Uwielbiam sagi rodzinne, a historia rodziny Pelletierów całkowicie mnie zauroczyła. Po raz kolejny zanurzyłam się w ich losach w drugim tomie epickiego cyklu „Lata chwały” i wiedziałam, że znów mogę liczyć na prawdziwą emocjonalną podróż. Styl Pierre’a Lemaitre’a to dla mnie mistrzowskie połączenie błyskotliwości, ironii i czarnego humoru, które sprawia, że każda scena tętni życiem.
„Cisza i gniew” to opowieść, która hipnotyzuje od pierwszych stron i od razu zaznaczę, że warto poprzedzić ją lekturą pierwszego tomu „Wielki świat”, by nie stracić nic z tej wyjątkowej historii. Tym razem rodzeństwo Pelletierów spędza więcej czasu we Francji niż w rodzinnym Bejrucie, ale emocje nadal wrą jak mydło w kotłach bejruckiej fabryki seniora rodu. Rodzinne tajemnice to tu prawdziwa b0mba z opóźnionym zapłonem i miałam nieustanne wrażenie, że zaraz coś eksploduje.
Autor nie tylko tka fabułę z precyzją mistrza, ale przede wszystkim kreuje bohaterów tak autentycznych, że ich losy angażują niemal boleśnie. Tu nie tylko Jean, Francois i Helene kradną uwagę, bo i postaci poboczne mienią się pełną gamą barw. Muszę wspomnieć choćby o Geneviève, żonie najstarszego z synów, która zdaje się być koszmarem utkanym z majaków najbardziej przerażonych mężów. Każda scena z nią wywoływała u mnie złość i niedowierzanie, a jej stosunek do własnej córki mrozi krew w żyłach. Natomiast bokser Lulu… Och, jak ja mu kibicowałam! Szalenie zmotywowany młody człowiek swoimi perypetiami rozładowuje napięcie niczym zręczny komik w greckiej tragedii. A tak wyrazistych bohaterów jest tu wielu.
Największe wrażenie zrobił na mnie jednak Jean. Z pozoru zwyczajny kupiec, ojciec i mąż, a w rzeczywistości ulegający mrocznym podszeptom psychopata. I tylko o niezwykłym kunszcie Autora może świadczyć fakt, że nie tylko mu współczułam, ale i obdarzyłam sympatią chcąc go wręcz uchronić przed chwilą, gdy rodzina pozna jego potworny sekret.
Ta powieść nie daje wytchnienia. Każde rodzinne spotkanie jest jak balansowanie nad przepaścią, kiedy czujemy, że coś się wydarzy, ale nigdy nie możemy być pewni kiedy i w jaki sposób. Wszystko to rozgrywa się na tle dusznej atmosfery lat pięćdziesiątych, w których społeczne napięcia i gospodarcze przemiany tylko podsycają emocje. Za sprawą Helene, która desperacko szuka wyjścia z sytuacji, w jakiej się znalazła Autor ukazuje Francję tamtych lat jako świat pełen hipokryzji, patriarchatu i brutalnych realiów, w których kobiety musiały walczyć o podstawowe prawa i nieraz dosłownie o życie.
Lemaitre zbudował powieść jak piętrowy dom z wieloma pokojami, który wydaje się solidny, ale wystarczy jedno pęknięcie, by runął niczym domek z kart. Ta książka porwała mnie całkowicie, wywołując pełną gamę emocji, a jednocześnie podziw dla Autora. Jeśli szukacie historii, która wciągnie Was jak rwący nurt i nie wypuści aż do ostatniej strony, to zapraszam Was w tę wyjątkową podróż do Francji lat pięćdziesiątych, a ja z niecierpliwością wypatruję trzeciego, finałowego tomu.