Co cię nie zabije to cię wzmocni - brzmi stare porzekadło. Boris Reitschuster mieszka już w Moskwie ponad 20 lat i nadal żyje. Z zachodniego mięczaka i sztywnego pedanta przeobraził się w - jak sam pisze - krzepkiego i nonszalanckiego Rosjanina z wyboru. Swoje obserwacje zmieniającej się Rosji opisywał w felietonach, które zebrał w w książce "Ruski ekstrem. Jak nauczyłem się kochać Rosję".
Ruski ekstrem definiują dwa słowa - absurd i bakszysz. Absurdalnie jest po to, żeby była okazja na bakszysz, a bakszysz jest po to, żeby załatwić najprostsze często sprawy. Prawo jest zdaniem Rosjan jak filar, jeśli nie można przez niego przejść, to trzeba go obejść. Ale dla Rosjan ruski ekstrem to sport, to codzienna dawka adrenaliny i sposób na życie. Żeby przeżyć, Rosjanin może pić, postradać zmysły albo wszystko traktować z przymrużeniem oka. To co obcokrajowca może przyprawić o nerwicę, Rosjanin puentuje uśmiechem i wzruszeniem ramion.
Czytając tę książkę, możemy docenić zmiany w Polsce, która przeszła daleką drogę i stała się demokratycznym państwem, w gruncie rzeczy przyjaznym obywatelom. Niektóre opisane sytuacje wielu z nas pamięta z jeszcze nie tak dalekiej przeszłości, dlatego nie są tak zadziwiające dla Polaków jak dla Niemców, którzy nie wyrośli w czasach powszechnego niedoboru. Kto z nas nie słyszał, że w Polsce też można kupić prawo jazdy a łapówka pozwala na szybką operację. Na szczęście u nas takie sytuacje to margines, a dla naszych sąsiadów to codzienność.
Książka jest bardzo wciągająca, język dziennikarsko dynamiczny i dzięki temu lektura jest bardzo przyjemna w czytaniu. Wydaje się, że autor niepotrzebnie do książki wplata opowieści spoza Moskwy, która jest państwem w państwie i rządzi się inymi prawami niż reszta kraju. Większa część felietonów umiejscowiona jest w Moskwie i anegdoty z innych republik, a nawet Ukrainy czy Osetii wprowadzają niespójność. Brakuje mi też osi czasowej. Rosja, a szczególnie Moskwa w ciągu ostatnich dwóch dekad bardzo się zmieniła, a takie wymieszanie czasowe zdarzeń utrudnia zaobserwowanie procesu zmian w rosyjskim społeczeństwie. W jednym z wywiadów Boris Reitschuster powiedział, że pokochał Moskwę, bo królowała w niej rosyjska dusza. Dziś duszy coraz mniej a coraz więcej dolarów. Chronologia pomogłaby lepiej taki proces zaobserwować.
Książka jest odrobinę nierówna, świetne felietony przeplatają się z nieco gorszymi, ale dla tych którzy są zafascynowani Rosją i tych co chcą ją bliżej poznać to lektura, którą się nie rozczarują. Rosję najlepiej można poznać przez pryzmat zwykłego życia jej mieszkańców, a tych Reitschuster umie słuchac wyjątkowo uważnie. A jak Rosjanie mawiają - Rosji bez pół litra nie rozbieriosz.