Nowy Rok. Wszyscy świętują, bawią się, mając nadzieję, iż kolejny rok będzie lepszy niż poprzedni. Ta sielankowa atmosfera zostaje przerwana przez straszliwą zbrodnię. Kierowca limuzyny wożący pijanych i ubawionych imprezowiczów zauważa coś przerażającego i makabrycznego, bowiem z samochodu jadącego przed nim wypadają zwłoki. A trzeba nadmienić, iż są one w takim stopniu zniekształcone, że aż przypominają zombi...
Detektyw Kovac i Liska zajmują się sprawą młodej kobiety nazywaną Zombi Doe, której identyfikacja jest prawie niemożliwa. O jej zabójstwo podejrzewają nieuchwytnego mordercę, który atakuje jedynie w święta przez co został nazwany "Doc Holiday". Byłaby to jego dziewiąta ofiara, w tym przypadku wykazał się ogromnym okrucieństwem, jeszcze gorszym niż zazwyczaj... Czy detektywom uda się rozwiązać makabryczną sprawę Zombi Doe?
"Dziewczyna #9" to naprawdę świetnie "zrobiony" kryminał. To, czego szukam w tego rodzaju powieściach zostało mi praktycznie podane na tacy: dobry pomysł, zagadka do rozwikłania i nieustannie towarzyszące napięcie podczas czytania. Tami Hoag wie, co robi i robi to w naprawdę dobrym stylu. Dopiero pod koniec lektury zaczęłam podejrzewać, jak cała historia się zakończy, a przez większą część książki nie miałam najmniejszego pojęcia czego się spodziewać.
Ta powieść została dodatkowo ubarwiona zapiskami mordercy - Doc'a Holiday'a. Jego strasznymi myślami, obrzydliwymi pragnieniami, a także przyszłymi planami. Nie pierwszy raz spotykam się z takim zabiegiem, w którym autorzy kryminałów zamieszczają przemyślenia morderców, jednakże Tami Hoag poszła o krok dalej i postanowiła poinformować swoich czytelników o tożsamości zabójcy. Tak więc już praktycznie na samym początku zostałam oświecona i znałam nie tylko imię zbrodniarza, ale także jego następne kroki. I muszę przyznać, że jest to niezwykle odważne posunięcie ze strony pisarki - pozbawić nas tej nuty tajemniczości już na starcie. Myślę, że jednak w tym przypadku to bardzo udany zabieg, możliwość obserwowania, jak detektywi Kovac i Liska miotają się, próbując odnaleźć mordercę, podczas gdy czytelnik dokładnie wie, kim on jest i co zamierza.
Tami Hoag w swojej powieści przedstawia czytelnikom bohaterów o ciekawych osobowościach i cechach. Z pewnością dwójka głównych detektywów wybija się tutaj najbardziej. Sam Kovac zaskarbia sobie uwagę czytelnika swoim poświęceniem i absolutną gotowością do działania. Ten mężczyzna jest całkowicie oddany swojej pracy, w rozwiązywanie zagadek morderstw oddaje całe swoje serce. Nikki Liska to natomiast żeńska część tego zespołu. To kobieta równie nieustępliwa, co jej partner, która często pracuje intensywnie i bez opamiętania, kosztem ciągłej nieobecności w domu. Najbardziej mi się spodobało to, że Tami Hoag pozwoliła swoim czytelnikom poznać bohaterów w nieco bardziej ludzkiej odsłonie. Nie pokazała Kovaca i Liski tylko jako detektywów, ale także jako ludzi; ujawniła ich problemy i życia osobiste. W swojej historii nie skupiła się tylko na tym, jak próbują oni schwytać mordercę, ale także i pozwala nam poznać trochę te osobowości bliska, przez co bardziej stają się oni bliscy czytelnikowi.
Dodatkowo "Dziewczyna #9" miała kilka takich momentów, w których wybuchałam niepohamowanym śmiechem. Do tej pory w kryminałach, które miałam okazję przeczytać panowała raczej atmosfera powagi, wynikająca z dosyć ciężkiej fabuły czy poruszanych trudnych tematów. Tami Hoag natomiast w swojej powieści potrafiła wpleść wątek humorystyczny, a muszę przyznać, że ta pisarka ma naprawdę kawał dobrego poczucia humoru.
"Dziewczyna #9" to książka, której wielbiciele gatunku na pewno się zakochają. W tej historii zagadka morderstwa przeplata się z życiem osobistym bohaterów, tworząc interesujące i niebanalne połączenie. Nie jest to z pewnością kryminał z wyższej półki z wieloma wątkami pobocznymi, podczas lektury których czytelnik musi nieustannie główkować, żeby cokolwiek zrozumieć. Nie, Tami Hoag napisała powieść, której czytanie jest samą przyjemnością. Polecam!