"Mięsień w jej duszy został rozmasowany. Konkretne pęknięcie w jej ścianie płaczu, załatane."
Hausfrau, gospodyni domowa. Można by rzec, że to najgorzej opłacany ''zawód'' świata, gdyby nie fakt, że jest on nieopłacany wcale. Jednak Anna Benz tytułowa hausfrau nie potrzebuje pieniędzy. Właściwie to nie potrzebuje niczego. Mimo że mieszka w Szwajcarii od ponad ośmiu lat, nie zna języka, nie ma konta w banku, samochodu i ochoty na cokolwiek. Ma szwajcarskiego męża, trójkę dzieci, zimną teściową, która ją ledwo toleruje, tylko dlatego, że kocha swoje wnuki, a to niestety Anna je wydała na świat. Jednak Anna nie przejmuje się fochami teściowej. Dzieci, chyba kocha, jednak też chętnie zostawia je pod opieką babci. Anna jest bezwolna i totalnie pogubiona w obcym kraju, nijak nie może się zasymilować.
Mąż kazał uczyć się języka, więc się uczy, chodzi też do psychologa. Doktor Messerli, to mądra kobieta, jednak Anna i do niej chodzi bez przekonania. Wszystko robi bez przekonania. Co mniej cierpliwi mogliby powiedzieć, że w sumie Anna sama nie wie, czego chce, czy tak rzeczywiście jest ? Czy właśnie tak możemy ocenić Annę ?.
W moim odczuciu ta historia to doskonale opisane, przeraźliwe studium smutnej beznadziei, dojmującej samotności, niemocy i depresji. Bo Anna jest bardzo samotna. Zadaje dziwne pytania, na które nikt nie chce lub nie umie jej odpowiedzieć. W swoich działaniach jest chaotyczna i nieobliczalna, wyobcowana i jakby zawieszona w próżni. Introwertyczna Anna sama nie wie, dlaczego robi to co robi, często pyta siebie ''jak mogłam tak nisko upaść'', jednak nic z tym nie robi.
Swojej pani psycholog też mówi tylko to, co chce, tak na odczepnego, opowiada jej o snach o życiu ''odkrytym'' o tym co w domu. Jednak nie o tym co w jej duszy gra. Obwarowana murem, nikogo nie dopuszcza do siebie. Jej samotność jest tym bardziej dojmująca, że wśród najbliższych. Nasza tytułowa hausfrau stacza się po równi pochyłej, a to staczanie jeszcze przyspiesza kiedy przewodnim uczuciem w życiu Anny staje się poczucie winy. Kiedy w końcu kobieta jest już tak zdesperowana, że po omacku, na ślepo wręcz i chaotycznie zaczyna szukać prawdziwej pomocy i nawet (czego wcześniej nie potrafiła) ciężko, bo ciężko, ale jednak umie o nią poprosić...wszyscy ją opuszczają.
Nikt nie chce, bądź nie potrafi pomóc temu wrakowi emocjonalnemu, jakim stała się Anna. Nikt nie słucha, nikt nie pyta, wszyscy wiedzą lepiej... Książka ta bardzo mocno skojarzyła mi się z piosenką Urszuli ''Rysa na szkle'' -
''Czego wciąż mi brak
Przecież wszystko mam
Nie zrozumie nigdy mnie
Ten, kto nie jest sam''
Bo Anna jest SAMA, chociaż wśród ludzi. A to najgorszy rodzaj samotności. Myślę, że najlepiej tę pozycję ''poczują'' osoby które, tak jak Anna nagle znalazły się w obcym kraju, bez znajomości języka i bez właściwej pomocy. Ja tej książce zawdzięczam wiele emocji i oceniam ją bardzo wysoko, za jej namacalność i prawdziwość.