Rozstania i powroty recenzja

Rozstanie dla miłości jest jak wiatr dla ognia; słaby gasi, a mocny rozpala.
~ Roger de Bussy-Rabutin

Susan Mallery jest autorką, myślę, dość popularną w świecie romansów. Ma ona na swoim koncie takie pozycje jak: "Nigdy nie jest za późno", "Słodka wolność", "Słodkie kłopoty" czy "Słodka udręka". Osobiście spotkałam się z nią podczas lektury "Za milion dolarów".

Główną bohaterką powieści jest Kari Asbury. Wraca ona do Possum Landing, by wyremontować, a następnie sprzedać dom po zmarłej babci. Odwiedza bank, by zrealizować czek i zostaje ofiarą napadu. Z opresji wybawia ją Gage Reynolds. Mężczyzna, którego odrzuciła osiem lat wcześniej i wyjechała z miasta, by zostać modelką znów stanął na jej drodze. Z jakim skutkiem?

Można by rzecz - takich bohaterów można znaleźć w każdej książce. A ja powiem - tacy bohaterowie są w "Rozstaniach i powrotach". Mamy do czynienia z silnymi charakterami, bo kto z nas odważyłby się wyjechać z miasta, gdzie spędziło się całe życie i spełniać marzenia o byciu modelką / lekarzem / aktorką / prawnikiem... A tak właśnie postąpiła Kari.

Fabuła, mimo rzeczy oczywistych, ma w sobie coś więcej. Naukę jak przebaczać, jak radzić sobie z prawdą, która zmienia całe nasze życie i nic nie jest takie, jak dotychczas.

Podsumowując.
Lubię książki Susan Mallery. Potrafią mnie rozbawić, jak i doprowadzić do łez. Uważam, że takie właśnie powinny być romance. Lekkie, zabawne, momentami poważne, z wielką dawką miłości. Autorka stworzyła świetną powieść, która doda nam wiary w innych ludzi.
W "Rozstaniach i powrotach" znajdziemy całą gamę odczuć, które zmieniają się jak w kalejdoskopie - od tych pozytywnych do tych negatywnych i z powrotem.
Wiele ludzi ukrywa to, że czyta harlequiny, a ja... Ja uważam, że nie ma się czego wstydzić, bo przecież miłość podobna do tej z książki może spotkać każdego z nas, nie zależnie od tego kim jesteśmy, czy ile mamy lat.
Polecam, bo warto.