione. Czytało się lekko i przyjemnie, a przy okazji zużyłam pokaźną ilość karteczek indeksujących. Kiedy już siadłam z książką i wciągnęłam się w treść ubywało mi stron w bardzo szybkim tempie. Krótkie rozdziały, zrównoważenie dialogów z opisami, humor, a do tego emocjonalność części scen ( i wcale nie mam na myśli tych erotycznych, a były... oj były...) sprawiły, że w kilka popołudni miałam "Sentymentalną bzdurę" za sobą.

❤❤❤

Lektura debiutanckiej powieści Ludki Skrzydlewskiej jest lekka podczas czytania, ale prawie wszystkie wątki już takie nie są. Ignorancja, nadużycia fizyczne, relacje rodzinne, przemoc, trauma to tylko niektóre z nich. I to sprawia, że "Sentymentalna bzdura", chociaż utrzymana w romantycznej tonacji i tego romansu jest naprawdę sporo, to skrywa w sobie treści skłaniające do refleksji i nadają powieści poważnego brzmienia.



Na przykładzie rodziny Vee oraz rodziny braci Valentine Ludka Skrzydlewska pokazuje skomplikowane relacje rodzinne. Rodzina Vee, jej zachowania, a już wymiany zdań z główną bohaterką budziły we mnie wewnętrznego potwora. Co za wstrętna rodzina! Sama będąc matką nie wyobrażam sobie takiego zachowania w stosunku do córki. Kompletnym przeciwieństwem rodziny Cross, są Valentine'owie. Sympatyczna, otwarta, życzliwa rodzina, choć i oni mają swoją trudną przeszłość.


❤❤❤



Bohaterowie zachwycają, wkurzają i zapadają w pamięć. Bracia Valentine: Henry i Tony budzą sympatię od samego początku. Henry, w ogóle to mężczyzna idealny, może t zbyt idealny, przez co odrobinę nierzeczywisty. Nie zmienia to faktu, że ogromnie przypadł mi do gustu :). Taak, jestem zdecydowanie #teamHenry



Victoria Cross, będąca główną bohaterką i narratorką, wzbudziła we mnie sympatię, ale i sporą dawkę irytacji. Jej zachowanie, momentami drażniące tłumaczyłam sobie przeżyciami i młodym wiekiem. Henry wykazywał się iście anielską cierpliwością ;). Najbardziej jednak denerwowało mnie to ciągłe powtarzanie przez Vee, że to tylko udawanie, jakby dwa razy nie wystarczyły, tym bardziej, iż kilka dni wydarzeń zajmuje naprawdę sporą część powieści. A może właśnie to było zwodnicze? Tak średnio co kilka stron miałam ochotę solidnie potrząsnąć dziewczyną, a już gdy tak uparcie chciała trzymać się rodziny pomimo tego jak matka i siostra ją potraktowały, to z jednocześnie było mi jej strasznie żal, bo rozumiałam jej motywy, ale miałam też ochotę dać jej kopniaka na opamiętanie. Ja zapewne będąc na jej miejscu przerwałabym rozmowę i kolejnych połączeń nie odbierała.



Relacje rodzinne to skomplikowana sprawa. Myślę, że Ludka Skrzydlewska świetnie sobie poradziła i stworzyła solidnie dopracowanych bohaterów.



❤❤❤



Trochę szkoda, że wspomniany wątek sensacyjny pojawia w drugiej części książki, a pod koniec akcja przyspiesza wręcz niebezpiecznie. Miałam wrażenie, że przez ponad połowę powieści autorka budowała relacje między bohaterami i podwaliny pod to co miało nastąpić pod koniec. Autorka świetnie buduje napięcie i z przyjemnością przeczytałabym pełnokrwisty thriller jej autorstwa, oczywiście z wątkami romantycznymi i erotycznymi, bo te Ludce wychodzą rewelacyjnie.



A jeśli o erotyce wspomniałam, to i takie sceny się pojawiają. I są emocjonujące, a przy tym nie przesadzone. Jeśli chodzi o sceny zbliżeń czy pieszczot jestem strasznie wybredna, ale autorka nie wyszła poza granice mojego dobrego smaku, zarówno jeśli chodzi o użyte słownictwo, jak i same sceny.



Niektóre wątki mogły zostać pominięte, bo nie wpływają na przebieg fabuły, ale za to obrazują zacieśniające się więzi pomiędzy bohaterami, oraz relacje panujące w rodzinie Vee. Co sprawia, że z jednej strony wydłuża to powieść, ale lepiej poznajemy wszystkich bohaterów.



Tym co mnie, zaskoczyło i rozczarowało zarazem, było rozwiązanie wątku Cartera. Przepraszam, droga autorko, ale tego nie kupuję. Nie i koniec. Szast, prast i po krzyku. Ja rozumiem, że kara straszna dla samego zainteresowanego, ale kurcze no, tak się wywinął właściwie, w wyjaśnienie jego zachowania? Czytałam i nie wierzyłam własnym oczom. Oczywiście wyjaśnienie jak najbardziej komponuje się z całą treścią, ale nie kupuję tego zakończenia, przykro mi.


