Zbiór reportaży o Rosji mający obecnie wartość historyczną, bo pisany w przeddzień Piłkarskich Mistrzostw Świata w tym kraju, które odbyły się w 2018 r.; wtedy Rosję uważano jeszcze za w miarę normalny kraj. Nasi dzielni reporterzy dotarli do sześciu z jedenastu miast, w których rozgrywane miały być mecze Mundialu. Może najciekawszy jest reportaż z najmniejszego miasta, Sarańska, stolicy Mordowii, gdzie ich zatrzymała tamtejsza bezpieka, ale co się dziwić, miasto w duchu jest radzieckie: główne arterie to aleja Lenina i ulica Komunistyczna.
Przy okazji dostajemy szerszy obrazek przedmundialowy: w Rosji sport jest przesiąknięty polityką, zresztą wszystko tam jest przesiąknięte polityką. Więc organizacja Mundialu to było pierwszej wagi przedsięwzięcie, sypało się na nie groszem bez umiaru, przy okazji sporo cwaniaków się wzbogaciło, ale miało być pięknie i efektownie, potiomkinowsko i rzeczywiście było, pytanie za jaką cenę...
Jest w książce parę świetnych reportaży. Poraża historia o dopingu w rosyjskim sporcie, do którego wciągnięto wszystkie instytucje państwa: policję polityczną, ministerstwa i kogo tam jeszcze, tak jak niegdyś w NRD. Kręciłby się ten brudny biznes do dzisiaj, ale paru ludzi puściło farbę i g...o się rozlało. Na szczęście w futbolu sztuczne wspomaganie odgrywa małą rolę.
Bardzo dobry jest reportaż o rosyjskich kibolach, czyli fanatach. Oto czołowy fanat, niejaki Szprygin, był przez czas jakiś kumplem Putina, organizował rozróby w Warszawie w 2012 r., i w czasie mistrzostw Europy we Francji w 2016 r. Ale przed Mundialem 2018 popadł w niełaskę: władza za wszelką cenę nie chciała dopuścić do ekscesów w czasie mistrzostw. Szprygin do tego stopnia się obawiał, że na czas mistrzostw wyjechał za granicę, aby w razie czego mieć stempelek w paszporcie.
Niezła jest też rzecz o kulisach przyznania Rosji Mundialu, przy okazji dostaje się FIFA, organizacji przesiąkniętej korupcją. Tu odsyłam do 'Czerwonej kartki' Bensingera.
Rzecz jest nierówna, bo mamy też reportaże dodane jakby na siłę, niemające nic wspólnego ze sportem, jak na przykład otwierająca książkę opowieść o zabójstwie Borysa Niemcowa, lub historyjka jak to nasi reporterzy pojechali do Poćmy, centrum łagrów w Mordowii, pojechali, nic nie zobaczyli, ale reportażyk machnęli. Reportaż z Kaliningradu też jest jakiś nijaki, oto budując stadion, przekracza się budżet i zawala terminy, ale tak się dzieje nie tylko w Rosji...
Widać, że książka była pisana w pewnym pośpiechu, na kolanie, więc poziomu nie trzyma. Ale nie jest źle, daje pewien obraz tego kraju który, myślę, niewiele się zmienił do dzisiaj.