Książka niedawno zmarłego klasyka literatury szpiegowskiej opowiada o świecie po upadku muru berlińskiego. Skończyła się zimna wojna komunistów z Zachodem, ale mamy dziwne powiązania rosyjskich oligarchów i bandytów z elitami zachodnimi, pranie brudnych pieniędzy, korupcję, podejrzane interesy.
Rzecz cała zaczyna się tak, że młoda angielska para jedzie na wczasy na Karaiby i tam zawiera znajomość z jednym z najpotężniejszych rosyjskich oligarchów, Dimą, i jego liczną rodziną. A potem mamy niekończący się opis przesłuchań owych młodych ludzi przez służby specjalne jej Królewskiej Mości, oraz rozmowy i kłótnie funkcjonariuszy aparatu wywiadowczego, prawdę mówiąc to mało ciekawe. W ogóle to w książce niewiele się dzieje niestety.
A tematyka książki jest ciekawa, chociaż obecnie niezbyt aktualna: le Carré pisze bowiem o ścisłych powiązaniach rosyjskich oligarchów ze skorumpowanymi zachodnimi elitami. Zaś oligarchowie to zwyczajni bandyci nazywani w ojczyźnie 'worami w zakonie' i mający mocne dojścia do Kremla.
Autor jak zwykle nie oszczędza brytyjskich elit: to wpływowi politycy, obrotni prawnicy i różni złotouści lobbyści, którzy wiążą się z tym, kto więcej daje. Są w stanie popełnić każdą podłość za okrągłą sumkę cichaczem przelaną na konto w szwajcarskim banku. Obrazek to pewnie nie tak daleki od prawdy (i dotyczy nie tylko brytyjskich elit), czasami tylko różne skandale są wyciągane przez media, ale dość szybko zamiatane pod dywan.
Dostaje się też bogatej i bezpiecznej Szwajcarii, w której najważniejszym obowiązkiem administracji państwowej i policji „jest ochrona reputacji świętych szwajcarskich banków i aresztowanie każdego, kto chciałby ją zszargać”.
Mamy tu znane motywy z poprzednich książek le Carré'a: oto zwyczajni ludzie z ulicy są wkręceni w tryby gier szpiegowskich i machinacji wielkiego biznesu; w efekcie zostają przemieleni przez bezduszne instytucje. Z drugiej strony pokazuje autor bezwzględność i cynizm państwowych instytucji angielskich, które w gruncie rzeczy reprezentują interesy amoralnej elity tamtejszej.
Z tym, że w książce cała ta ważna tematyka przedstawiona jest bardzo średnio, za bardzo to wszystko przegadane i przewidywalne, wierny czytelnik le Carré'a (do których się zaliczam) zbyt często widzi kalki i powtarzane chwyty. Domyśliłem się też, jak się cała rzecz skończy, o to nietrudno: prawie wszystkie książki le Carré'a kończą się podobnie. Poza tym sensacji tam jak na lekarstwo, to raczej powieść społeczno-obyczajowa niż sensacyjna.
W sumie rzecz cała nie dorównuje cyklowi z George Smileyem; jednak le Carré pisał najlepsze rzeczy w czasach zimnej wojny...