🏀 Przedpremierowa recenzja
patronacka🏐
"Czasem mam wrażenie, że to była miłość od pierwszego wejrzenia i zakochałem się w niej już na plaży, gdy Amber ogłosiła, że jej piękna przyjaciółka szuka księcia z bajki."
Tessa wraz ze swoim bratem bliźniakiem i przyjaciółką przeprowadza się do LA, gdzie zacznie studia. Będzie to dla nich zupełnie nowa przygoda. Z dala od domu, rodziny i dawnych znajomych. Teraz będą mogli napisać nową historię.
Podczas wypadu na plażę poznają dwóch przystojnych chłopaków. Nie spodziewają się, że jeszcze się spotkają. W końcu LA to wielkie miasto, a jednak nie tak duże...
Czy Luke i Tessa mimo początkowej niechęci, znajdą wspólny język? Czy od nienawiści do miłości jest krótka droga?
"Rzut za trzy pocałunki" to historia, która pokazuje, że z pozoru szczęśliwi ludzie mogą nieść ze sobą bagaż złych wspomnieć, ale nie pokazują tego na zewnątrz, tylko skrzętnie skrywają w swoim wnętrzu.
Luke i Tessa są niczym dwie idealnie pasujące połówki serca. Uzupełniają siebie nawzajem. Ich związek nie jest jak te wszystkie, które mieliśmy okazję poznać w innych książkach. Tutaj jest zgoła inaczej. Oni od początku okazywali sobie wsparcie, (nie licząc początku ich znajomości, w którym tryskali do siebie niechęcią, oczywiście jednostronną. Ona od razu zdobyła uwagę Luka). Nie uciekali, kiedy na ich drodze pojawił się problem. Rozmawiali i to jest najważniejsze w związku. Komunikacja. Wiadomo, były gorsze dni, ale po każdej burzy wychodzi słońce. Kiedy patrzyłam, jak ich relacja się rozwija, moje serce fikało koziołki. To są takie słodziaki, że nie da się ich nie pokochać. Uwielbiam tę dwójkę i wiem, że wasze serca również uda im się skraść. Jednak czy oni na zawsze skradli swoje?
Akcja książki nie była ani za szybka, ani za wolna. Wszystko toczyło się w idealnym tempie. Poznałam ich studencki świat. Doświadczyłam wielu niezapomnianych wrażeń oraz przeżyłam kilka mini zawałów, a także jeden duży. Co tam się wtedy wydarzyło... Spodziewałam się wybuchu, bo było za spokojnie, ale nie aż takiego. Teraz wiem, że przy książkach autorki, jak zbyt długo jest spokojnie, to pojawi się jeden konkretny zwrot akcji, który spowoduje, że czytelnik z wrażenia wstrzyma powietrze. Tworzyłam wtedy w głowie setki scenariuszy, bo wcześniej dowiedziałam się, bardzo istotnej rzeczy, a mianowicie... Tego dowiecie się jak sięgnięcie po książkę. Ale powiem wam, że warto. Z tymi bohaterami można nawet konie kraść.
Dzięki przybliżeniu historii bohaterów mogliśmy ich lepiej poznać, ale nie wszystkich. Niektórzy wciąż pozostali słodką tajemnicą i czekam na ich losy w książce. Szczególnie moją uwagę w tej historii zdobyła postać Smoka. Jak tylko się pojawił, wiedziałam, że przepadnę w jego oczach. Przekonacie się sami. Pojawiły się również postacie, które mogły namieszać, ale czy tak w rzeczywistości się stało?
I teraz informacja, która może was zaskoczyć. Jest to debiut autorki, ale napisany w tak perfekcyjnym stylu, że gratulacje to za mało. Pióro autorki i sam styl pisania jest niezwykle przyjemny dla czytelnika. Pozwala mu wejść do świata bohaterów i przeżywać z nim wszystko tak, jakby to była jego własna opowieść. Każda strona coraz bardziej wzbudzała ciekawość. Momentami budowała napięcie oraz doprowadzała do wybuchu płaczu, radości oraz strachu. Czułam milion emocji na sekundę. Byłam niczym w transie. Pochłonęłam tę książkę bardzo szybko i żałuję, że to zrobiłam, bo musiałam rozstać się z bohaterami. Ciężko było zostawić ich historię za sobą, ale wiem, że kiedyś jeszcze do niej wrócę, bo jest tego warta. Ta książka zasługuje na wszystko, co najlepsze. Autorka zasługuje na wielkie wyróżnienie.
Jeśli jeszcze się zastanawiacie, czy sięgnąć po tę książkę, to mam nadzieję, że moja recenzja, rozwiała wszelkie wątpliwości.
Teraz czekam na kolejną premierę autorki, ale tam już wiem, że będzie się działo. Już nie mogę się doczekać.