"Nienawiść i strach potrafią łączyć równie mocno, co miłość.”
Po przeczytaniu pierwszej części sagi „Zdeptane kwiaty” byłam ogromnie przejęta losami rodziny Basi Lotze. Nienawiść z powodu pochodzenia wylewała się tam dużymi strumieniami, niemal przygniatając swoim ciężarem. W części drugiej jest ona obecna także, ale jej ładunek emocjonalny jest mniejszy, chociaż odczuwalny. Uwaga skupiona jest w większości na relacjach rodzinnych, które nie przebiegają poprawnie. Niechęć z, wydawałoby się błahych powodów, bazujących na ludzkiej złośliwości i pomówieniach była dla mnie niezrozumiała i trudna do zaakceptowania. Już w poprzednim tomie zaznaczył się też ten wątek, gdy obserwowaliśmy losy Rose, siostry Eriki, która teraz wysuwa się na pierwszy plan i poznajemy jej ścieżkę życiową, problemy oraz kolejne wydarzenia.
Wchodzimy w fabułę drugiej części "Zdeptane kwiaty" w momencie, gdy Erika przygotowuje się na ślub brata Bernarda, Gabrysia. Rose unika kontaktów z rodziną, czego nie może zrozumieć Erika. Nurtuje ją cały czas sprawa dotycząca jej rodziców, zwłaszcza matki, ale nikt nie chce uchylić zasłony tajemnicy. Jej zaangażowanie podziela jedynie Basia, którą obserwujemy od chwili jej narodzin w 1970 roku, więc akcja drugiego tomu głównie toczy się w latach siedemdziesiątych i początkach osiemdziesiątych. Dokładnie trudno jednak określić ten zakres czasu, gdyż brakuje tutaj zaznaczenia konkretnych dat, tak jak to miało miejsce w części pierwszej. Można jedynie wyciągać wnioski bazując na podawanych od czasu do czasu wiek bohaterów. Wiadomo na przykład, że Henia wkrótce ma urodziny i skończy 18 lat, więc jest rok 1979 r., gdyż wiemy, przyszła ona na świat w 1961 roku.
Warto wiedzieć, że czytanie każdej z części tej sagi nie należy do szybkich, gdyż nie ma w niej wartkiej akcji, czy spektakularnych zwrotów sytuacyjnych. Poza tym obie części to dosyć spore objętościowo wydawnicze dzieła, więc należy sobie zarezerwować większą ilość czasu na ich lekturę. Do tego tekst ma małą czcionkę, co może być problemem dla osób ze słabym wzrokiem. Inną trudnością jest spora ilość postaci pierwszoplanowych i drugoplanowych oraz dalszych, więc można pogubić się w ich powiązaniach. Warto, zatem robić sobie notatki, by odnaleźć się w tych relacjach. Mimo tego historia zawarte w „Zdeptanych kwiatach” jest warta przeczytania, gdyż uświadamia jak ludzka podłość potrafi skrzywdzić inne osoby.
Autorka uświadamia, że nienawiść to choroba duszy, która pozostawia trwałe ślady po każdej stronie. Na przykładzie historii swojej rodziny stworzyła opowieść ukazującą obecność jeszcze do dzisiaj echa wojennego piekła, od którego minęło już wiele lat, pojawiły się nowe pokolenia, a niechęć i nienawiść do narodu niemieckiego jest cały czas żywa u wielu ludzi, którzy nie potrafią wyjść poza swój ograniczony umysł i postrzeganie rzeczywistości. Na szczęście kontrą dla nienawiści jest miłość, a ona łączy i wzmacnia rodzinę Eriki i Bernarda, którzy cierpią z powodu niesprawiedliwości, jakie spotykają ich ze strony rodziny, ale starają się trzymać razem i wspierać się w trudnych chwilach.
„Zdeptane kwiaty” to saga bardzo życiowa, której wątki splatają ze sobą losy wielopokoleniowych rodzin o różnym pochodzeniu i wyznaniach. Swoim zasięgiem obejmuje kilkadziesiąt lat, więc jesteśmy świadkami chwil radości, smutku, dramatów, emocjonalnych przeżyć, trosk i problemów. Jedni się rodzą, inni odchodzą, zawiązują się przyjaźnie, pojawia się też miłość, która łączy, ale też rozdziela i bywa źródłem niesnasek oraz goryczy. Jest to, więc powieść rzeka, płynąca przez życie wielu osób, ukazująca przemiany światopoglądowe, społeczne, technologiczne i kulturowe.
Z tego, co zdążyłam się dowiedzieć z wywiadu przeprowadzonego na KOCHAM RAWĘ - jest już gotowa trzecia część, więc zostaje nam tylko poczekać na finał tej fascynującej trylogii rodzinnej.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Novae Res
Nienawiść i strach potrafią łączyć równie mocno, co miłość Choć od II wojny światowej minęło już wiele lat, niemieckie pochodzenie wciąż jest przyczyną nieszczęść, jakie spotykają coraz mocniej podu...
Nienawiść i strach potrafią łączyć równie mocno, co miłość Choć od II wojny światowej minęło już wiele lat, niemieckie pochodzenie wciąż jest przyczyną nieszczęść, jakie spotykają coraz mocniej podu...
Poznajemy dalsze losy rodziny Eriki i Barnarda Lotzów. Mijają lata, wojna dawno się skończyła, a ich życie nadal nie jest usłane różami. Córki dorastają, a wraz z nimi rosną wszelkie problemy. Rodzic...
@malgosialegn
Pozostałe recenzje @Mirka
Życie na ulicy
@Obrazek „Gdy jest się bezrobotnym, bezdomnym i zdanym tylko na siebie w dużym mieście, trzeba wiedzieć rzeczy, na które ludzie zwykle nie zwracają uwagi.” Ludzi...
@Obrazek „W święta możemy poczuć się jak dzieci.” Pięć dni to niewiele, by zdarzyło się coś wielkiego, zwłaszcza w sytuacji, gdy są one tuż przed świętami, i niemal...