Antonina jest zadowolona z życia, jakie wiedzie- nie musi martwić się o pieniądze, gdyż jest właścicielką kilku bardzo dobrze prosperujących salonów urody w Krakowie. Zresztą nigdy nie musiała martwić się o byt- jej rodziców można określić jako zamożnych. A jednak kobieta nigdy nie osiadła na laurach i sama zapracowała na to wszystko, co posiada. W tym czasie jedynym jej problemem zdaje się tylko wybranie miejsca, w którym spędzi tegoroczny urlop. Jedna impreza w domu rodziców, o jeden za dużo wypity kieliszek sprawi, że bez wahania przyjmie challenge od Arniki, córki ich pracownika Szymona, a zarazem bliskiego przyjaciela. Oboje skłaniają Antoninę do wyprawy w miejsce, gdzie będzie musiała spędzić dłuższy czas bez znanych jej luksusów- do Armenii. I choć bohaterka obawia się tego, co może czekać na nią w tym nieznanym jej kraju, to duma nie pozwala jej odrzucić zakładu.
Kto wie, może to właśnie tam właścicielka salonów urody znajdzie to, czego tak długo szukała...?
Za książkami pani Noszczyńskiej idę jak w dym; nawet się nie zastanawiam, tylko biorę. Miałam już dwie okazje czytania jej twórczości i po prostu mam pewność, że się nie zawiodę, a przy tym czeka mnie lawina emocji. A jednak -jak to mówią- do trzech razy sztuka...
Antonina, mimo że wychowana w luksusie, nie jest zapatrzoną w siebie paniusią; to kobieta, która wyciąga pomocną dłoń wszędzie tam, gdzie widzi taką potrzebę. Jej pracownice wiedzą, że mogą na nią liczyć i nikt nigdy nie powiedział ani jednego złego słowa na swoją szefową. Co prawda przydałby się jeszcze ten rycerz na białym koniu, ale główna bohaterka nie zaprząta sobie jakoś głowy faktem, że mimo urody i dobrego charakteru wciąż jest sama. Na wszystko przyjdzie czas...Jej głowę bardziej zaprząta teraz zbliżający się coraz szybciej wyjazd do Armenii. Już, już chce z niego zrezygnować, ale drwiąca z niej Arnika skutecznie studzi jej zapędy. Antonia chce pokazać znajomej, że nie jest porcelanową laleczką, która nie da rady obejść się bez współczesnych udogodnień. A może wyprawa w to dzikie miejsce pomoże jej dojść do ładu z samą sobą?
Oj, tym razem już nie było tak kolorowo. Jakoś spodziewałam się, że autorka uraczy nas dokładniejszym opisem tradycji, codzienności i ogólnego wyglądu Armenii. Co prawda nie mogę powiedzieć, żeby w ogóle uniknęła tego tematu, ale czuję trochę niedosyt- w końcu to kultura zupełnie inna niż nasza, a bohaterka głównie uczepiła się tego, że kobiety muszą pracować jedynie w domu, nie zaś zawodowo. A już myślałam, że może trochę lepiej poznam tę krainę. Spodziewałam się też ogromu emocji, co jest bardzo charakterystyczne dla książek naszej polskiej autorki, a jednak... cóż, tym razem był to zwykły romans, okraszony egzotyką związaną z krajem, w jakim przebywała. I trochę podkoloryzowany happy end.
Owszem, wątek podróży do Armenii nie jest jedynym- poznajemy Jagodę, uroczą acz troszkę nieporadną, nową pracownicę salonu urody Antoniny. Tuż przed wyjazdem szefowa bierze pod swoje skrzydła Jagodę, aby wpoić jej kulturalne podejście do klientek, różne zachowania, etc. Szczerze, do tej pory nie wiem, jaki związek z całą historią miał ten wątek. Miał nam pokazać, że Antonina naprawdę jest dobrym człowiekiem? Ani przez chwilę w to nie wątpiłam- nie była wredna, nieprzyjemna, kłótliwa. Jest jeszcze parę takich rzeczy zastanawiających mnie w historii Jagody, ale nie chcę Wam za dużo zdradzać. W każdym razie przyjrzyjcie się mu.
Spodziewałam się natłoku emocji, braku chęci do zakończenia tej historii, ale tym razem nam nie wyszło. Niestety, czasami się zdarza. Co nie znaczy, że zamierzam śmiertelnie obrazić się na panią Noszczyńską i odpuszczać sobie jej książki, co to, to nie. Ale Nigdy nie jest za daleko polecam szczególnie osobom, które uwielbiają egzotyczne romanse, bez zbędnej erotyki.