Jack Ketchum to niewątpliwy mistrz w swoim gatunku. Każda jego książka wstrząsa mną bardziej, niż poprzednia. Tym razem, mamy dwie historie. „Rudy” to opowieść o wymierzaniu sprawiedliwości na własną rękę. Kiedy prawo zawodzi, bohater sam postanawia wymierzyć sprawiedliwość. Kiedy troje nastolatków z zimną krwią morduje ukochanego psa starszego mężczyzny, ten szuka pomocy najpierw u ich rodziców, a później u stróżów prawa. Niestety, system jest bezradny. Zrozpaczony mężczyzna postanawia więc sam ukarać winną młodzież.
Cóż mogę powiedzieć? Świetna i bardzo pouczająca historia. Chwyta za serce i przejmuje strachem. Ukazuje, że zrozpaczony człowiek nie cofnie się przed niczym.
_____________________________________
Kolejna minipowieść to „Prawo do życia”. Jeśli wydaje się wam, ze „dziewczyna z sąsiedztwa była okrutna, wstrząsająca i makabryczna, to nie czytaliście jeszcze tego. Ja, osoba o mocnych nerwach miałam problem z czytaniem. Dreszcze, wytrzeszczanie oczu i szok z niedowierzaniem towarzyszyło mi do samego końca. Historia oparta jest na faktach, tym bardziej wiec szokuje czytelnika.
Sara Foster popełniła błąd, związała się z żonatym mężczyzna, zaszła w ciąże a teraz próbuje ją usunąć. Wraz z ukochanym wybiera się do kliniki, by przeprowadzić aborcje. Zostaje z tamtąd porwana i przetrzymywana przez szalone małżeństwo, które poddaje ją wymyślnym torturom i dzień po dniu, próbuje przekroczyć kolejne granice. Bicie, gwałcenie, chłosta, zamykanie w skrzyni, to tylko niektóre pomysły okrutnych oprawców. Historia nie dla osób o słabych nerwach. Dla mnie to było za wiele 🥺
Jack Ketchum bez wątpienia wystawia czytelników na próbę. Myśle, ze wiele osób miałoby problem z przeczytaniem tak okrutnej historii. Ten facet jednak, potrafi wejść idealne w głowę oprawcy, jak i ofiary. Ciężko wywołać u mnie dreszcze strachu, jemu się to za każdym razem udaje.
Po jaką książkę bym nie sięgnęła w jego wykonaniu, dreszcz strachu czuje jeszcze wiele dni po przeczytaniu. A to znaczy, że jest doskonale 😉