Ale się darłam wrobić! Spodziewałam się czegoś zupełnie innego niż to, co otrzymałam w tej książce! I nie chodzi mi o żadne pruderyjne uprzedzenia, bo seks miał być i jest, ale że w takiej formie? Cóż… niektórych rzeczy było za dużo, a innych za mało. Jeśli więc zastanawiacie się nad kupieniem tej książki, być może ten tekst pozwoli Wam ocenić, czy dostaniecie to, czego… potrzebujecie.
Dzisiaj nie Kochanie, czyli miało być namiętnie, a wiało nudą
Jakich elementów oczekiwałam po „Seksualnym życiu Polaków”? Przede wszystkim tego, że będzie to reportaż (pozycja określana jest jako literatura faktu), który omówi seksualne życie Polaków. Liczyłam na informacje ogólne, na statystyki, na rozdziały skupione wokół konkretnych zagadnień, ale prezentujące je szeroko, w sposób umożliwiający zrozumienie go nie tylko w kontekście danego przypadku, ale całego społeczeństwa. Co otrzymałam? Sfabularyzowane opowieści o seksualnym życiu wybranych, pod omawiany temat, Polaków. Niestety przeczepić mogę się do wielu rzeczy.
Co zadecydowało o tym, że autorzy poruszają określone zagadnienia? Układ książki nie jest dla mnie jasny. Każdy rozdział porusza jakież zagadnienia, np. seks kamerki, czy imprezy swingersów, ale dlaczego akurat te? Ze względu na popularność danej aktywności w Polsce, zainteresowanie tematem? Między rozdziałami nie ma też żadnych łączników, czegoś, co nadawałoby kształt. Obecnie są to luźne, niepowiązane historie.
Pozycja obowiązkowa dla autorów książek erotycznych
Każdy rozdział ma za to mniej więcej podobny schemat. Większa część to fabularyzowana opowieść, z mnóstwem erotyki, potem miniwywiad z zaangażowanymi osobami (czasem tylko jedną). Miałam wrażenie, jakbym czytała telewizyjny paradokument, tylko na papierze. Te indywidualne sceny niewiele nam mówią o perspektywie tytułowych Polaków. Są za bardzo fabularyzowane, żeby uznać je za źródło rzetelnych danych, a jednocześnie zbyt techniczne, by traktować jak powieść. Chociaż z dwojga złego książce bliżej do losowych scen wyrwanych z książek erotycznych. Nie łączy je jednak żadna fabuła, więc i tak wciągnąć się nie da.
Od szczegółu do szczegółu
Przykładem zindywidualizowanego podejścia niech będzie rozdział o podglądaczach. Dowiemy się z niego sporo technicznych rzeczy na temat pooglądania w określonym miejscu. No i fajnie, ale co to ma do seksualnego życia Polaków? Omówienie tego tematu na podstawie jednej lokalizacji i w oparciu o wywiad z jedną osobą jest strasznie skrótowe. W tym zakresie autorzy lepiej poradzili sobie z omówieniem zdalnej erotyki, w tych rozdziałach przykładów mamy więcej, są też próby uchwycenia większej skali, ale nadal nie kraju, bardziej użytkowników danego portalu.
Kiedyś to było lepiej
Największą wartością dodaną było dla mnie opisanie sposobów radzenia sobie z epidemiczną sytuacją. Również seks branża musiała się przeobrazić, dostosować do nowych warunków, radzić z obostrzeniami.
Za każdym razem, gdy pojawiały się techniczne elementy, dane statystyczne, czy twarde fakty (a nie beletrystyka), byłam bardziej zainteresowana. Gdyby autorzy zdecydowali się na napisanie całej książki w tak rzeczowy, merytoryczny sposób, zamiast zapełniać ją erotycznymi scenami, tytuł byłby zdecydowanie bardziej wartościowy.
Kiedy on na pierwszej randce obiecuje ślub, a znika po jednej wspólnej nocy…
„Seksualne życie Polaków” to książka, która swoim tytułem wprowadza błąd. Są to bardziej seksualne opowieści losowo wybranych osób, które prezentują kwestie uważane za tematy tabu. Ale w większości nic, co pozwoliłaby nam ocenić całe społeczeństwo. Chyba że erotyka bez swingowania, przemocy, wiązania, czy podglądania to nie życie seksualne. Widocznie nie jestem z tematem na bieżąco.
https://www.recenzjenawidelcu.pl/2021/09/seksualne-zycie-polakow-magda-miesnik.html