Wielowątkowa, mieniąca się jak kalejdoskop opowieść o Ameryce z początków XX wieku, w tym czasie to był dynamicznie rozwijający się kraj, w którym skrajna bieda kontrastowała z wyuzdanym bogactwem. Ma ta książka wielu bohaterów, a każdy z nich jest niespokojny, każdy chciałby dokonać jakiejś zmiany w swoim życiu, jeden udaje się na biegun północny, inny rozpoczyna biznes, który może polepszy jego sytuację. Przykładem losy Taty, który zaczął od wielkiej nędzy, doszedł do fortuny, a wciąż: „Życie go pasjonowało”. No właśnie, to był kraj ludzi głodnych życia, kraj charakteryzujący się wysoką mobilnością ekonomiczną i społeczną.
Oprócz bohaterów fikcyjnych mamy też w książce postacie historyczne: Evelyn Nesbit, piękną bohaterkę masowej wyobraźni; Harry'ego Houdiniego, wielkiego iluzjonistę i maga; JP Morgana, najbogatszego człowieka Ameryki; Henry'ego Forda, twórcę idei linii produkcyjnej i pierwszego wytwórcę samochodu dla mas; Emmę Goldman, anarchistkę i socjalistkę, itd.
Opisuje też autor wizytę Zygmunta Freuda w Ameryce, której nie polubił: „Cała ludność tego kraju wydała mu się prostacka, arogancka i nieopanowana. Wulgarne, hurtowe przywłaszczanie sobie europejskiej architektury i sztuki, niezależnie od tego, z jakiej pochodziły epoki czy kraju, napawało go pogardą. Widoczne na każdym kroku współistnienie wielkiego bogactwa i skrajnej nędzy przypominało mu chaos i bezład europejskiej cywilizacji.” Coś jest na rzeczy...
Był to czas wielkiego rozwoju ekonomicznego, napędzanego ciężką pracą: „Na plantacjach tytoniu Murzyni zbierali liście po trzynaście godzin dziennie – mężczyźni, kobiety, dzieci. Płacono im sześć centów za godzinę. Dzieci nie były dyskryminowane. Ceniono je i zatrudniano wszędzie. Nie narzekały, tak jak to często czynili dorośli. Pracodawcy mówili o nich, że są jak radosne elfy. Jedynym problemem był ich brak wytrzymałości. Chociaż szybsze i zwinniejsze od dorosłych, pod wieczór zaczynały tracić siły.” Warto pamiętać, na jakich podstawach powstała potęga ekonomiczna Ameryki...
Był to także czas wielkiej popularności tramwajów w Ameryce: „W owych czasach istniała w naszym kraju doskonale rozwinięta sieć międzymiastowych tramwajów. Można było przemierzać wielkie przestrzenie siedząc na niewygodnych, wyplatanych albo drewnianych ławach, jadąc od końca jednej linii i przesiadając się na następną.” A w latach 30. firmy tramwajowe wykupione zostały przez producentów samochodów i zamknięte, tramwajów teraz w Ameryce praktycznie nie ma.
Jest w książce dużo więcej ciekawych wątków opartych na faktach, np. sprawa Coalhousa Walkera, zainteresowanych odsyłam do lektury.
Książka jest znakomicie napisana i skomponowana, trudno się oderwać od lektury. Z wielką przyjemnością wysłuchałem audiobooka w dobrym wykonaniu Mirosława Konarowskiego.