W schronisku "Odrodzenie" rozpoczyna się remont. Z tego powodu kierowniczka tego obiektu - Justyna - planuje wyjechać do Jeleniej Góry, w której ma się spotkać z tajemniczym wielbicielem. Randka w ciemno niestety nie dochodzi do skutku, a kobieta po powrocie do opuszczonego gmachu przyłapuje włamywaczy na gorącym uczynku... Czego szukali złodzieje w zamurowanym starym szybie towarowym? Jakie sekrety skrywa dawna siedziba obozów Hitlerjugend? Co wspólnego z tym wszystkim ma nieżyjący dziadek szefowej baudy?
Po przeczytaniu tej książki przez myśl przebiega mi tyle pozytywnych słów oraz odczuć, że nie wiem, czy będę w stanie wszystkie je przekazać i przelać dla Was na papier (czytaj: ekran 😂). Mimo wszystko spróbuję...
To drugi tom serii karkonoskiej. Występują tu, co prawda w drugoplanowych rolach, Marta i Max - znani ze "Schroniska, które przestało istnieć" - można jednak spokojnie po niego niego sięgnąć, nie znając poprzedniej części.
Pierwszym elementem, jaki zwrócił moją uwagę, to przyciągająca wzrok, klimatyczna okładka z wizerunkiem bryły "Odrodzenia". Jak wielu z Was wie, mam na ich punkcie niezłego świra 🤣, więc ten detal jest dla mnie dość istotny. Styl autora pozostał bardzo obrazowy. Niekiedy miałam wrażenie, iż znam przedstawiane krajobrazy, szlaki lub budynki nie tylko z zapisanych kartek czy zdjęć, ale także w rzeczywistości, gdyż widziałam je oczami wyobraźni doskonale. Rysy charakterologiczne poszczególnych bohaterów dopracowano precyzyjnie, jednak bez niepotrzebnego zadęcia. Tworzą oni niejednoznaczny oraz nietuzinkowy zbiór postaci, które mogą wywoływać różnorodne wrażenie. Osobiście moje serce skradły cudowna babcia Stanisława i waleczna Marszałkowa ❤️
Tak jak we wcześniejszej pozycji pisarz ze sprawnością krawca, który pieczołowicie zszywa kawałki materiału, połączył ze sobą fikcję literacką z autentycznymi miejscami, osobami bądź wydarzeniami z przeszłości. Minione dzieje przeplatają się z teraźniejszością niczym pasma włosów w misternie wykonanym warkoczu. Gdy do tego dołożymy lokalne legendy, język czeski i specyficzne poczucie humoru naszych sąsiadów zza miedzy otrzymamy nie lada gratkę dla miłośników historii. Ja sama już w czasie czytania (nie czekając na posłowie) szukałam wszelkich dostępnych informacji dotyczących poruszanych wątków... Ot takie moje małe zboczenie na punkcie faktów związanych z dawnymi dziejami 😁
Akcja mknęła z każdą stroną coraz szybciej jak rozpedzony parowóz Ty2-877 po torach... Napięcie rosło z upływem każdej mijającej sekundy... Atmosfera pełna mroku gęstniała jak mgła w górskiej dolinie, emocje sięgały zenitu, a ciekawość oraz chęć odkrycia sekretów piętrzyły się niczym Karkonosze. Te wszystkie aspekty sprawiły, iż lektura zdecydowanie należy do gatunku tych nieodkładalnych.
Gratuluję autorowi następnej świetnej książki. Nie spodziewałam się, że po tak udanym debiucie uda mu się mnie zaskoczyć i stworzyć coś jeszcze lepszego. A tu taka wspaniała niespodzianka. Chyba jeszcze nigdy nie ucieszyłam się tak mocno ze swojej pomyłki 😉 Podziwiam również trud jaki Sławek Gortych włożył w research do tej powieści. To z pewnością była ciężka oraz wyczerpująca praca, przede wszystkim pod względem psychicznym czy emocjonalnym, ponieważ zdaję sobie sprawę z przytłaczających gabarytów ponurej i bolesnej przeszłości, która zniszczyła lub naznaczyła wiele ludzkich istnień - nie tylko na opisywanych terenach.
Chapeau bas!!! Z niecierpliwością będę czekać na więcej i życzę pisarzowi kolejnych sukcesów, mnóstwo weny oraz wspaniałych pomysłów. Was za to gorąco zachęcam do zapoznania się z tą znakomitą serią.