Bar dobrych ludzi wzrusza i czaruje. Ta autobiograficzna powieść autora nagrody Pulitzera porywa i przenosi w inny świat.
Ta powieść opowiada o kształtowaniu się charakteru mężczyzny, o trudnym dorastaniu, weryfikowaniu planów i marzeń przez rzeczywistość. Opowiada o bolesnym okresie dojrzewania, popełniania wielu błędów i pomyłek na drodze do zrozumienia siebie i otoczenia, na drodze do kariery i prawdziwego życia.
Podczas tej drogi widzimy – poznajemy ogromną ilość bohaterów, z którymi coś połączyło główną postać - JR. Ludzi, od których czerpie wiedzę, od których się uczy, którzy stają się dla niego mentorami, wzorcami.
Bo takiego wzorca postępowania mu zawsze brakowało. Wychowywał się bez ojca, który żył gdzieś w „radiowym” świecie i JR znał jego głos jako prezentera. Zasłuchiwał się w nim, marzył o poznaniu go ale to matka była tą, która o niego dbała i która wychowała go na mądrego i wrażliwego człowieka. Jednak jak każdy dorastający chłopiec poszukiwał męskiej akceptacji, uznania. Owszem, miał w swoim otoczeniu kilku mężczyzn ale Ci najważniejsi, u których znalazł akceptację, nie byli członkami jego rodziny, tzn. stają się nimi, jednocześnie stając się wiernymi i prawdziwymi przyjaciółmi.
To członkowie „rodziny pubu” Dickens, potem przemianowanego na Publicans. ( Manhasset na Long Island). To właśnie w tym pubie JR dorasta. Poznał bar jako mały chłopiec i doczekał się w końcu momentu gdy jako pełnoletni staje się pełnoprawnym członkiem tej wspólnoty, zdobywszy sobie szacunek i sympatię starszych kompanów. Ci starsi koledzy stali się dla JR opoką, to oni nauczyli go czym jest bezinteresowna pomoc, przyjaźń, wsparcie, wielkie serca gotowe i zawsze otwarte.
Prowadząc nas przez swoje życie od dzieciństwa po dorosłość JR ukazuje zmiany, jakie w nim zachodzą, widzimy jak rozumie coraz więcej, jak buduje swoją przyszłość. Jest przykładem tego, jak dzięki uporowi, silnej woli i wierze we własne siły, oraz wsparciu i wierze bliskich można osiągnąć cel. I choć tak naprawdę marzenia o przyszłości wciąż się mu zmieniały, to szedł przed siebie, dostał się na studia, mimo problemów skończył je, podejmował różne pracy poszukując swojego miejsca, wiele razy się mylił, wiele razy żałował podjętej decyzji ale potrafił iść dalej. Wiele się w jego rzeczywistości zmieniało, zmieniały się też kobiety, do których nie miał szczęścia ale jedno pozostawało niezmienne – pub Publicans. Punkt orientacyjny na mapie życia. Do niego zawsze mógł się odnieść. Tam mógł zawsze wrócić, tam mógł zawsze się schronić. To był jego azyl… myślę, że to była jego ucieczka, to było miejsce, gdzie mógł się schować, odpocząć od przytłaczającego problematycznego świata, zebrać myśli, znaleźć odpowiedzi na pytania, skonfrontować swoje zdanie z opiniami przyjaciół i przeć dalej. Nigdy nie uciekał tu przed życiem, zbierał siły, by na nowo stawić mu czoła.
Autor w tej powieści stworzył niezwykle barwną i arcyciekawą społeczność małego, uroczego baru. Dobrał do siebie charaktery tak różne i kontrastujące, że dzięki temu każdy czytelnik odnajdzie tam siebie. I nie mówię tu o grupie pijaków, przesiadujących tylko za barem przy drinku, bo owszem, alkohol był tu ważnym elementem ale cały pub i jego istota mają tu wymiar symboliczny. Publicans to drugi dom, to miejsce, za którym się tęskni czytając o nim.
J.R. Moehringer w niezwykły sposób mówi tu o rzeczach zwyczajnych. To proza nostalgiczna i pełna emocji, pełna bólu i smutku ale też radości i pięknych przeżyć.
Bar dobrych ludzi to powieść z gatunku tych, przy których nie czuje się upływu czasu. Dorastamy razem z JR, śmiejemy się razem ze stałymi bywalcami baru, smucimy i wzruszamy. Urzeka liryczność i jakaś taka magia, jakby z nutką fantastyki i baśniowości… ale jednocześnie bez oderwania od prawdy i realności.
Ze smutkiem przekręca się ostatnią stronę tęskniąc już za atmosferą małego, pełnego wszystkich emocji i przeżyć pubu. Trudno opisać słowami klimat tego miejsca, a tym samym klimat tej powieści. Polecam!