❤❤❤



Podsumowując "Sentymentalna bzdura" Ludki Skrzydlewskiej to bardzo udany debiut. Choć moim zdaniem rozłożenie akcji jest nierównomierne, to jednak nie należy zapominać, iż głównie mamy do czynienia z romansem i jako romans powieść spełnia swoje zadanie w stu procentach.



Poszukujecie ksiażki, która Was wciągnie, rozbawi i wzbudzi w Was całą gamę emocji?

Lubicie romanse, które nie skupiają się tylko na rodzącym się pomiędzy bohaterami uczuciu i namiętności, ale takie, w których znajdziecie coś więcej?

Macie tendencję do "zadurzania się" w bohaterach? Henry Vanetine skradnie jedno serce ;)

Jeśli tak, to "Sentymentalna bzdura" jest dla Was.



Ja spędziłam przy niej przyjemne godziny, z pewnością będę śledziła literacką karierę Ludki Skrzydlewskiej i zdradzę Wam, że ostrzę sobie ząbki na jej kolejną powieść "Po godzinach", która ukaże się już w następnym miesiącu, także nakładem wydawnictwa Editio Red.

Moja ocena:

× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Sentymentalna bzdura
Sentymentalna bzdura
Ludka Skrzydlewska
7.3/10

Gorący romans z wątkiem sensacyjnym w tle Veronica, dziewczyna z niewielkiego angielskiego miasteczka, od pięciu lat mieszka w Londynie. Trenuje krav magę, pracuje w różnych firmach, zmienia korporac...

Komentarze
Sentymentalna bzdura
Sentymentalna bzdura
Ludka Skrzydlewska
7.3/10
Gorący romans z wątkiem sensacyjnym w tle Veronica, dziewczyna z niewielkiego angielskiego miasteczka, od pięciu lat mieszka w Londynie. Trenuje krav magę, pracuje w różnych firmach, zmienia korporac...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

🌸🌸RECENZJA 🌸🌸 Ludka Skrzydlewska "Sentymenta Bzdura" Wydawnictwo Editiored @ludkaskrzydlewska_autorka @editio.red Premiera 12.02.2020 Witajcie moliki 🌸🌸🌸Dziś wpadam z książką ze stosu "książek zapo...

@kawka.zmlekiem @kawka.zmlekiem

Veronica od 5 lat mieszka w Londynie, w wieku 18 lat postanawia uciec przed przeszłością, rodziną i Nim Carterem. Przeszłość i to, co ją spotkało, odcisnęło duże ślady w psychice głównej bohaterki. ...

@podrugiejstroniematki @podrugiejstroniematki

Pozostałe recenzje @Katarzyna_Wasowicz

Jak przechytrzyć mózg. Czternaście praktycznych sposobów na skuteczną naukę
"Jak przechytrzyć mózg" Daniel T. Willingham - opinia

Dlaczego zabrałam się do przeczytania pozycji dotyczącej nauki, skoro edukację zakończyłam lata temu? Odpowiedź jest prosta: z ciekawości. No i temu, że lubię sobie pr...

Recenzja książki Jak przechytrzyć mózg. Czternaście praktycznych sposobów na skuteczną naukę
Złodziejski spadek
"Złodziejski spadek" Bożena Mazalik - opinia

„Nadzieja, że zamknęła tamten rozdział, że udało się jej wymazać z pamięci dwadzieścia sześć lat (…) ulotniła się jak mgła. On ją pamiętał. Przeszłość pamiętała”. Zagin...

Recenzja książki Złodziejski spadek

Nowe recenzje

Kopia doskonała
Przyjaźń jest jak obraz, unikatowa, ale czasem ...
@ksiazkanapr...:

To nie jest moje pierwsze spotkanie z autorką i mając w pamięci poprzednią przeczytaną jej publikację, chętnie sięgnę...

Recenzja książki Kopia doskonała
Kłopoty Wyraju
Bogowie w XXI wieku, żyjący wśród nas, a jednak...
@justyna1dom...:

Lubicie słowiańskie klimaty? Tak. To mam coś dla Was. Książka, która jest powiewem świeżości na naszym rynku wydawniczy...

Recenzja książki Kłopoty Wyraju
Niebezpieczne zamiary cz.1
Niebezpieczne zamiary #1
@olilovesbooks2:

*współpraca reklamowa z Aną Rose, K.A.Zysk i Wydawnictwem Dlaczmeu* O serii "Colombian Mafia" usłyszałam przy okazji p...

Recenzja książki Niebezpieczne zamiary cz.1
© 2007 - 2025 nakanapie.pl