Właśnie mija 50 lat od jednej z najbardziej znanych zbrodni w historii - morderstwa popełnionego przez członków Rodziny Charlesa Mansona - w domu wynajmowanym przez Romana Polańskiego. Wraz z żoną Romana Polańskiego - Sharon Tate, która była w ósmym miesiącu ciąży, zginęli wtedy - Jay Sebring, Wojciech Frykowski, Abigail Folger i Steven Parent. Jak się później okazało z tą zbrodnią była połączone inna - życie w zbliżonych okolicznościach straciła rodzina LaBianca.
"Helter Skelter" to prawie 700 stron przebiegu morderstw, historii ich sprawców, życia Charlesa Mansona, a także gromadzenia materiału dowodowego, samego procesu i czasu po zapadnięciu wyroku. Niezwykle rzetelne, skrupulatne przedstawienie faktów, błędów i zaniedbań ze strony policji i niebywałego wręcz - uporu głównego oskarżyciela i współautora książki Vincenta Bugliosiego.
Jako nastolatka czytałam horrory, thrillery i kryminały - dziś tych pierwszych już nie czytam, ale gwarantuję, że większe potwory żyją w nas samych, niż autorzy najobrzydliwszych scenariuszy mogliby wymyślić. Dowodem na to, jest właśnie nieżyjący już dziś Charles Manson. Człowiek, który większość swojego życia spędził za murami różnych zakładów penitencjarnych, który zmanipulował wielu innych ludzi i sprawił, że byli niczym marionetki w jego rękach.
Książka jest podzielona na osiem części. Dzięki wprowadzeniu autora; w momencie początku śledztwa, wiemy więcej niż wiedział - on sam - kiedy rozpoczynał pracę nad sprawą. Pojawiają się tu daty, wydarzenia i masa nazwisk policjantów, świadków, członków Rodziny - nie radzę czytać nic innego w trakcie tej lektury - bo można się potem nie odnaleźć. Wydarzenia w niej przedstawione są głównie w porządku chronologicznym. Pojawiają się też transkrypcje rozmów, wspomnienia, które tworzą dokładny obraz sprawy, a dzięki temu zabiegowi jesteśmy w jej centrum. Mimo dużej szczegółowości i trudnej tematyki - styl, którym posługują się autorzy niebywale trzyma w napięciu - lepiej niż niejeden współczesny kryminał. Czytałam ją pięć dni - długo jak na mnie, ale nie potrafiłam szybciej. Jej treść i atmosfera udzieliła mi się do tego stopnia, że co noc byłam w ówczesnym domu Polańskiego.
Wskazano jak wiele błędów popełniła policja, która nie potrafiła zebrać dobrego materiału dowodowego i gdyby nie chęć ukarania autora wizji Helter Skelter przez oskarżycieli, to pewnie wielu faktów by nie odkryto, a być może on sam nie trafiłby do więzienia.
Ta książka przeraża. Rzeczywistość w jakiej żyli członkowie sekty Mansona, była kompletnie odcięta od rzeczywistości. Byli kompletnie opętani przeświadczeniem, że lada dzień wybuchnie wojna międzyrasowa, a oni zostali wybrani niczym naród żydowski przez Jezusa Chrystusa. Wielu wierzyło, że ich przywódca to kolejny Zbawiciel.
Poznamy historie życia wielu czołowych członków sekty i jednocześnie oskarżonych o popełnienie tych okrutnych i krwawych zbrodni. Zostanie nam przybliżone życie Charlesa, jego dzieciństwo i lata spędzone za kratami, gdzie rosło jego poczucie odrzucenia i mogło rozwijać się niczym niezmącone - wiem jak to zabrzmi - czyste zło. Nikt nie rodzi się zły, jak zdarza się nam często myśleć, potwory tworzą potwory. Każdy jest w stanie zabić, ale nie każdy stanie się mordercą.
Vincent Bugliosi twierdził już na samym początku, że zbrodnia bez motywu nie istnieje, a jego celem było znalezienie go i udowodnienie, że nie było przypadku w doborze ofiar.
Czy go znalazł? Odpowiedź na to pytanie, tak jak i wyjaśnienie czym było tytułowe Helter Skelter i co mają z tym wspólnego The Beatles - znajdziemy w treści. Dodam, że jest też trochę informacji o mężu Sharon Tate - Romanie Polańskim, który był przesłuchiwany nawet na wykrywaczu kłamstw.
Mnie osobiście sam Manson przeraża nawet, gdy spojrzę na jego zdjęcie, a to czego dokonał z grupą podległych mu ludzi - niewolników przyprawia o gęsią skórę. Ich wiara w jego filozofię i to jak zachowywali się w trakcie procesu - sprawia, że każdy horror przy ich zbrodni jest jak bajka dla dzieci.
W książce pojawia się porównanie Mansona do Hitlera, myślicie, że to przesada? Autorzy mają argumenty, czy słuszne, trzeba ocenić samemu.
Sama postać Charlesa jest dziś też częścią popkultury, czy tego chcemy, czy nie. Wielu na tej historii zarabiało i zarabiać będzie, ponieważ jako ludzie lubimy oglądać dramaty i tragedie, ale tylko od nas zależy jakie wnioski z tego wyciągniemy.
W trakcie lektury byłam mocno zdziwiona tym, że kiedy dzieliłam się tytułem czytanej przeze mnie książki, wielu ludzi nie wiedziało nic na ten temat...
Mam nadzieję, że "Helter Skleter" trafi do wielu czytelników, dzięki wznowieniu jej przez Zysk i S-ka - bo jak zapobiegać czemuś, o czym się niewiele wie?
Do kin, na dniach, wchodzi film Quentina Tarantino "Pewnego razu... w Hollywood", kto ogląda filmy tego specyficznego reżysera, ten na pewno wie, czego można się spodziewać. Ja mam tylko nadzieję, że znajdzie się choć paru ludzi, którzy zechcą zapoznać się też z faktami i wyciągną z nich odpowiednie spostrzeżenia.