Twórczość Moniki B, Janowskiej śledzę od samego początku i nie ma książki, której bym nie przeczytała, Od pierwszej książki polubiłam poczucie humoru autorki i przy każdej zaśmiewam się do łez. Jakby tego było mało to Selfie z Toskanią jest kolejną, która ukazała się pod moim patronatem. Biblioteczka u Rudej objęła Selfie w ciemno, bez chwili wahania, bo nazwisko autorki jest dla mnie gwarancją na udaną lekturę i jak zwykle nie pomyliłam się.
" Czy y można nie cieszyć się z wyjazdu do słonecznej Toskanii? Dla Marianny, która najchętniej nie opuszczałaby ukochanej rodzinnej Legnicy, a na wycieczkę jedzie z przyjaciółką zamiast jej niedoszłego męża, wcale nie jest to wymarzony urlop. Fakt, że towarzyszą jej poczucie winy oraz niespełnione marzenia, wcale nie poprawia sytuacji. Przypadkowy atak na jednego z turystów i pomylenie autokarów to dopiero początek szalonych i pechowych wydarzeń na tej wycieczce.. Czy nieudolna intryga i ciąg niefortunnych przygód mogą doprowadzić do zakończenia najszczęśliwszego z możliwych? Jak działają na duszę i ciało włoskie słońce, krajobrazy i kuchnia? I czy to prawda, że przyjaźń i miłość pokonają każdą przeszkodę?
Pierwszy szok podczas czytania książki doznałam, gdy autorka zabrała nas ze swojej ukochanej Legnicy do Toskanii, a drugi, gdy poczułam się jakbym była uczestnikiem tej wycieczki. Czułam palące słońce, widziałam oczami wyobraźni zwiedzane zabytki, miasta i miasteczka, czułam na ustach smak pizzy. TO ostatnie to akurat minus dla Moniki, bo ciągle byłam głodna, a przecież ile można jeść jabłka. To przez Monikę wyciągnęłam męża do świetnej włoskiej knajpy w Lubinie, który leży tuż, tuż koło Legnicy. Selfie z Toskanią jest nie tylko pełne zapachów, urokliwych uliczek i jedzenia, ale to przede wszystkim pełna dawki humoru książka, która rozwiej każde chmury i to nie palące, włoskie słońce jest tu przyczyną.
Główna bohaterka to Marianna, 40 - letnia legniczanka, która swoje rodzinne miasto opuszcza chyba tylko za karę. To właścicielka Wtorka - psa rasy międzynarodowej, którego znalazła w dość nietypowych okolicznościach. Dziwny zbieg okoliczności sprawił, że z jedną z przyjaciółek wyjeżdża na wycieczkę do słonecznej Toskanii. Jedzie w charakterze niani i opiekunki w jednym po to, aby pilnować, by Lidka nie zrobiła czegoś głupiego, nie popełniła samobójstwa albo nie rzuciła się z najbliższego włoskiego mostu. Nieszczęśliwa Lidka musi dojść do siebie po utraconej miłości ( do czego rękę przyłożyła i Marianna).Nie należy zapomnieć i o trzeciej z przyjaciółek Lucynie, która będąc właścicielką baru w centrum Legnicy nie może opuścić miejsca pracy i źródła utrzymania, ale podtrzymuje Mariannę na duchu telefonując do niej kilka razy dziennie. Jeśli jednak spodziewacie się zwyczajnych rozmów telefonicznych to jesteście w błędzie i sami musicie je przeczytać, bo ja nie jestem w stanie ich opowiedzieć.
I w ten sposób Monika B. Janowska zabiera nas na dziesięciodniowy pobyt w Toskanii. Tu nie ma miejsca na nudę począwszy od spektakularnej pogoni Marianny za autobusem kiedy to na stacji benzynowej chciała uzupełnić nieco uszczuplone zapasy alkoholu. Powiecie, że nic dziwnego i każdy tak robi, a owszem, ale nie każdy goni autobus do.. Budapesztu. No i muszę też wspomnieć o innych uczestnikach wycieczki, którzy w książce odgrywają niebagatelną rolę: "bokser" Jacek, który okazał się być górnikiem z Lubina, Patrycja "ulubione" koleżanka z pracy naszej Marianny, no i Marco włoski przewodnik, który "doskonale" posługuje się naszym ojczystym językiem.
Selfie z Toskanią to kolejna genialna książka, która wyszła spod pióra Moniki. To książka, którą nie tylko czyta się błyskawicznie, to książka, którą kończymy z niekłamaną niechęcią, bo chciałoby się czytać i czytać. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że autorka pracuje nad kolejną powieścią i mam nadzieję, że nie zdradziłam tutaj sekretu.
To książka w iście letnim klimacie, która nie tylko rozwiewa czarne chmury, ogrzewa słońcem i sprawia, że zapominamy o wszystkim co zaprząta nam głowę.
Jeśli jeszcze nie czytaliście Selfie z Toskanią to polecam serdecznie tak jak pozostałe książki Moniki B. Janowskiej, bo autorka ma nie tylko niesamowite poczucie humoru, ale i jest przesympatyczną osobą, z którą rozmawia się jakby się znało ze dwadzieścia lat.
Ja czekam na kolejna książkę autorki.