Pojawienie się na świecie dziecka zawsze wywraca dotychczasowe życie rodziców "do góry nogami". Od tej pory ta mała, bezbronna istotka wymagająca bezwzględnej opieki i uwagi staje się centrum naszego wszechświata. Czasem zdarza się niestety tak, że wyczekane maleństwo startuje do życia na tym świecie z chorobą, jakimś ciężkim schorzeniem i potrzebuje od nas, rodziców, jeszcze więcej... miłości, pomocy, oddania, zaangażowania i wiary, że wszystko obróci się na dobre.
"Kiedy się pojawiłeś..." Anny Matusiak-Rześniowieckiej to książka będąca podziękowaniem dla cudownych lekarzy i pielęgniarek Centrum Zdrowia Dziecka, którzy z poświęceniem walczą o życie i zdrowie chorych maluchów. Z drugiej strony to osobista prośba do środowiska medycznego o więcej empatii i zrozumienia dla rodziców, którym w jednej chwili świat runął na głowę. Ta historia ma za zadanie nieść otuchę i nadzieję, bo przecież zawsze jest światełko w tunelu, cuda naprawdę się zdarzają i wszystko może zmienić się na lepsze. Powieść może być zatem formą terapii oraz hołdem dla lekarzy i pielęgniarek z powołania, dla których każdy pacjent to żywy człowiek, a nie tylko ciekawy przypadek medyczny.
"Kiedy się pojawiłeś..." to wzruszająca historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, w której do głosu dochodzą skrajne emocje. Lektura niejednokrotnie nas zaskakuje, budzi zdumienie, niedowierzanie i sprawia, że opisywane zdarzenia przeżywamy całym sobą.
Autorka stworzyła kilka interesujących opowieści o ludziach i ich losach, które zostały połączone poprzez jedno niezwykłe miejsce i ubarwione interesującą fabułą. Fikcja literacka bardzo zgrabnie połączyła się z prawdziwymi wydarzeniami tworząc poruszającą i bardzo realistyczną całość.
Małgorzata jest pielęgniarką z powołania na oddziale dziecięcym miejscowego szpitala. To tutaj spełnia się zawodowo i tutaj ofiarowuje dzieciom całą swoją miłość i oddanie. Iza i Adam to młode, idealne pod każdym względem małżeństwo, które spodziewa się wymarzonego dziecka. Chłopczyk przychodzi na świat na dwa miesiące przed terminem i doznaje ciężkich powikłań poporodowych. Zdruzgotani rodzice słysząc wyrok z ust lekarza nie mogą sobie poradzić z takim nieszczęściem. Skłania ich to do podjęcia radykalnej i nieodwracalnej decyzji. W całej historii ma swoją rolę również pewien ksiądz, który stara się pomagać duchowo osobom na oddziale. Są też oddane przyjaciółki Małgosi jeszcze z czasów liceum - dziewczyny zawsze gotowe służyć radą i pomocą.
W książce tej mamy sporo z pozoru niepowiązanych wątków, kilkunastu bohaterów i małego bardzo chorego chłopczyka, którego pojawienie się na świecie zmienia diametralnie życie wielu osób. Aż dziw, że to wszystko zmieściło się w trzystu stronicowej opowieści. Niespodzianki, emocje, przemyślenia, dobrze nakreślone sylwetki bohaterów i zakończenie, które idealnie współgra z całością sprawiają, że od tej historii trudno się oderwać. Ważną rolę odgrywa także warstwa psychologiczna - reakcja na stres, zmaganie się z nieszczęściem, bezwarunkowa miłość, ale również wyrzuty sumienia, depresja, zwątpienie, załamanie... A więc - nic co ludzkie nie jest nam obce.
Początkowo bałam się, że taka ilość wątków i mnogość postaci ostatecznie stworzy chaos. Na szczęście tak się nie stało, całość jest spójna i uporządkowana. Moje nastawienie do bohaterów też było bardzo różne, ale starałam się ich nie oceniać, a raczej zrozumieć. Myślę, że niektóre wątki mogłyby być bardziej rozwinięte, choćby dotyczące rozwoju małego Kubusia, jego dorastania. Myślę, że wówczas historia jeszcze bardziej zyskałaby w mojej ocenie.
"Kiedy się pojawiłeś..." to bardzo wartościowa lektura, niezwykle prawdziwa i bardzo osobista, choć pewna jej część to przecież fikcja literacka. Jest to książka, której warto poświęcić swój czas i uwagę bez względu na to czy w naszym otoczeniu istnieją tego rodzaju problemy, czy należymy do tej szczęśliwej grupy osób, która zna takie sytuacje z książek, filmów lub telewizji. To opowieść, z której każdy może wynieść coś dla siebie, historia, która pomoże otworzyć się na innych.
Jestem szczęśliwa, że w Klubie Recenzenta serwisu na kanapie.pl wśród wielu lektur odnalazłam taką perełkę. Ta opowieść zostanie w mojej pamięci na długo.