Dziewczyna # 9 recenzja

Jestem zakochana w tej książce. Już zapomniałam jak Tami Hoag potrafi świetnie pisać. Czytając "Dziewczynę #9" jeszcze bardziej pozytywnie pisarka mnie zaskoczyła. Powieść trzymana w ciągłym napięciu, nie mogłam się wprost oderwać.

W Sylwestrową noc na ulicy z samochodu wypadają zwłoki młodej kobiety. Z początku jej ciało jest tak poranione, że policja wkłada dużo wysiłku w możliwość identyfikacji ofiary. Tym czasem detektywi prowadzący sprawę mają dylemat - czy przypisać te zabójstwo seryjnemu mordercy, który pozbawia życia kobiety w okresie świąt. Jego modus operandi jednak się różni i policja nie do końca jest o tym przekonana. Wkrótce śledczy odkrywają tożsamość ofiary, a rozwikłanie zagadki śmierci będzie jedynie możliwe dzięki zapoznaniu się z mrocznym światem dziewczyny.

Detektywi Liska i Kovac, którzy zajmują się tą sprawę mają problemy w życiu prywatnym. On zmaga się z samotnością, a ona z kłopotami z najstarszym synem. Wkrótce też okaże się, że poszukiwana dziewczyna uczęszczała do tej samej szkoły, co syn bohaterki.

Polubiłam detektywów prowadzących sprawę. Byli zabawni, pyskaci i pracowici. Jak na razie jedyni policjanci, którzy nie bali się mówić co myślą i zachowują się w ten sam sposób, co ja bym się zachowała (zwłaszcza mam tu na myśli oschłego Kovaca).

Powieść jest wciągająca, szybko się ją czyta. Napięcie trwa przez całą akcję, a do tego Hoag porusza ważny temat przemocy w szkole. Zaskakujące zwroty akcji i niespodziewane zakończenie. Książka zdecydowanie warta zapoznania się z nią. Polecam!